Na jednej z najważniejszych sejmowych debat - o polityce zagranicznej kraju - obecnych było niewielu parlamentarzystów. Zabrakło m.in. Jarosława Kaczyńskiego. A to dlatego, że mnóstwo posłów walczy o miejsca w europarlamencie.
Z tego powodu Sejm wziął wolne aż do wyborów do Parlamentu Europejskiego. Nic dziwnego - nigdy wcześniej aż tak wielu urzędujących posłów nie ubiegało się o mandat w Brukseli.
128 posłów chce do Brukseli
Spośród 460 aktualnych posłów w eurowyborach startuje aż 128. Miejsc nie starczy nawet dla połowy - Polska ma w sumie 51 mandatów.
Rekordowy desant na listy wyborcze jest wśród przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości - aż 44. To co trzeci poseł partii. Na listach Platformy Obywatelskiej znalazło się miejsce dla 28 ich odpowiedników.
Nazwiska mają pociągnąć listy
Powód jest oczywisty - w regionach najlepiej znani są posłowie i to oni mają przyciągnąć wyborców. Są niezbędni w batalii o głosy na daną listę. - Dla morale PO i PiS wynik tych wyborów będzie miał ogromne znaczenie - zapewnia Jacek Żakowski, publicysta "Polityki".
To wszystko jest rozbiegiem przed wyborami samorządowymi oraz przyszłorocznymi parlamentarnymi. Ilu z przyszłych europarlamentarzystów za rok wróci do walki o krajowe mandaty? Nie ma chyba wątpliwości, że część z nich ma tylko "nabić" głosy na listę i za rok dostać się do Sejmu.
Autor: iwan//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24