Podczas czwartkowej konferencji prasowej ministra obrony po dziennikarzach pytania zaczął zadawać poseł Jacek Ozdoba. Pomiędzy politykiem Suwerennej Polski i odpowiadającym mu Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem doszło do burzliwej dyskusji.
Podczas konferencji ministra obrony narodowej poseł Jacek Ozdoba skierował swoje kroki w stronę jednego z mikrofonów. Gdy Władysław Kosiniak-Kamysz dopuścił go do głosu, polityk Suwerennej Polski zaczął zarzucać mu, a także całej koalicji rządzącej brak szacunku dla polskiego munduru, "plucie na polski mundur", pozwalanie na "wyzywanie żołnierzy" i otaczanie się osobami "wpisującymi się w narrację Federacji Rosyjskiej". - Jak panu nie jest wstyd - pytał Ozdoba ministra.
- Jak się używa mocnego słowa "wstyd" to trzeba się zastanowić nad własnym postępowaniem - odpowiedział mu Kosiniak-Kamysz. - Czy zbudowaliście zaporę, która jest nie do przejścia? Nie. Czy zmieniliście przepisy w sprawie używania broni? Nie. Czy zapewniliście pomoc prawną żołnierzom? Nie. Przez osiem lat tego nie zrobiliście - kontynuował.
Burzliwa wymiana zdań na konferencji Władysława Kosiniaka-Kamysza
Odpowiadając posłowi Ozdobie Kosiniak-Kamysz zapytał, dlaczego obecna opozycja przez osiem lat sprawowania władzy "nie zrobiła" wspomnianych przez niego kwestii. - Dlaczego nie macie honoru, żeby się uderzyć w pierś? - mówił.
Zwracając się już nie tylko do Jacka Ozdoby dodał, że "zaprasza do współpracy w tych kwestiach". - Bezpieczeństwo państwa nie powinno mieć barw partyjnych, ono jest ponad to - stwierdził. Po wysłuchaniu powyższego komentarza Ozdoba ocenił, że Władysław Kosiniak-Kamysz "nie odpowiada na jego pytania".
ZOBACZ TEŻ: Żołnierze zatrzymani za strzały ostrzegawcze. Tusk: oczekuję decyzji prawnych i personalnych
Konferencja ministra obrony narodowej została zorganizowana w odpowiedzi na opublikowane w środę medialne doniesienia o zatrzymaniu trzech żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze na granicy. "Prokuratura oskarżyła dwóch z nich o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób" - poinformował Onet. Do sprawy odniósł się już premier Donald Tusk. "Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi" - napisał na platformie X (dawniej Twitter). Prezydent Andrzej Duda określił zatrzymanie polskich żołnierzy, jako "sprawę bulwersującą".
Odnosząc się do zatrzymania szef MON powiedział, że do zdarzenia doszło pod koniec marca. Jak dodał, o wszystkim został wówczas poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. - Dochodzi do sytuacji, którą - jak każdą - trzeba wyjaśnić - powiedział Kosiniak-Kamysz. Podkreślił przy tym, że tylko w maju w systemie alarmowym broń została użyta przez polskich żołnierzy około 700 razy. - Jeżeli którykolwiek z dowódców analizuje później i ma jakieś wątpliwości, to też jest zobowiązany do podjęcia określonych działań i tak się stało w tym wypadku - mówił Kosiniak-Kamysz.
Stoimy murem za polskim mundurem, a wszystkie okoliczności zdarzenia z marca br. zostaną rzetelnie wyjaśnione
— Ministerstwo Obrony Narodowej 🇵🇱 (@MON_GOV_PL) June 6, 2024
-
Wicepremier W. @KosiniakKamysz: Jesteśmy zawsze z żołnierzami i funkcjonariuszami. Ze wszystkimi, którzy pełnią tam misję. Podejmują tam ryzyko i działanie, które jest… pic.twitter.com/C6rG6knzgp
Dodał, że "sytuacja początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, później dwóch". Szef MON przekazał, że "Żandarmeria Wojskowa na wniosek dowódcy WZZ Podlasie prowadzi dochodzenie w sprawie przekroczenia uprawnień". Podkreślił przy tym, że głęboko wierzy w polskich żołnierzy, a ci, o których mowa, nigdy nie zostali aresztowani, a jedynie zatrzymani. - Prokuratura wyda zresztą dzisiaj oświadczenie i tam będzie wszystko wyjaśnione - zapowiedział minister obrony.
ZOBACZ TEŻ: Adam Bodnar zaprosił na "pilne" spotkanie zastępcę Prokuratora Generalnego do spraw wojskowych
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP