- Już w 1995 roku wiedziałem, że Lesław Maleszka był współpracownikiem SB o pseudonimie "Ketman" - powiedział były koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann. Twierdzi, że nie mógł zdradzić tego wcześniej, bo złamałby prawo.
W 1995 roku Zbigniew Wassermann był prokuratorem i rzecznikiem prasowym Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Jak twierdzi, to że nie ujawnił w latach 90. tej informacji dowiodło, że może pełnić rolę koordynatora ds. służb specjalnych i zachowa dyskrecję, pomimo dostępu do tajnych informacji.
- Wiedziałem, że Maleszka był człowiekiem, który dopuścił się ogromnej niegodziwości, bo jeżeli ktoś sprzedaje swoich przyjaciół i to jeszcze w takiej sytuacji, że skutkiem tej postawy jest śmierć jednej z osób z kręgu tych przyjaciół i dalej kontynuuje tę działalność, to świadczy o tym, jak głęboka jest ta sfera upadłości człowieka, jak daleko można odejść od odruchów ludzkich - opowiadał w Radiu Zet.
Jak mówił "często jest tak, że wiedza, którą się posiada, ciąży i boli".
"Dzięki mnie badają sprawę śmierci Pyjasa"
Były koordynator ds. służb specjalnych twierdzi, że dzięki niemu ruszyło śledztwo w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa. - Dzięki mnie udało się podjąć to śledztwo, bo do tego czasu, to była zabawa z prokuraturą - mówił Wassermann. W jego ocenie, "służba bezpieczeństwa robiła co chciała w tej sprawie", a prokurator ją zaniedbała.
Wassermann pytany o hipotezę, że Maleszka przyczynił się do śmierci Pyjasa, odparł, że jest to "rewelacja". - Ja bym tu był ostrożny, ale niczego nie można wykluczyć - zastrzegł.
"Trzech kumpli"
W poniedziałek i wtorek TVN emitowała film "Trzech kumpli" o przyjaźni studentów i opozycjonistów - Stanisława Pyjasa, Bronisława Wildsteina oraz Lesława Maleszki, zdemaskowanego później jako b. tajnego współpracownika SB o pseudonimie Ketman. Pyjas został w 1977 r. śmiertelnie pobity, prawdopodobnie przez ludzi SB.
W filmie Maleszka przyznaje, że jego donosy mogły mieć "daleki związek" ze śmiercią Pyjasa.
Śledztwo prowadzone po śmierci Pyjasa w 1977 r. zostało umorzone, bo prokuratura stwierdziła, że Pyjas spadł ze schodów. Wznowiono je w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców.
W maju br. pion śledczy krakowskiego oddziału IPN formalnie przejął postępowanie do dalszego prowadzenia.
Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24