Zdrajcy zasługują na to, żeby ich nazwać zdrajcami. My nie możemy się pi******* i nazywać ich (...) europosłami - tak o manifestacji, na której w 2017 roku wieszano na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów mówił jeden z jej organizatorów. W tym tygodniu prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, nazywając manifestację "politycznym happeningiem", a wieszanie podobizn "inscenizacją", która "miała charakter symboliczny, nawiązujący do historycznych wydarzeń z XVIII wieku".
W opinii śledczych uczestnicy zorganizowanego przez środowiska narodowe zgromadzenia pod hasłem "Stop współczesnej Targowicy. Manifestacja w obronie wartości narodowych i patriotycznych", nie dopuścili się przestępstwa.
"Zdrajcy zasługują na to, żeby ich nazwać zdrajcami"
Na Twitterze pojawiło się nagranie, najprawdopodobniej ze spotkania Ruchu Narodowego w 2018 roku, na którym o manifestacji opowiada jeden z jej organizatorów. Wydarzenie nazywa "pikietą wieszania zdrajców na rynku w Katowicach". - Portretów - dopowiada ktoś z sali. - Portretów zdrajców na symbolicznych szubienicach - uzupełnia mówca.
- Proszę państwa, zdrajcy zasługują na to, żeby ich nazwać zdrajcami. My nie możemy się pi******* i nazywać ich (...) europosłami. My musimy ich nazwać po prostu, że ciule to są ciule - apeluje do zgromadzonych. Po jego słowach na sali rozlegają się brawa.
Prokuratura: inscenizacja miała charakter symboliczny
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek informując o umorzeniu śledztwa podała w komunikacie, iż "z materiałów śledztwa wynika, że będąca elementem happeningu inscenizacja, polegająca na wieszaniu portretów polityków na konstrukcjach naśladujących szubienice, miała charakter symboliczny, nawiązujący do historycznych wydarzeń z XVIII wieku, a utrwalonych na obrazie Jana Piotra Norblina". Całe wydarzenie nazwano w komunikacie "politycznym happeningiem".
"W intencji organizatorów inscenizacja miała ukazać analogię między działalnością konfederacji targowickiej i głosowaniem europosłów, a jej symboliczny charakter podkreślał w przemówieniu jeden z organizatorów happeningu" – podano.
Postępowanie w tej sprawie było prowadzone pod kątem art. 119 Kodeksu karnego, który mówi o stosowaniu przemocy lub groźby bezprawnej wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Może za to grozić od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
"Z ustaleń śledztwa wynika, że nie doszło do przestępstwa z art. 119 par. 1 Kodeksu karnego, w szczególności stosowania gróźb bezprawnych z powodu przynależności politycznej. Celem 20-minutowego zgromadzenia było wyrażenie krytyki wobec działań tych europarlamentarzystów, którzy głosowali za przyjęciem negatywnej wobec Polski rezolucji Parlamentu Europejskiego" - przekazała Zawada-Dybek.
"Krytyka wiązała się przy tym ze sposobem głosowania, a nie przynależnością polityczną europosłów. Jak ustalono, żaden z uczestników manifestacji nie kierował wobec polityków gróźb i nie nawoływał do popełnienia przestępstwa ani nie wypowiadał się personalnie na temat europosłów" – dodała w komunikacie.
Portrety posłów na szubienicach
W połowie listopada 2017 r. Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. PE wyraził zaniepokojenie proponowanymi zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, które "mogą strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce". W dokumencie znalazł się też apel PE do polskiego rządu, aby potępił "ksenofobiczny i faszystowski" Marsz Niepodległości.
Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, a eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześcioro europosłów ten dokument poparło. Byli to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun. To ich zdjęcia uczestnicy manifestacji zawiesili na szubienicach. Przedstawiciele środowisk narodowych zorganizowali ją 25 listopada 2017 r. na placu Sejmu Śląskiego, a w zgromadzeniu wzięło udział kilkadziesiąt osób.
Autor: akr//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24