Kibice Legii Warszawa zebrali się w sobotę przed stadionem przy ulicy Łazienkowskiej i dopingowali swoją drużynę, która mierzyła się z Wartą Poznań. Poza dopingiem zgromadzenie było też protestem przeciwko związanemu z epidemią zakazowi udziału publiczności w wydarzeniach sportowych. Jak podała Komenda Stołeczna Policji, wystawiono 11 mandatów, osiem wniosków o ukaranie oraz siedem notatek do sanepidu.
W sobotę wieczorem w stolicy Legia Warszawa zmierzyła się z Wartą Poznań w meczu 21. kolejki Ekstraklasy. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2 dla Legii.
Mecz, zgodnie z obowiązującymi obostrzeniami epidemicznymi, odbył się bez udziału publiczności. Jednak setki kibiców Legii zebrały się przed stadionem przy ulicy Łazienkowskiej. Kilka dni przed meczem w stolicy pojawiły się banery "Wszyscy na Ł3 (Łazienkowska 3)" zachęcające do udziału w zgromadzeniu.
W sobotę wieczorem przez około trzy godziny sympatycy stołecznego klubu wznosili okrzyki, skakali, odpalali race, nie zachowując przy tym dystansu. Na miejscu była policja.
"Materiał może pozwolić na postawienie zarzutów"
W niedzielę rano działania służb podsumował na antenie TVN24 podkomisarz Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji. – Około pół tysiąca osób wylegitymowanych, dokładnie 495. To są osoby wylegitymowane na miejscu. Policjanci wystawili 11 mandatów karnych, osiem wniosków o ukaranie do sądu oraz sporządzili siedem notatek do sanepidu - przekazał policjant.
I zaznaczył, że materiał zarejestrowany przez służby, zostanie poddany "wnikliwej analizie pod kątem popełniania wykroczeń". - I w kontekście tej liczby osób legitymowanych, czyli nam już w tym momencie znanych personalnie, ten materiał może pozwolić na postawienie zarzutów kolejnym osobom - przekazał policjant.
A dlaczego w tym wypadku funkcjonariusze nie utworzyli tak zwanego kotła i nie interweniowali w taki sposób, jak w przypadku protestów Strajku Kobiet?
- W tej sytuacji nie mieliśmy do czynienia z tamowaniem i blokowaniem ruchu, a przypominam, że na poprzednich zgromadzeniach to było głównym powodem do tego, aby takie zgromadzenie rozwiązać. W tej sytuacji kibice stali na poboczu, dopingowali swoją drużynę. Nie było mowy o zamknięciu ulicy. Ulica Łazienkowska cały czas funkcjonowała, kursowały tam autobusy, nie było konieczności zmiany rozkładu jazdy czy zamknięcia przystanków - przekonuje Retmaniak.
Protest przeciwko obostrzeniom
Zgromadzenie miało na celu nie tylko dopingowanie drużyny. Kibice protestowali przeciwko zakazowi udziału publiczności w wydarzeniach sportowych.
"Czas, abyśmy głośno powiedzieli, co uważamy o zamkniętych stadionach i jak bardzo potrzebujemy na nie wrócić. Abyśmy przypomnieli, że jesteśmy i domagamy się rozsądnego powrotu do 'normalności'" - pisali pod koniec lutego w mediach społecznościowych "Nieznani Sprawcy", fani Legii Warszawa.
Źródło: tvn24.pl