- W komisji śledczej nie powinien znaleźć się polityk, który ma karne zarzuty. To jakby Sejm już przesądził o jego niewinności – przekonywał w magazynie „24 godziny” Jacek Kurski (PiS). – A co z osobą, która przegrała proces o pomówienie? – odciął się Jan Widacki (LiD).
PiS wciąż protestuje przeciwko obecności Widackiego w komisji śledczej ds. ewentualnych nacisków na specsłużby. Argumentuje to toczącym się procesem karnym, jaki ma Widacki o nakłanianie do fałszywych zeznań.
- Akt oskarżenia opiera się na pomówieniach i przypisuje mi czyny, których nie popełniłem. Jedna z osób, która całą sprawę zaczęła, nie tylko się wycofuje, ale wymienia nazwiska prokuratorów, którzy do tych zeznań ją nakłaniali – przekonywał polityk LiD. - Te nieprawdziwe zeznania ciążą na mnie od dwóch lat, wreszcie będę miał okazję przekonać sąd o mojej niewinności – dodał.
"To łamanie charakterów i standardów demokratycznych"
Kurski pozostał przy swoim zdaniu. – Policjant czy celnik jest zwieszany w czynnościach do czasu wyjaśnienia sprawy. A w komisji śledczej, gdzie politycy powinni być poza wszelkimi podejrzeniami, ostentacyjnie stawia się na polityka, który ma zarzuty o charakterze karnym - argumentował. - Jak się mają czuć prokuratorzy, którzy prowadzą te sprawy, jak sędziowie widząc, że większość sejmowa już przesądziła o pańskiej niewinności. To łamanie charakterów i standardów demokratycznych – podkreślił.
- Jeżeli tak bardzo dbamy o standardy, to nie powinna w komisji zasiadać osoba, która przegrała proces o oszczerstwo i nie przeprosiła – odciął się Widacki. – Czyli poseł Platformy Sebastian Karpiniuk, który jest w identycznej sytuacji jak ja? – nie dał się zbić z tropu Kurski.
"Widacki ma jakieś niezwykłe papiery na PO i LiD"
Według Widackiego za jego uczestnictwem w komisji śledczej przemawia zaufanie wyborców i większości sejmowej. – Tylko PiS to kontestuje. Nie chcecie mnie nie ze względu na zarzuty, tylko boicie się mnie w komisji – rzucił rękawicę poseł LiD.
Kurski natychmiast ją podniósł. - Nie boimy się. To pan Widacki ma jakieś niezwykłe papiery na PO i LiD, że potrafi mimo tej nie szczególnej reputacji ma tak twarde poparcie. Pan był szefem komisji, która przywracała negatywnie zweryfikowanych esbeków. Musi to zastanawiać – stwierdził.
"Kurski rozumie politykę przez insynuacje i oszczerstwa"
Widacki sprostował: - Nie szefem, tylko członkiem tej komisji, szefem był Krzysztof Kozłowski. Dlaczego pan insynuuje szantaż? – pytał. - Widzę, że pan Kurski rozumie politykę przez insynuacje i oszczerstwa – podsumował. - Niczego nie insynuuję, głośno się tylko zastanawiałem jaki ma pan wdzięk i urok, że mimo bardzo podważonej reputacji przez sytuację procesową tak pana wspierają – wycofał się Kurski.
Politycy – tym razem zgodnie – przyznali, że mimo ostrych różnic zdań praca w komisji będzie możliwa, choć obaj zostają przy swoich zastrzeżeniach.
kaw /mlas
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24