Wiceminister sprawiedliwości Monika Zbrojewska trafiła w piątek do izby wytrzeźwień w Łodzi po tym, jak prowadziła samochód po pijanemu. Zatrzymała ją policja, która musiała użyć kajdanek, bo urzędniczka się "szarpała". W piątek Zbrojewska została odwołana z funkcji podsekretarza stanu przez premier Ewę Kopacz.
Rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka poinformowała w piątek wieczorem, że policjanci zatrzymali "pracownicę Ministerstwa Sprawiedliwości", która kierowała samochodem po pijanemu.
- Badanie alkomatem wykazało u niej, że ma ponad 2 promile alkoholu w organizmie - poinformowała Kącka.
"Dziwne manewry"
Według policji, łódzkich funkcjonariuszy powiadomił po południu kierowca, który zauważył, że jadąca przed nim Toyota Yaris wykonuje dziwne manewry.
Jak przekazał TVN24 asp. sztab. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, to właśnie ten kierowca zatrzymał samochód. Zajechał drogę toyocie, i kiedy zbliżył się do prowadzącej pojazd, poczuł od niej alkohol. Mężczyzna wezwał policję.
- Niestety, kobieta zachowała się dość agresywnie w stosunku do policjantów, zaczęła się z nimi szarpać. Dlatego musieli użyć siły fizycznej, a nawet kajdanek, z racji zagrożenia, jakie stwarzała dla siebie i dla otoczenia - mówił Gwis. Wyjaśnił, że za kierowanie w stanie nietrzeźwości grozi jej kara do dwóch lat więzienia i utrata prawa jazdy. Zdradził, że chodzi o "pracownicę Ministerstwa Sprawiedliwości", której nie chroni immunitet.
Autor: fil//plw / Źródło: PAP, tvn24.pl