- To jest domena państwa, a ja jestem na emeryturze. Ale oczywiście się nie uchylam, jestem gotów - powiedział w "Faktach po Faktach" Lech Wałęsa, zapytany o to, czy nie chciałby użyć autorytetu, jakim cieszy się poza granicami kraju do promowania polskiej historii. - Powinniśmy częściej mówić tu i ówdzie o własnej historii - dodał, komentując w ten sposób słowa dyrektora FBI o roli Polski w Holokauście.
Wypowiedź dyrektora FBI Jamesa Comeya, w której wspomniał o "mordercach i ich wspólnikach z Niemiec, Polski i Węgier oraz wielu innych miejsc" wywołała w Polsce wielkie oburzenie. Sformułowanie to padło w czasie wystąpienia w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, które przedrukował dziennik "Washington Post".
- Trzeba było odpowiedzieć, że jeśli ktokolwiek jest winien, to bardziej Stany Zjednoczone niż Polska. Gdyby słuchali naszych informacji, to by się włączyli i szybko byśmy przeszkodzili Hitlerowi. Ale oni nie słuchali, zostawili nas w trudnej sytuacji. To oni mają większą winę niż my - skomentował w "Faktach po Faktach" Lech Wałęsa.
Zaznaczył przy tym, że Polska powinna częściej mówić "tu i ówdzie" o własnej historii. - Wchodzą nowe pokolenia, one nie pamiętają. Można je urabiać, można fałszować. Co jakiś czas musi być więc głos z naszej strony - wskazał.nie
Na pytanie, czy on sam - jako znana w Stanach Zjednoczonych osoba - nie chciałby użyć swojego autorytetu do promowania tam polskiej historii, odpowiedział: - To jest domena państwa, a ja jestem na emeryturze. Ja się oczywiście nie uchylam, jestem gotów. Może to jest dobry pomysł. Jeśli ktoś mnie wesprze, to jestem gotów - podkreślił.
Na kogo zagłosuje Wałęsa?
Były prezydent skomentował też toczącą się kampanię wyborczą. Do pierwszej tury wyborów prezydenckich zostały trzy tygodnie. W ostatnim sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN i TVN24 chęć oddania głosu na Bronisława Komorowskiego zadeklarowało 45 proc. ankietowanych, na Andrzeja Dudę - 28 proc.
Lech Wałęsa przyznał w "Faktach po Faktach", że choć nie jest zwolennikiem stylu prezydentury urzędującego prezydenta, to - biorąc pod uwagę kandydatury zaproponowane przez inne partie - "jest tylko jedna możliwość", czyli oddanie głosu na Komorowskiego.
- Jestem za operatywniejszym rządzeniem, za większą pracą, większą aktywnością. To, co robi Komorowski, jest dobre, ale za jakieś 20 lat, kiedy będziemy mieli stabilność, będziemy mieli lepsze wyrobienie polityczne, rodacy zrozumieją nowy patriotyzm. Wtedy można tak uprawiać prezydenturę i politykę - mówił o Komorowskim. - Dzisiaj trzeba walczyć, rozpychać się, angażować, irytować, żeby ludzie byli bardziej aktywni - podkreślił.
"Niepoważni" kandydaci
Kandydatury innych dużych partii politycznych były prezydent określił jako "niepoważne". - Jestem zniesmaczony. Wystawienie tych kandydatów jest jakąś sztuczną grą - ocenił.
Wałęsa przyznał, że chciałby zobaczyć spór wyborczy Bronisława Komorowskiego z przywódcami innych dużych ugrupowań, np. Jarosławem Kaczyńskim czy Leszkiem Millerem.
- Po to są prowadzący (partie - red.). Oni muszą brać odpowiedzialność i muszą się wystawiać, a nie spychać poważne stanowisko na ludzi nieznanych, którzy może są i dobrzy, ale nie zapracowali sobie jeszcze, żeby kandydować - wyjaśnił.
Zapytany o opinię na temat kandydata PiS Andrzeja Dudy były prezydent odparł, że "to Kaczyński powinien być na jego miejscu". - Ta zagrywka to nie jest do końca poważne traktowanie społeczeństwa i demokracji - podkreślił Wałęsa.
Atuty Ogórek i diagnoza Palikota
O Magdalenie Ogórek, kandydatce SLD, Lech Wałęsa powiedział z kolei, że choć dzisiaj nie ma jeszcze potencjału politycznego, "za dziesięć lat może go mieć". - Ma parę atutów, zaczynając od urody, a to też się liczy. Ja będę głosował na nią, jeśli wytrwa, wytrzyma i trochę się podszkoli. Za dziesięć lat będę na nią głosował - dodał.
Komentując kandydaturę Janusza Palikota, Wałęsa zaznaczył, że to bardzo zdolny polityk. - On ma dobrą diagnozę, ale gorzej z leczeniem. Ja go wspierałem, ale tylko za diagnozę, za leczenie już nie - stwierdził.
Lech Wałęsa odniósł się też do rosnącej popularności Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego. W ostatnim sondażu dla "Faktów" TVN i TVN24 chęć oddania głosu na każdego z tych kandydatów zadeklarowało więcej osób (po 6 proc.) niż na Magdalenę Ogórek (4 proc.).
- Przy tym stanie rzeczy, kiedy partie polityczne nie potraktowały nas poważnie, trudno się dziwić, że tak jest - skomentował.
Dodał, że nie traktuje poważnie Janusza Korwin-Mikkego, bo uprawia on "politykę śmieszną".
Autor: kg//rzw/kwoj,tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24