Sąd nazwał go "człowiekiem bez poczucia człowieczeństwa", on sam w liście do śledczych przedstawił się jako "Wampir". 48 lat temu sąd skazał Zdzisława Marchwickiego na karę śmierci. "Wampir z Zagłębia" miał zamordować 14 kobiet i zaatakować pięć kolejnych. Zanim został schwytany, sprawę zabójstw nagłaśniała prasa, zorganizowano też wystawę, która miała pomóc w znalezieniu oprawcy.
Zdzisław Marchwicki został skazany na karę śmierci przez powieszenie 28 lipca 1975 roku. Sąd uznał 48-letniego konwojenta z kopalni winnym zabójstwa 14 kobiet i usiłowania zabójstwa pięciu kolejnych. W uzasadnieniu wyroku pisano o "ogromie zbrodni", który "nie mieści się w ludzkich kategoriach i wyobrażeniach". Jak wskazał sąd, Marchwicki "druzgotał głowy kobiet, by zaspokoić swe sadystyczne instynkty, by zaspokoić w nieludzki sposób swe popędy seksualne". "To człowiek bez poczucia człowieczeństwa" - podkreślono.
Na karę śmierci przez powieszenie skazany został również brat "wampira z Zagłębia", Jan, który miał zlecić zabójstwo ostatniej z ofiar, ale też namawiać do innej zbrodni. Drugi brat Zdzisława, Henryk, został skazany na 25 lat więzienia za przygotowanie ostatniego z morderstw i zacieranie śladów. Oskarżony o to samo partner Jana usłyszał wyrok 12 lat więzienia. Siostra Marchwickich, Halina, która m.in. przyjmowała od brata rzeczy zabrane ofiarom, miała w więzieniu spędzić cztery lata i zapłacić grzywnę, a jej syn za kradzież części z zakładu pracy usłyszał identyczny wyrok.
"Wampir z Zagłębia" i jego brat skazani na karę śmierci
Od listopada 1964 roku do października 1968 roku w regionie Zagłębia zaatakowano 19 kobiet. Czternaście z nich, w tym bratanica Edwarda Gierka, ówczesnego pierwszego sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach, zginęło. Schemat się powtarzał: ciosy zadawano w tył głowy tępym narzędziem, zawsze po lewej stronie.
W prasie pojawiło się obwieszczenie o nagrodzie pieniężnej w wysokości miliona złotych (przeciętna pensja wynosiła wówczas niecałe 2,2 tys. zł - red.) dla osoby, która udzieli informacji mogących przyczynić się do zatrzymania osoby odpowiedzialnej za zabójstwa i ataki na kobiety. Sprawę zabójstw nagłaśniano nie tylko w prasie. W 1970 roku otwarto wystawę "Śladami zbrodni". Zaprezentowano na niej przedmioty, które miały pomóc w identyfikacji zabójcy.
Marchwicki został aresztowany w 1972 roku. Mężczyzna początkowo nie przyznawał się do winy - zdanie zmienił kilka miesięcy po aresztowaniu. "(...) Tak, przyznaję się do tego, że w okresie od 1964 roku do roku 1970 na terenie Zagłębia / woj. katowickie/ dokonałem zabójstwa wielu kobiet (...)" - podano w protokole z przesłuchania cytowanym przez Przemysława Semczuka w książce "Wampir z Zagłębia".
26 kwietnia 1977 roku Zdzisław Marchwicki i jego brat Jan zostali powieszeni. Pochowano ich na jednym z katowickich cmentarzy w nieoznaczonych grobach.
W listach przedstawiał się jako "Wampir" i "kochany Wampir"
Pochodzący z Dąbrowy Górniczej Marchwicki pseudonim zawdzięczał dwóm listom, które wysłał śledczym, nim został schwytany. W pierwszym przedstawił się jako "Wampir", w drugim - "kochany Wampir".
Sprawa zabójstw, których miał się dopuścić, stała się tematem nie tylko książki Przemysława Semczuka. W 1982 roku na ekrany kin wszedł film "Anna i wampir" w reżyserii Janusza Kidawy, do postaci Marchwickiego nawiązano także w serialu "Kryminalni". W 1998 roku w telewizji wyemitowano dokument Macieja Pieprzycy "Jestem mordercą". Kilkanaście lat później Pieprzyca nakręcił film fabularny o tym samym tytule, luźno inspirowany historią "wampira z Zagłębia". Sprawę Marchwickiego przed laty opisał również Magazyn TVN24.
Źródło: tvn24.pl