Obrazy, ikony, gadżety z wizerunkiem świętych. Sklepowe półki uginają się pod ich ciężarem. Dewocjonalia podbijają rynek. Według szacunków wierni wydają na nie około 300 milionów złotych rocznie.
Co roku, od połowy maja do końca września tysiące pielgrzymów odwiedza Jasną Górę czy Licheń. Jest to najlepszy czas dla sprzedawców religijnych pamiątek.
Jak mówi ks. Robert Nęcek, rzecznik Kurii w Krakowie, rynek dewocjonaliów zawsze istniał, ponieważ wierni pragną mieć coś co w sposób fizyczny będzie im pozwalało skupić uwagę na Bogu. - Kościół zawsze apeluje o umiar, smak i zdrowy rozsądek - podkreśla ksiądz.
Kościół zarabia
Wiele sklepów z dewocjonaliami prowadzonych jest jednak przez Kościół. Jedna z największych tego typu placówek znajduje się na Jasnej Górze i jest kierowany przez Zakon Ojców Paulinów.
Zatem Kościół na dewocjonaliach zarabia, ale jak przekonuje rzecznik krakowskiej kurii, oferta kościelnych sklepików jest daleka od przepychu czy braku dobrego smaku.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24