"Bardzo dziwna sytuacja, że po 11 minutach była taka powierzchnia pożarem objęta"TVN24
Po przyjeździe strażaków na miejsce okazało się, że już ponad dwie trzecie centrum handlowego przy ulicy Marywilskiej na warszawskiej Białołęce jest objęte pożarem. To bardzo dziwna sytuacja, że po 11 minutach była taka powierzchnia pożarem objęta - mówił na konferencji prasowej komendant główny PSP nadbrygadier Mariusz Feltynowski.
W niedzielę nad ranem doszło do pożaru w centrum handlowym przy ulicy Marywilskiej na warszawskiej Białołęce. Komendant główny PSP Mariusz Feltynowski mówił na konferencji prasowej w miejscu działań, że o godzinie 3.31 wpłynął z monitoringu do komendy miejskiej PSP alarm.
Przekazał, że wysłane zostały pierwsze dwa zastępy. Dodał, że po ich przyjeździe okazało się, że "już ponad dwie trzecie centrum handlowego jest objęte pożarem". Na miejsce zostały skierowane kolejne zastępy.
- Będąc w środku za głęboko nie wchodziliśmy, bo było niebezpiecznie. Niestety oddzielenia przeciwpożarowe w kilku miejscach nie były zamknięte - powiedział.
Feltynowski mówił, że to "bardzo dziwna sytuacja, że po 11 minutach była taka powierzchnia pożarem objęta".
Dodał, że po 11 minutach od zgłoszenia do pojawienia się straży "z reguły nie jest taka wielka powierzchnia objęta pożarem".
Dopytywany, powiedział, że informacja do straży pożarnej wpłynęła z automatycznej czujki na terenie zakładu. Pierwsze zastępy zastały na miejscu pracowników ochrony i pierwszych kupców, którzy chcieli wrócić do miejsca pracy. Zostali oni ewakuowani w bezpieczne miejsce.
Pożar w centrum handlowym
"Nie wszystkie systemy wewnątrz zadziałały"
Komendant mówił na konferencji, że dachu centrum handlowego "już nie ma". - Wszystkie konstrukcje są powyginane - dodał.
- Z dokumentacji, którą mamy, wynika, że było kilka stref pożarowych, prawdopodobnie osiem, natomiast gołym okiem widać, że nie wszystkie systemy wewnątrz zadziałały lub być może były pozastawiane - przekazał.
Pytany, czy to oznacza, że w ośmiu miejscach ten pożar powstał, wyjaśnił, że "budynek jeżeli jest wielkokubaturowy to prewencyjnie jest wydzielony na ileś powierzchni, żeby ten pożar się nie rozprzestrzeniał". - Tutaj też nie była to jedna wielka strefa pożarowa, tylko kilka. Być może osiem, sprawdzany tę dokumentację - dodał.
- Sygnalizacja pożarowa zadziałała, bo straż została powiadomiona, natomiast to, żeby się strefy pozamykały, żeby pożar się nie rozprzestrzeniał, być może nie zadziałało - mówił Feltynowski.