- Ewa Kopacz potwierdziła swoje przywództwo m.in. tym, że każdą decyzję przegłosowaliśmy większością głosów albo jednomyślnie i jej oczekiwania zostały spełnione. To samo było z Donaldem Tuskiem - mówiła w programie "Babilon" w TVN24 Biznes i Świat o kulisach ustalania "jedynek" na listach wyborczych PO.
Zarząd PO przyjął w piątek wieczorem autorską rekomendację Ewy Kopacz ws. list wyborczych do parlamentu. Pierwsze miejsca na listach straciło na nich większość liderów regionalnych. Czołowe miejsca stracili m.in. Jacek Protasiewicz, Cezary Grabarczyk czy Bartosz Arłukowicz.
- Główna zasada polegała na tym, żeby szefowie regionów, albo ci, którzy 4 lata temu startowali z "jedynek", żeby ustąpili miejsca innym osobom. Uznaliśmy, że nie powinno być takiego "automatu", że szef regionu jest pierwszy w swoim regionie albo w podobnym okręgu. Chcieliśmy dać szansę innym osobom - przekonywała w Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Wiceprzewodnicząca PO nie zgodziła się z opinią, że lokalni liderzy przedstawiając swoje propozycje list zignorowali żądania Ewy Kopacz, aby nie było na nich niektórych nazwisk.
Dla Gronkiewicz-Waltz przyjęte w piątek listy są podkreśleniem przewodnictwa Ewy Kopacz w partii. - Potwierdziła swoje przywództwo m.in. tym, że każdą decyzję przegłosowaliśmy większością głosów albo jednomyślnie i jej oczekiwania zostały spełnione. To samo było z Donaldem Tuskiem - zaznaczyła.
- Już trzeci raz jestem przy układaniu list i zawsze są jakieś problemy, odwołania i zmienia jest kolejność - zapewniła prezydent Warszawy.
Autor: kło\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24