Wielki brat patrzy w Pile. A właściwie wielki sąsiad. Pilska Spółdzielnia Mieszkaniowa zainstalowała na kilku osiedlach monitoring. Niby nic dziwnego, ale w tym przypadku sąsiadów można podglądać w lokalnej kablówce. Lokatorzy mogą poczuć się jak w reality show. [Polska i Świat]
Kamery zamontowane przez Pilską Spółdzielnię Mieszkaniową na czterech dużych osiedlach śledzą ruchy mieszkańców. A ci co mają kablówkę, mogą te ruchy oglądać na żywo. Żywo zainteresowani transmisjami lokatorzy już mówią o inwigilacji.
- Każdy może włączyć telewizję i obejrzeć człowieka, a ten sąsiad przyszedł, zataczał się, jest pijany. Dla mnie to chore - mówi pani Anna. - Ja nie chciałbym, żeby ktoś mnie obserwował, co ja robię - dodaje.
Oczko w głowie prezesa
Z tą opinią nie zgadza się pomysłodawca zainstalowania kamer, prezes Pilskiej Spółdzielni Lokatorsko-Własnościowej w Pile Lucjan Szutkowski. - Czym to ewentualnie podglądanie różni się od tego, co przyjęło się w naszym społeczeństwie. Przecież oglądamy świat przez okna z pozycji parapetu? - pyta. Jednocześnie prezes zapewnił, że obraz z kamer nie zobaczą wszyscy abonenci a jedynie mieszkańcy osiedli na, których zainstalowano monitoring.
Kanał nr 21 to oczko w głowie prezesa. Liczy, że jego widzowie pomogą we wskazywaniu czarnych bohaterów transmitowanego właśnie filmu. - Jeśli nie reaguje na to policja, czy straż miejska, bo ona nie może znaleźć się jednocześnie w tysiącu miejsc, no to trzeba im pomóc. Wówczas mieszkańcy dbając o swoje dobro, mogą wezwać posiłki - mówi Szutkowski.
Oficjalnie nikt nie przyznaje się do śledzenia kanału 21. Nie jest jednak tajemnicą, że program nie będzie narzekać na niską oglądalność. Część mieszkańców już domaga się kolejnych kamer.
Prezes przyznaje, że mieszkańcy proponowali mu nawet zainstalowanie kamer w śmietnikach, aby sprawdzać czy wszyscy segregują śmieci. Na to się nie zgodził. Prawdopodobnie jednak rozbuduje monitoring w innych miejscach.
Nagrywanie zgodne z prawem
Zdaniem adwokata mecenasa Zbigniewa Romana wszystko odbywa się zgodnie z prawem. - W momencie, kiedy jesteśmy nagrywani i mamy tego świadomość, nawet w miejscu publicznym, to osoba, która organizuje to nagrywanie działa według prawa - wyjaśnia.
Pomysł z Piły to nowość w Polsce. Niewykluczone, że skopiują go prezesi spółdzielni z innych miast.
Autor: kło//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24