To jest jakiś absurd, a nie raport - powiedział wiceprzewodniczący PiS Antoni Macierewicz o ustaleniach komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich, która zarzuciła politykowi "zdradę dyplomatyczną". Podczas sejmowych rozmów z dziennikarzami poseł nazywał wnioski szefa SKW "śmiesznymi rzeczami", a sejmowym reporterom kilkukrotnie zarzucił "kłamstwa".
Generał Jarosław Stróżyk, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i przewodniczący komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich przedstawił w środę na konferencji efekty prac komisji. Zapowiedział złożenie wniosku do prokuratury w sprawie możliwości dopuszczenia się przez byłego szefa MON zdrady dyplomatycznej.
O ustalenia komisji próbował pytać Macierewicza w Sejmie reporter TVN24 Radomir Wit.
- Dzień dobry panie ministrze - zwrócił się do wchodzącego po schodach wiceprzewodniczącego PiS.
- Znakomity nawet. Nie tylko dzień dobry, ale i znakomity. Świetny dzień - odparł polityk.
- Uważa pan, że to, co zostało zaprezentowane w tym raporcie, prowadzi do refleksji, że to dla pana znakomity dzień? - zapytał Wit.
- W jakim raporcie? - pytał poseł PiS.
- Komisji generała Stróżyka - wskazał dziennikarz.
- Naprawdę jest jakiś raport? Wszystko słyszałem, ale to nie jest żaden raport - odpowiedział Macierewicz. W dalszej części rozmowy polityk stwierdził, że "to jest jakiś absurd, a nie raport".
Macierewicz: niczego się nie boję w tej sprawie
Poseł PiS został zapytany o wycofanie się z programu Karkonosze, dotyczącego pozyskania wielozadaniowego samolotu tankowania powietrznego. - Odstąpiłem od tego, żeby zapłacić olbrzymie pieniądze i co więcej, żeby ta struktura była w dyspozycji naszych sojuszników, a nie polskiej - mówił.
Pytany o zdradę dyplomatyczną, Macierewicz wskazał, że "polegała na tym, że dzięki mojej polityce jako ministra obrony narodowego zawarliśmy sojusz ze Stanami Zjednoczonymi". - Po raz pierwszy w historii Polski gwarantujący obecność armii amerykańskiej w Polsce - stwierdził. - Co więcej, wtedy została zagwarantowana też stała współpraca Polski ze Stanami Zjednoczonymi, dająca nam bezpieczeństwo wobec Rosji, co pan Donald Tusk starał się uniemożliwić - komentował.
Macierewicz został zapytany również, czy boi się odebrania immunitetu poselskiego. - Niczego się nie boję w tej sprawie, dlatego, że prawda jest taka sama jak wtedy, kiedy pan Donald Tusk w 1992 roku obalał rząd Jana Olszewskiego ze względu na realizację lustracji. Od tego czasu pan Donald Tusk broni współpracowników z Rosją - dodał.
"Kłamstwo", "śmieszne rzeczy" i redaktorzy "Trybuny Ludu"
W podobnym tonie Macierewicz wypowiadał się o raporcie podczas innej przechadzki z dziennikarzami w Sejmie. - To jest taki zespół oszustw, kłamstw i dezinformacji, jakich naprawdę dotychczas nie widziałem, poza okresem komunistycznym - stwierdził.
Polityk został zapytany przez reporterkę TVN24 Agatę Adamek o wniosek o pozbawienie go Orderu Orła Białego. - Myślę, że pani ma taką nadzieję, ale ta sprawa jest sprawą decyzji pana prezydenta, zgodną z tym, co działo się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w walce o niepodległość - odparł.
Kilkukrotnie przy próbie pytań, zarzucał sejmowym dziennikarzom "kłamstwo", porównując ich do redaktorów "Trybuny Ludu" (organu prasowego KC PZPR - red.), a ustalenia komisji nazywał "śmiesznymi rzeczami". - Nie obawiam się niczego w ramach tej komunistycznej działalności i prorosyjskiej operacji, którą państwo teraz realizujecie - mówił do reporterki TVN24 Mai Wójcikowskiej.
Dopytywany przez dziennikarkę, dlaczego dopiero pięć dni później poinformował SKW o swoim kontakcie z Rosjaninem, polityk odparł, że "minęły cztery lata i dotychczas nie ma żadnego złego słowa na temat tego człowieka w służbach specjalnych". - Pomyślcie sobie nad tym, czy naprawdę uważacie, że Rosjanin, który przywozi materiał dowodowy mówiący o zbrodni pana Putina, ma być nazwiskowo przez was upubliczniony - powiedział.
- Jeżeli ktoś jest Rosjaninem, daje dowody dotyczące Putina, to jest ważną osobą i należy z nim rozmawiać - dodał.
Stróżyk o "zdradzie dyplomatycznej" Macierewicza
Jak mówił Stróżyk, komisja ustaliła, że Macierewicz jako szef MON podjął "bez trybu" decyzję o rezygnacji polskich sił zbrojnych z udziału w międzynarodowym programie zakupu samolotów do tankowania w powietrzu.
- To była arbitralna, bezpodstawna, bezrefleksyjna, krótkowzroczna, nieuzasadniona i nieprzemyślana decyzja, zaskakująca dla Sztabu Generalnego i innych komórek, podyktowana zapewne w dużej mierze osobistą niechęcią do partnerów z Unii Europejskiej - powiedział szef komisji.
- W konsekwencji straciliśmy nie tylko kilka milionów złotych składek, ale też możliwość stacjonowania w Polsce w Powidzu takich samolotów. Program dzisiaj jest wielkim sukcesem, a flota 10 tankowców stacjonuje w Kolonii w Niemczech, a nie w Powidzu w Polsce - dodał.
Komisja zarekomendowała "przekazanie zebranych materiałów prokuraturze, celem dokonania oceny prawno-karnej pod kątem możliwości popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza z art. 129 Kodeksu karnego, to jest zdrady dyplomatycznej".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24