Dziennikarze tvn24.pl ustalili, że w należącym do Kancelarii Prezydenta samochodzie Służba Ochrony Państwa znalazła lokalizator niewiadomego pochodzenia. Funkcjonariusze SOP odkryli go latem tego roku. O sprawę zapytaliśmy prokuraturę, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. W środę PAP, powołując się na źródło zbliżone do śledztwa, podała, że postępowanie w tej sprawie toczy się od czerwca tego roku w śląskim wydziale do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.
Funkcjonariusz SOP wyjaśniał w rozmowie z tvn24.pl, że pirotechnicy zgodnie z procedurami sprawdzali, czy w aucie, które miało jechać w kolumnie głowy państwa, nie ma podłożonego ładunku wybuchowego.
Samochód mógł jeździć z lokalizatorem przez kilka miesięcy
- Pirotechnicy zwrócili uwagę na dziwne urządzenie podczepione pod auto. To był lokalizator. Zagotowało się, bo nie było wiadomo, kto zainstalował to urządzenie. Okazało się, że ten samochód mógł jeździć z tym urządzeniem przez kilka miesięcy i był w tym czasie nieraz włączany do składu kolumny prezydenta, w tym podczas jego wyjazdów do Ukrainy - mówił nasz informator. Przekazał, że sprawa trafiła do ABW.
Według źródeł tvn24.pl w SOP auto z lokalizatorem mogło jeździć nawet kilka miesięcy. Prezydent nie podróżował tym samochodem.
Służby milczą
O sprawę zapytaliśmy Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta, które odpowiedziało, że "nie komentuje kwestii dotyczących zapewnienia bezpieczeństwa Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej". Biuro napisało, że za "zapewnienie bezpośredniej ochrony" głowy państwa odpowiada SOP.
Zapytaliśmy zatem SOP. Płk Bogusław Piórkowski odpowiedział krótko: "Służba Ochrony Państwa realizuje zadania określone ustawą z 8 grudnia 2017 r. o Służbie Ochrony Państwa. Artykuł 63 ust. 1 zapewnia ochronę form i metod realizowanych przez formację zadań".
Tajemnicą zasłoniły się również służby prasowe Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zapytaliśmy też prokuraturę, czy dostała od służb jakiekolwiek zawiadomienie w tej sprawie. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
PAP: postępowanie od czerwca prowadzone przez prokuraturę i ABW
W środę Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródło zbliżone do śledztwa, podała, że postępowanie w tej sprawie jest prowadzone od czerwca przez prokuraturę i ABW. PAP poinformowała, że postępowanie wszczęto krótko po znalezieniu urządzenia. Sprawa trafiła do śląskiego wydziału do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Ma to związek z tym, że lokalizator ujawniono podczas wizyty prezydenta w województwie śląskim. Z informacji PAP wynika, że dotychczas nie udało się ustalić okoliczności umieszczenia urządzenia lokalizującego, wyjaśniane są różne hipotezy.
W środę po południu PAP zwróciła się z prośbą o informacje na temat prowadzonego postępowania do służb prasowych Prokuratury Krajowej. Przedstawiciel PK poprosił o e-mail z pytaniami, obiecując odpowiedź następnego dnia.
Wcześniej informację o prowadzonym śledztwie podało RMF FM.
Źródło: tvn24.pl, PAP