To jest dokładnie taki moment, w którym potrzebujemy jak nigdy w ostatnich latach Polski silnej, Polski bezpiecznej, Polski, gdzie przywództwo jest realne - powiedział na wiecu we Wrocławiu szef PO Donald Tusk. - Nie jesteśmy już słabi, nikt z nas już nie jest osamotniony, nikt już nie idzie sam - podkreślił.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk przemawiał na wiecu na placu Nowy Targ w stolicy Dolnego Śląska. Znaczną część przemówienia poświęcił aktualnym wydarzeniom w Rosji. - Spotykamy się w dniu niezwykłym, w momencie historycznego dramatu, który może zdecydować o losach całego kontynentu, Polski, Ukrainy, Rosji, ale tak naprawdę być może o losach całego świata - mówił.
Dodał, że to, co dzieje się w Rosji jest "źródłem nadziei na to ostateczne zwycięstwo wolności, cywilizacji zachodu, praw człowieka, Ukrainy nad najeźdźcą, ale jest też źródłem bardzo poważnych napięć i zagrożeń".
Zobacz także: Bunt Wagnerowców. Relacja na żywo w tvn24.pl
- Widzimy dzisiaj Rosję być może upadającą, na pewno w chaosie, którego konsekwencje są dzisiaj nieznane. Widzimy dzisiaj, jak upada dyktatura, ale nie wiemy, jak bolesne będą paroksyzmy upadającej dyktatury Putina. To jest dokładnie taki moment, w którym potrzebujemy jak nigdy w ostatnich latach Polski silnej, Polski bezpiecznej, Polski, gdzie przywództwo jest realne, Polski, w której ci, którzy biorą na siebie odpowiedzialność za rządzenie, wiedzą o czym mówią, wiedzą, co mają zrobić - podkreślił.
Tusk uczulał, że "to nie jest czas, żeby pozwalać sobie na dowcipy, aluzje, insynuacje". - Dzisiaj trzeba mówić precyzyjnie, jednoznacznie, wprost, co tu w Polsce trzeba zrobić, żeby uniknąć złego scenariusza, żeby Polska stała się znowu państwem porządnym, sprawnym, głęboko zakorzenionym we wspólnocie Zachodu - mówił.
- Nie możemy w żadnym wypadku skazywać Polski na osamotnienie. Każdy, kto dzisiaj, kiedy wojna jest u naszych granic, kiedy w Rosji rozpoczyna się wojna domowa, każdy kto wypowiada w tym czasie cywilną wojnę Unii Europejskiej i Zachodowi, podnosi rękę na najbardziej żywotne interesy naszej ojczyzny - zaznaczył.
Tusk: Kaczyński powiedział, że wrócił do rządu i został wicepremierem, bo najważniejsza dla niego jest partia
Szef PO wspomniał następnie o sobotnim wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego w RMF FM. - Nie usłyszałem tam, żeby nie było wątpliwości, ani jednego zdania, ani jednego słowa na temat tego, co dzisiaj dzieje się w Woroneżu, w Rostowie, w Donbasie i w Moskwie. Nic - skwitował.
Dodał, że Kaczyński nie zauważył, że "świat stanął na krawędzi". - Wiecie czym się zajął? Dowiedzieliśmy się dzisiaj rano, dlaczego prezes Kaczyński wrócił do rządu i został jedynym wicepremierem. Powiedział, że wrócił do rządu i został wicepremierem, bo najważniejsza dla niego jest partia i że całą pracę w rządzie zamierza poświęcić swojemu sukcesowi wyborczemu - zauważył.
- Czy wam do głowy by przyszło, że rządząc takim krajem jak Polska, gdzie jest 40 milionów obywatelek i obywateli, państwem przy Rosji, państwem zaangażowanym w pomoc Ukrainie, żeby szef obozu rządzącego mówił, że dla niego najważniejszą sprawą jest jego partia i zwycięstwo wyborcze? Ta jego szczerość jest najbardziej porażająca - podsumował.
"Bogatynia pokazała jak w soczewce, czym jest władza PiS-u"
Lider Platformy przypomniał, że PiS organizuje dziś swój wiec w Bogatyni na Dolnym Śląsku. - Dlatego prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował się, żeby dzisiaj zrobić zgromadzenie PiS w Bogatyni, bo mu napisali, że ludzie kochają PiS i że na Dolnym Śląsku ludzie popierają PiS - zauważył.
- Kiedy dowiedziałem się, że szefowie partii rządzącej, najwyżsi urzędnicy PiS-owscy spotykają się na swoim zlocie w Bogatyni, to pomyślałem, że to jest jak w klasycznym kryminale, to znaczy przestępca często wraca na miejsce zbrodni. Ale żeby cała organizacja zjawiła się w miejscu, które przez długie lata będzie pamiętało, które przez długie lata będzie musiało znosić w Polsce ich niekompetentnej, dramatycznie nieudanej, ale w pewnych wymiarach bandyckiej polityki? Bo Bogatynia pokazała jak w soczewce, czym jest władza PiS-u - zauważył.
- To właśnie w Bogatynie liderzy miejscowego PiS-u okradali swoją gminę, nielegalnie gromadzili śmieci, handlowali narkotykami, a pieniądze przeznaczali na fałszerstwa wyborcze, załatwiali pracę wszystkim możliwym pociotkom - wymieniał.
Tusk następnie zwrócił się do widzów telewizji rządowej, "tej nieznośnej propagandy, tego steku kłamstw, który płynie z mediów rządowych każdego dnia". - Tak, jesteście ofiarami tych kłamstw, tej propagandy, więc posłuchajcie kochani, bo nie może już dłużej tak być, że jedna trzecia Polski będzie pozbawiona wiedzy o tym, co PiS zrobił w Bogatyni i w całej Polsce - zauważył.
- Więc PiS w Bogatyni, tak jak w całej Polsce, ukradnie, czego nie może rozkraść, to zepsuje albo zniszczy, to jest definicja ich rządów - podsumował.
"Jedyne prawdziwe referendum to będzie referendum w dniu wyborów"
Tusk skomentował także pomysł Prawa i Sprawiedliwości na przeprowadzenie w Polsce referendum w sprawie migrantów. - Kaczyński powtarza ciągle słowa o referendum, mimo że zbudował tu model putinowski - skomentował.
Jak wymieniał to "pogarda do mniejszości, szczucie na ludzi innej wiary czy innego koloru skóry, zawłaszczenie mediów publicznych, próba przekupienia lub zdominowania opozycji, używanie służb specjalnych, aparatury podsłuchowej przeciwko politykom opozycji, szczególnie w czasie kampanii, wykorzystanie środków państwowych i pieniędzy publicznych dla niszczenia demokracji". - A w Bogatyni dowiedzieliśmy się, że także fałszowanie wyborów i pomieszanie gangów z partią polityczną - dodał.
- Jedyne prawdziwe referendum to będzie referendum w dniu wyborów i od tego referendum będzie zależało, czy tu, nad Odrą, nad Wisłą, będzie wielka Polska czy mała Rosja Kaczyńskiego - oświadczył.
Tusk: nikt już nie idzie sam
Tusk, nawiązując do wcześniejszych wieców w Polsce, w Jeleniej Górze, Poznaniu czy Warszawie oraz o zgromadzonych we Wrocławiu, mówił o Polkach i Polakach, którzy "odzyskali wiarę i nadzieję".
- I taką moc, która każe nam wszystkim dzisiaj spotykać się w każdej polskiej gminie, każdym polskim mieście. I żeby zobaczyć, ile nas, i żeby władza zobaczyła, że nie jesteśmy już słabi, nikt z nas już nie jest osamotniony, nikt już nie idzie sam - zwracał uwagę.
Mówił dalej, że "dziesiątki tysięcy ludzi z Wrocławia, Dolnego Śląska, z całej Polski to kolejny dowód na to, że Polska się przebudziła, że olbrzym się obudził i że jesienią, ten marsz, który zaczęliśmy, ten marsz pół miliona w Warszawie, zakończymy jesienią zwycięstwem". - Dziś znowu cała Europa widzi, że tu jest Polska - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24