Lech Wałęsa opowiedział się w "Faktach po Faktach" za powstaniem komisji, która wyjaśni, dlaczego wrak Tu-154M wciąż nie jest oddawany Polsce. To reakcja na słowa prof. Zbigniewa Brzezińskiego, który ocenił, że Rosjanie specjalnie podsycają rozdźwięk trwający w Polsce, nie oddając nam wraku prezydenckiego samolotu.
Jak przyznał były prezydent RP, "ten samolot jest przykładem, że Rosjanie rzeczywiście robią wszystko, abyśmy się kłócili i dają nam podstawę do tej kłótni". - Rosjanie mają jakieś pretensje do nas, jakieś kompleksy i w związku z tym nie traktują nas zbyt dobrze - stwierdził. Potrzebna komisja ws. oddania wraku
Wobec tego zdaniem Wałęsy w Polsce powinna powstać komisja - niekoniecznie międzynarodowa - która wyjaśni, dlaczego tupolew nie jest nam oddawany. - Opowiadam się za powstaniem komisji, ale nawet jeśli nie międzynarodowej, to takiej, która wyjaśni, dlaczego ten samolot nie jest oddawany. On jest nasz i dawno powinien być na miejscu - podkreślił.
Według byłego prezydenta rząd widząc, jak opozycja gra "nieuczciwie, wrednie i populistycznie", powinien powołać komisję, składającą się z grupy 3-6 osób, które codziennie zbierałyby "wszystkie uwagi i pretensje" i tego samego, albo następnego dnia, ministrowie odpowiadaliby, dlaczego takie, a nie inne decyzje zostały podjęte.
- Tego typu komisja powinna wyłapać wszystkie te rzeczy (związane z wrakiem tupolewa-red.), ale także pomyłki w rozpoznaniu ciał. Powinna szukać rozwiązań - ocenił Wałęsa.
Jak dodał, jest to potrzebne, aby "opozycja nie miała możliwości wrednej, nieuczciwej gry". - A ponieważ rząd tego nie robi, to to powoduje te niesnaski. To wina rządu, bo widząc, że opozycja uprawia demagogię, nie odpowiada jej w sposób mądry, zdecydowany, dowodowy - podsumował. Wałęsa zwrócił również uwagę, że przyczyny katastrofy smoleńskiej wyjaśniła już komisja Jerzego Millera i "ta sprawa jest zamknięta". Według niego, to "nieodpowiedzialność, próba rozpoczęcia kampanii wyborczej w Katyniu i gra miejscem świętym" doprowadziły do katastrofy. "Polska demokracja to wojna o pozycję" Wałęsa odniósł się również do definicji demokracji, przedstawionej przez prof. Brzezińskiego, który stwierdził, że jest to "umiejętność współpracy i współzawodnictwa", które powinny się w Polsce "zakotwiczać". Jak ocenił b. prezydent RP, w rzeczywistości demokracja to "rywalizacja, a nawet wojna każdego z każdym o pozycję", w szczególności za pomocą słów, która jednak powinna się odbywać w "żelaznych ramach prawa i reguł", których niestety w naszym kraju brakuje. - Polski dramat polega na tym, że my nie mamy prawa w tej dziedzinie i nie mamy reguł jeszcze dopracowanych, dlatego często walczymy w brzydki sposób. To wszystko się ułoży, ale do tego trzeba chociaż 50 lat demokracji. Wcześniej to chyba nie da się tu dużo zrobić - powiedział Wałęsa. Ponadto, zdaniem Wałęsy, w sprawie katastrofy smoleńskiej język debaty politycznej jest bardziej ostry, gdyż "są ludzie, którzy podejmowali wtedy (w 2010 roku-red.) fatalne, głupie decyzje i to oni spowodowali to nieszczęście". - W związku z tym dzisiaj gryzie ich sumienie i szukają na siłę usprawiedliwienia, żeby było im lżej - uznał były prezydent. Zapewnił też, że "nie wytrzymają oni takiego obciążenia i prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, więc na siłę robią z tego zamach".
Autor: dp/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24