"Nie ma prawdziwej tarczy, jest pomoc udawana". Opozycja prezentuje własne propozycje

Kosiniak-Kamysz: nie ma rzeczy ważniejszych niż ochrona zdrowia, życia i miejsc pracy
Kosiniak-Kamysz: nie ma rzeczy ważniejszych niż ochrona zdrowia, życia i miejsc pracy
Źródło: TVN24

Nie ma prawdziwej tarczy antykryzysowej, jest tylko pomoc udawana, niewystarczająca - mówił w czwartek Władysław Kosiniak-Kamysz. Kandydat na prezydenta przedstawił projekt - jak mówił - "prawdziwej tarczy antykryzysowej". Wcześniej w czwartek swoje propozycje przedstawili także Robert Biedroń i Szymon Hołownia.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO>>>

- Podejmujemy dwie inicjatywy i jako Koalicja Polska wnioskujemy do marszałek Sejmu, by wniosła je pod obrady Sejmu w piątek. Nie ma teraz spraw ważniejszych niż ochrona życia i zdrowia oraz ochrona miejsc pracy. To jest kwestia, na której powinny być skupione wszystkie wysiłki. - mówił w trakcie konferencji prasowej Kosiniak-Kamysz. - Po ostatnich obradach Sejmu nie ma satysfakcji dla pracodawców i pracowników. Nie ma prawdziwej tarczy antykryzysowej, jest tylko pomoc udawana, niewystarczająca. Brakuje rozwiązań, które dadzą szansę na uratowanie milionów miejsc pracy. Odrzucenie poprawek, które składaliśmy w Sejmie i Senacie, powoduje, że tarcza antykryzysowa jest dziurawa. Różnicuje firmy na lepsze i gorsze, nie daje wsparcia pracownikom, nie daje szans na wypłatę dla tych, którzy utracili już pracę. Prognozy dla polskiej gospodarki są dramatyczne, w najbliższych miesiącach nawet dwa miliony ludzi może stracić pracę - kontynuował.

Kosiniak-Kamysz: nie ma prawdziwej tarczy antykryzysowej
Kosiniak-Kamysz: nie ma prawdziwej tarczy antykryzysowej
Źródło: TVN24

Jak dodał, "musimy zająć się pomocą i wsparciem dla pracowników. Dlatego składamy projekt "prawdziwa tarcza antykryzysowa". To jest dobrowolny ZUS, to są rozwiązania zwolnienia z CIT-u, z PIT-u dla firm oraz wypłatę minimalnego wynagrodzenia dla wszystkich pracowników, którzy ucierpieli w wyniku epidemii koronawirusa

Zaznaczył, że w rzeczywistości już teraz 30 procent firm zaprzestało działalności, a wiele innych nie może realizować swoich celów, bo ograniczona jest wolność gospodarcza. - Naszym założeniem numer jeden jest, że nie różnicujemy firm od ich wielkości, tylko od strat, jakie poniosły - mówił. 

Jak dodał, kolejną sprawą jest fundusz płynności (zapewniający środki finansowe dla firm). - Bez płynności nie ma wypłat. Bez gotówki nie ma zakupów - tłumaczył.

Lewica chce wsparcia dla już zwolnionych

Wcześniej w czwartek głos w sprawie zabrał też Robert Biedroń z Lewicy. - W ciągu najbliższych godzin Lewica złoży w Sejmie dwa projekty ustaw zapewniające wsparcie państwa dla już zwolnionych pracowników oraz finansowania bieżących kosztów stałych dla firm w kłopotach finansowych - zapowiedział kandydat Lewicy na prezydenta. Biedroń w czwartek na konferencji prasowej w gmachu Sejmu zapowiedział, że projekt ma zapewnić wsparcie państwa w postaci minimalnego wynagrodzenia dla wszystkich, którzy - niezależnie od formy zatrudnienia, również na umowach śmieciowych i samozatrudnionych - stracili pracę przed 1 kwietnia z powodu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa. - Takich ludzi są tysiące, państwo zostawiło ich samych - powiedział. Drugi projekt dotyczy małych i średnich przedsiębiorców, którzy już teraz zaczynają wpadać w spiralę zadłużenia - poinformował Biedroń. W przypadku braku możliwości regulowania rachunków za najem, wodę, prąd, gaz, koszty stałe ma dofinansować państwo.

Hołownia w sprawie zasiłku

- Apeluję do parlamentarzystów, by jak najszybciej podnieśli zasiłek dla osób pozostających bez pracy do 2080 zł, czyli 80 proc. płacy minimalnej - mówił w czwartek kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Jak dodał, taki zasiłek przysługiwałby przez pół roku. Na briefingu prasowym przed Sejmem mówił, że najważniejszymi problemami, z którymi dziś borykają się Polacy, są epidemia COVID-19 i - w konsekwencji tej epidemii - zagrożenie bezrobociem. Zdaniem Hołowni rozwiązania zaproponowane przez rząd w tarczy antykryzysowej są niewystarczające i obciążone koniecznością wypełnienia zbyt wielu biurokratycznych procedur. - Kiedy patrzę na propozycje przedstawione przez rząd i na poprawki Senatu, które zostały odrzucone w Sejmie, naprawdę zastanawiam się, czy ludzie, którzy za to odpowiadają, mają kontakt z rzeczywistością - mówił kandydat na prezydenta. Jego zdaniem trzeba jak najszybciej podnieść kwotę zasiłku dla osób pozostających bez pracy z 800 zł do 2080 zł, czyli 80 proc. płacy minimalnej. - To jest zasiłek, który przez pół roku powinien otrzymywać każdy, kto jest w wieku produkcyjnym i pozostaje w tym czasie bez pracy - dodał.

Kidawa-Błońska na Twitterze

W środę sprawę na Twitterze komentowała też Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska.

"Polacy tracą pracę, bo przedsiębiorcy nie doczekali się pomocy od rządu. Tarcza jest dziurawa jak sito. Wzywam rząd do natychmiastowej, realnej pomocy dla pracodawców i pracowników. Sejm w piątek musi zająć się bezpieczeństwem ekonomicznym Polaków, a nie prawem wyborczym" - podkreśliła Kidawa-Błońska we wpisie na Twitterze.

Podczas sejmowej debaty posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna mówiła, że dziś trzeba wygrać wojnę o polską gospodarkę i przyszłość Polski, uratować miejsca pracy oraz firmy. - Tak jak epidemiolodzy mówią "testy, testy, testy", tak ekonomiści mówią: "płynność, płynność, płynność" - mówiła. Podkreślała, że dziś tej płynności dramatycznie potrzebują nie tylko sklepikarze, kosmetyczki i fryzjerzy, ale i firmy - zarówno te zatrudniające kilku, jak i te zatrudniające kilkudziesięciu, stu czy tysiąc pracowników. Jak mówiła, oni wszyscy mogą stracić środki do życia.

- Rząd powiedział różnym obszarom gospodarki "stop". Reszcie "stop" powiedział wirus. Dlatego musicie powiedzieć "stop" należnościom - dla fiskusa, ZUS, od wszystkich firm, wszystkich pracodawców i pracowników, którzy są dotknięci tą epidemią. Musicie także dać minimalne wynagrodzenie dla wszystkich pracowników - nie 40 procent, nie w zależności czy firma straciła mniej czy więcej. Dziś wszystkie firmy dotknięte epidemią muszą mieć pewność, że utrzymają miejsca pracy, ale tylko wtedy gdy rząd pokryje z budżetu państwa minimalne wynagrodzenie - mówiła.

Podkreślała, że nie można zatrzymać głodnego człowieka w domu i trzeba zapewnić mu środki do życia "na ten krótki czas". Wskazywała też, że przedsiębiorcy nie mogą być obciążani biurokracją i powinni móc złożyć oświadczenie, by otrzymać pomoc od państwa. - W imieniu KO apeluję do pana o prawdziwą pomoc. Nie chcę, by pan mówił o 200 mld zł pomocy, w czasie, gdy daje pan z budżetu państwa 10 mld zł z budżetu państwa - 20 razy mniej, więc jakim prawem mówi pan o 200 mld zł - mówiła, zwracając się do premiera Morawieckiego.

Rządowy pakiet

Ustawy tzw. tarczy antykryzysowej mają wesprzeć służbę zdrowia w zwalczaniu epidemii koronawirusa, a także zniwelować negatywne skutki tej epidemii dla polskiej gospodarki. Pakiet m.in. zwalnia mikrofirmy i samozatrudnionych z płacenia ZUS przez 3 miesiące. Przewiduje także wypłacanie świadczeń postojowych i dopłat do wynagrodzeń dla pracowników przez państwo. Pracodawcy będą też mogli uelastycznić czas pracy w swoich zakładach. Nowe przepisy zakładają przedłużenie kredytów obrotowych dla firm oraz brak kar za opóźnienia w przetargach publicznych.

Czytaj także: