Powołana przez Michała Dworczyka Fundacja Wolność i Demokracja miała kupić willę na warszawskim Żoliborzu, ale kilka tygodni po zakończeniu konkursu jej przedstawiciele zmienili zdanie. Zdobyte w konkursie 4,5 miliona złotych chcą teraz przeznaczyć na nieruchomość na Saskiej Kępie. Minister Czarnek wyraził na to zgodę. - Taka zmiana mówi dużo o tym, jak przebiegał cały konkurs - komentuje opozycja.
Wybudowany w 1938 roku dom o powierzchni 390 metrów kwadratowych trafi - dzięki dotacji od ministra Czarnka - do fundacji założonej przez Michała Dworczyka, byłego szefa kancelarii premiera. Nieruchomość położona jest na Saskiej Kępie w Warszawie, przy zielonej, "urokliwej ulicy Zakopiańskiej" - czytamy w ogłoszeniu na jednym z portali z nieruchomościami.
Dom liczy 10 pokoi i posiada "ogródek z wyjściem z salonu". "Można zrobić w nim do 4 mieszkań lub wygodne biuro" - reklamował pośrednik.
Nieruchomość planuje nabyć Fundacja Wolność i Demokracja, zajmująca się działalnością na rzecz Polonii - "pomocą Polakom na Wschodzie i wspieraniem przemian demokratycznych na terenach byłego Związku Sowieckiego". Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przyznał jej na ten cel 4,5 miliona złotych.
To jedna z najwyższych dotacji w ramach opiewającego na łącznie 40 milionów złotych ministerialnego konkursu "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania".
Pierwotnie jednak fundacja wnioskowała do MEiN o dofinansowanie innej nieruchomości - domu w zabudowie bliźniaczej na warszawskim Żoliborzu, liczącego 443 m kw. powierzchni. Ważnym atutem tej lokalizacji - pisali autorzy wniosku - jest sąsiedztwo Domu Pielgrzyma, "miejsca oferującego noclegi na preferencyjnych warunkach". I na zakup właśnie tej nieruchomości przyznano jej dotację.
Fundacja znajduje ukrytą wadę
Skąd ta niespodziewana zmiana, skoro wcześniej o budynku na Żoliborzu przedstawiciele fundacji pisali w samych superlatywach? 31 stycznia - już po publikacji tekstu o przyznanych przez ministerstwo edukacji dofinansowaniach na zakup nieruchomości - prezes fundacji Lilia Luboniewicz poinformowała nas, że nieruchomość ta posiadała ukryte wady prawne.
Kiedy 9 stycznia pytaliśmy: "jak fundacja wybrała nieruchomość, której dotyczy dofinansowanie?", Luboniewicz przekazała nam - po ponagleniach - 25 stycznia: "Nieruchomość została wybrana na podstawie analizy dostępnych na rynku ofert". Gdy zapytaliśmy o dokładny adres, nie udzieliła odpowiedzi.
Na kilkakrotnie wysyłane w tej sprawie pytania nie odpowiedziało nam też MEiN.
Gdy wysyłaliśmy nasze pierwsze pytania fundacji, ta już wiedziała, że stara się o zakup innej nieruchomości niż ta, o którą pierwotnie wnioskowała. Wniosek o zmianę lokalizacji dofinansowanej nieruchomości został ujawniony dopiero 31 stycznia dzięki kontroli poselskiej Katarzyny Lubnauer i Krystyny Szumilas z Koalicji Obywatelskiej.
Tymczasem było tak.
22 listopada - 18 dni po przyznaniu dofinansowania na zakup domu na Żoliborzu - przedstawiciele Fundacji Wolność i Demokracja wysłali pismo do ministerstwa z prośbą o zgodę na zakup nieruchomości przy ulicy Zakopiańskiej właśnie na Saskiej Kępie. "Dodatkowo beneficjent wykazał w uaktualnionym wniosku z dnia 28 listopada możliwość dokonania remontu za pozostałą kwotę w wysokości 400 tys. zł" - czytamy w dokumentach. "Pozostała kwota" to różnica wynikająca z wyższej ceny nieruchomości na Żoliborzu niż ta, którą ostatecznie planuje kupić fundacja.
Ministerstwo nadało sprawie "stopień pilności: 1". Wniosek uzyskał aprobatę dyrektora departamentu programów naukowych i inwestycji MEiN oraz zastępcy dyrektora departamentu budżetu i finansów. Decyzję zaakceptowano w resorcie 19 grudnia.
Nieruchomość na Saskiej Kępie sprzedaje prywatna osoba.
Gdy 31 stycznia poinformowaliśmy prezes Luboniewicz, że dotarliśmy do wniosku o zmianę lokalizacji nieruchomości i znamy jej adres, ta na nasze pytania odpowiedziała: "Wszelkie rozmowy dotyczące transakcji zakupu nieruchomości przed jej sfinalizowaniem są objęte tajemnicą i w związku z tym nie powinny być rozpowszechniane. W sytuacji sfinalizowania zakupu odpowiednie informacje zostaną przekazane uprawnionym organom".
"Wystarczyło znaleźć coś drogiego"
- Taka zmiana mówi dużo o tym, jak przebiegał cały konkurs. Czasu było mało, organizacje zgłaszały rzeczy, co do których, jak teraz widać, nie miały pewności, czy je kupią. Wystarczyło znaleźć coś drogiego, a potem się zastanowić, czy rzeczywiście uda się to zdobyć - komentuje posłanka Katarzyna Lubnauer.
- Przypuszczamy, że część organizacji, które chciałyby pozyskać lokale, nie zgłosiło się nawet, bo wiedziały, iż nie spełnią warunków. Jak widać, były też takie organizacje, które się tym nie przejmowały. Czy to dlatego, że wiedziały, iż mogą liczyć na przychylność ministra Czarnka i to nie zaszkodzi przyznaniu dotacji? - zastanawia się posłanka Krystyna Szumilas.
Początkowo konkurs zakładał, że przyznane pieniądze trzeba będzie wydać do końca 2022 roku, ale w połowie grudnia - już po przyznaniu grantów - minister złagodził warunki i czas na zakupy nieruchomości jest jednak do końca roku 2023.
Z tej furtki skorzystała jeszcze co najmniej jedna organizacja. Chodzi o Fundację Polski Instytut Rozwoju Społecznego i Gospodarczego z Warszawy, która planowała kupić lokal w kamienicy z 1911 roku przy ulicy Krasińskiego w Toruniu.
"Po ogłoszeniu listy rankingowej podmiot zewnętrzny przeprowadził na zlecenie fundacji szczegółowy audyt techniczny nieruchomości, który wykazał istotną wadę. Dlatego zarząd fundacji postanowił odstąpić od zakupu" - poinformowali nas przedstawiciele instytutu.
Inna organizacja - New Europe Foundation - zdążyła w pierwotnym terminie i sfinalizowała zakup przed końcem 2022 roku. Jej własnością stała się jednak inna nieruchomość, niż wskazywała, wnioskując o dofinansowanie. Przedstawiciele fundacji potwierdzili nam, że kupiła lokal przy ulicy Warszawskiej w Katowicach, ale pod innym numerem niż ten z wniosku. Kwota i przeznaczenie nieruchomości pozostały w tym przypadku bez zmian.
Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji Przestrzeń dla Edukacji, nie starała się o grant w konkursie ministra, w przeszłości jednak wielokrotnie wynajmowała nieruchomości, na przykład żłobek, na cele oświatowe i wychowawcze. - To dużo trudniejsze niż szukanie zwykłego mieszkania - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl. - Jeśli ktoś chce na przykład pracować z dziećmi i młodzieżą, to zwykle musi spełnić szereg różnych kryteriów, ma też zaostrzone przepisy przeciwpożarowe. Takich zajęć nie da się prowadzić w pierwszej lepszej sali. Miejsc szuka się długo, trudno je wynająć, a co dopiero kupić - dodaje.
To jeden z powodów, dla których treść wniosków złożonych w konkursie ministra Czarnka budzi jej wątpliwości. - Konkurs ogłoszono pod koniec sierpnia, wnioski można było składać przez miesiąc - przypomina. I zaraz dodaje: - Nawet znając założenia konkursu i prowadząc na co dzień działalność edukacyjną, trudno byłoby taki wniosek przygotować w pełni rzetelnie i uczciwie. Samo skalkulowanie budżetu to wyzwanie. A wybranie konkretnej nieruchomości wydaje się niemal nierealne, jeśli ktoś chce prowadzić prawdziwe, a nie pozorowane działania wychowawcze i edukacyjne.
Sąsiedztwo Domu Pielgrzyma i Żołnierze Wyklęci
W przypadku Fundacji Wolność i Demokracja willa na Saskiej Kępie ma "wzmocnić potencjał infrastrukturalny fundacji". Uzasadnienie wniosku nie zmieniło się wraz z adresem, choć do Domu Pielgrzyma, którego bliskość fundacja zachwalała i uznawała za ważny atut, zrobiło się znacznie dalej.
W nowej siedzibie fundacja chce prowadzić liczne programy edukacyjne, w tym np. "ABC klasy polskiej", który polegać ma na "promocji języka polskiego na Ukrainie" czy program "podręcznikowy", który ma polegać na "opracowaniu, aktualizacji oraz druku podręczników do nauki języka polskiego jako obcego na Ukrainie".
W ramach "Programu edukacji historycznej" z kolei organizacja chce wspierać "inicjatywy skierowane na rozwój postaw obywatelskich wśród dzieci i młodzieży w oparciu o wartości patriotyczne i demokratyczne". Ich częścią był zainicjowany przez fundację projekt "Tropem Wilczym - Bieg Żołnierzy Wyklętych", realizowany "we współpracy z 500 szkołami w Polsce i poza granicami kraju".
Fundacja WiD planuje też w zakupionej inwestycji prowadzić naukę języka polskiego jako obcego dla młodzieży oraz uruchomić "punkt certyfikacyjny", poświadczający znajomość ojczystego języka dla obcokrajowców.
"Państwo daje nieruchomość, nad którą z czasem straci kontrolę"
Pytamy Katarzynę Lubnauer, która wraz z Krystyną Szumilas przeprowadziła kontrolę poselską w resorcie edukacji, który finansuje zakup nieruchomości dla fundacji, czy działalność organizacji może budzić kontrowersje, i na ile przyznane dofinansowanie jest w ich opinii zasadne.
- W Fundacji Wolność i Demokracja działa też wiele znamienitych osób, podobnie jej dotychczasowa działalność, na przykład finansowanie polskich cmentarzy za granicą, to coś, co należy wspierać. Ale problemem jest fakt, że minister edukacji przekazuje tym razem środki publiczne nie na konkretne działania, ale na inwestycję w wartość trwałą, jaką jest nieruchomość - mówi Lubnauer.
I dodaje: - Granty na konkretne akcje pomocowe łatwo kontrolować i nie mam wątpliwości, że działalność polonijna fundacji jest pożyteczna. Ale dlaczego państwo nie wynajmie jej siedziby, nawet na jakichś preferencyjnych zasadach, tylko de facto oddaje nieruchomość, nad którą całkowicie straci kontrolę po upływie trwałości projektu? To dla mnie niezrozumiałe.
Wolność i Demokracja, ale czyja?
Fundacja Wolność i Demokracja to jedna z większych beneficjentek dotacji od ministra Czarnka. Michał Dworczyk do roku 2021 pozostawał fundatorem FWiD (w latach 2006-2014 zasiadał też w jej radzie oraz od kwietnia 2014 do grudnia 2015 pełnił funkcję prezesa fundacji), a więc miał wpływ na skład jej organów - powoływanie i odwoływanie członków rady (też w trakcie trwania jej kadencji), która z kolei powołuje zarząd.
W tym czasie kierowana przez Dworczyka Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wypłacała Fundacji Wolność i Demokracja miliony złotych dotacji. Łącznie w latach 2017-2021 z KPRM, Senatu, ministerstw spraw zagranicznych, kultury i edukacji do organizacji popłynęło ponad 64 mln zł z publicznych pieniędzy.
W dotowaniu pomogła m.in. przegłosowana w styczniu 2020 r. przez PiS poprawka do projektu budżetu, która odebrała Senatowi (po utracie nad nim kontroli przez obóz władzy) środki przeznaczane na wsparcie Polonii na świecie. Ponad 100 mln zł z tej puli trafiło wtedy do kancelarii premiera i kilku resortów.
Członkiem władz fundacji był też polityk PiS i wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Adam Lipiński.
Do dzisiaj w zarządzie Fundacji Wolność i Demokracja zasiada Radosław Poraj-Różecki, mąż posłanki PiS i przewodniczącej komisji edukacji Mirosławy Stachowiak-Różeckiej. W internetowym serwisie, w którym publikowane są maile pochodzące z prywatnej skrzynki byłego szefa KPRM, czytamy wiadomość z 2019 r.:
"Michale, ja zawsze daje radę, jestem w stanie nagrać tak zwane setki z burmistrzami plus przebitki (jeden dzień zdjęciowy) a następnie zmontować maksymalnie do minuty. Czy masz jakieś materiały wideo lub foto; Ty + burmistrzowie, Ty…".
Prezeską fundacji z kolei jest Lidia Luboniewicz, jak czytamy we wniosku o dofinansowanie do MEiN, ekspertka "ds. oświaty na Ukrainie, z wykształcenia polonistka oraz prawnik ds. prawa międzynarodowego". W serwisie publikującym korespondencję wykradzioną m.in. ze skrzynki Michała Dworczyka znajduje się jej mail (pełniła wtedy jeszcze funkcję sekretarza zarządu), w którym pisze do szefa KPRM w 2020 r. - a więc kiedy, jak mówiła w rozmowie z Onetem, "nie miał [on] żadnego wpływu na działalność fundacji": "Michale, Dokumenty do podpisu w celu zgłoszenia nowego członka Rady. Łączę wyrazy szacunku, Lidia Luboniewicz".
A to rada fundacji nadzorowała działalność organizacji.
Na kanale w aplikacji Telegram są też podpisane przez Luboniewicz maile, w których informuje ówczesnego szefa KPRM o akcjach prowadzonych przez Fundację Wolność i Demokracja oraz wymienia listę jej sponsorów. Figurują na niej czołowe spółki Skarbu Państwa.
Od połowy 2020 r. wiceprezesem Fundacji Wolność i Demokracja jest też Maciej Dancewicz, scenarzysta i autor filmów dokumentalnych "poświęconych najnowszej historii Polski". Wcześniej pracował jako urzędnik w ministerstwie kultury. Jak pisali w tvn24.pl Grzegorz Łakomski i Robert Zieliński, "w latach 2017-2019 zasiadał w komisji ekspertów rozpatrujących wnioski podmiotów ubiegających się o dofinansowanie z MKiDN. W tym czasie WiD otrzymała granty wysokości 2,6 mln zł".
"Duży potencjał kadrowy"
Fundacja Wolność i Demokracja - jak czytamy we wniosku do MEiN o dofinansowanie zakupu nieruchomości - "w ciągu 15-letniej działalności zbudowała duży potencjał kadrowy".
W skład jej rady wchodzą obecnie m.in. Zofia Romaszewska, działaczka opozycji demokratycznej w PRL i współtwórczyni Biura Interwencyjnego KSS "KOR"; arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, metropolita Lwowa; Łukasz Abgarowicz, były senator Platformy Obywatelskiej oraz prof. Beata Obsulewicz, polonistka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (nominowana też przez ministra Czarnka do Rady Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta).
Członkiem rady fundacji jest też dziennikarz i historyk Tadeusz Płużański, autor "wielu publikacji na temat żołnierzy wyklętych oraz twórca programów o tej tematyce emitowanych m.in. w Polskim Radiu i Telewizji Polskiej" - czytamy we wniosku. Współpracuje z TVP Info i TVP Historia, jest też stałym komentatorem Telewizji Republika. Publikował m.in. w "Uważam Rze", "W Sieci", "Do Rzeczy", "Gazecie Polskiej".
Autorka/Autor: Justyna Suchecka, Piotr Szostak
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl | Google Maps