Jacek Rostowski stanął u boku Ewy Kopacz. Wrócił, mimo oporu koalicjanta i wielu wrogów w Platformie Obywatelskiej. Czym zyskał zaufanie pani premier? Materiał magazynu "Polska i Świat".
Były wicepremier i minister finansów w rządach Donalda Tuska Jacek Rostowski został szefem zespołu doradców politycznych premier Ewy Kopacz.
W TVN24 Biznes i Świat mówił, że będzie m.in. przygotowywał program Platformy Obywatelskiej na wybory prezydenckie i - w szczególności - parlamentarne.
Rostowski miał zostać szefem doradców już w październiku. Wtedy podobno zażądał teki ministra, ale napotkał opór PSL. Dziś koalicjant nie mówi "nie", ale rolę Rostowskiego u boku premier Kopacz nieco bagatelizuje.
- Myślę, że będzie kasjerem - mówi Stanisław Żelichowski (PSL). I przewiduje, że Rostowski będzie pokazywał premier, jak można działać, ale to ona ostatecznie będzie podejmowała decyzje.
- To jest z całą pewnością wybitny ekspert ekonomiczny, ale także specjalista, jeśli chodzi o kwestie międzynarodowe - uważa z kolei Robert Tyszkiewicz (PO).
Porażka przez słowa o "Bydgoszczu"
Rostowski był ministrem finansów w obu rządach Platformy i PSL. 25 lutego 2013 r. został dodatkowo powołany na stanowisko wicepremiera. Odszedł 27 listopada 2013 roku w ramach rekonstrukcji rządu Tuska.
W maju zeszłego roku ubiegał się o mandat europosła z okręgu kujawsko-pomorskiego.
Jego słowa o tym, że w czasie eurokampanii zamieszka w Bydgoszczu, nie w Bydgoszczy, były jednym z powodów klęski. Do Parlamentu Europejskiego się nie dostał.
Bohater afery taśmowej
W czerwcu ub.r. o Rostowskim zrobiło się głośno, gdy okazał się być jednym z bohaterów nagrań ujawnionych przez tygodnik "Wprost".
Jego rozmowa z ówczesnym szefem MSZ Radosławem Sikorskim podczas drogiej kolacji w jednej z warszawskich restauracji, dotyczyła m.in. kandydowania Danuty Huebner w wyborach do Parlamentu Europejskiego. - To był skandaliczny pomysł ze starą komuszką - mówił Rostowski. Później publicznie przeprosił Huebner za te słowa.
Po tym, gdy na jaw wyszły nagrania, zaczęto mówić o politycznym niebycie Rostowskiego. Potem polityk był wymieniany w gronie potencjalnych kandydatów na nowego polskiego komisarza. Została nim ostatecznie Elżbieta Bieńkowska.
Nagroda za lojalność?
Opozycja ma swoje zdanie na temat jego powrotu do rządu: - Pewnie był kłopot z zagospodarowaniem Vincenta Rostowskiego i pani premier Kopacz próbuje ten problem rozwiązać - uważa Mariusz Błaszczak (PiS).
Mówi się też o tym, że szefowa rządu sięgnęła po Rostowskiego, by osłabić pozostałe "platformerskie" frakcje. By mieć u boku kogoś, kto teoretycznie nie jest związany z żadną siłą w partii.
Rostowski do tej pory doradzał premier z drugiego rzędu. W kuluarach mówi się, był autorem większości tez, jakie Kopacz zaprezentowała w swoim expose. Oficjalnie on sam temu zaprzecza.
Podobno swoją lojalnością zyskał zaufanie Kopacz. Do tego stopnia, że nominację na szefa doradców dostał, mimo iż dziennik "Fakt" napisał w poniedziałek, że w czasie europkampanii za hotele jego i jego asystentki w Bydgoszczy i Toruniu płacił Sejm, a nie partia. Rostowski pieniądze zwrócił w grudniu.
Autor: db/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24