PiS najprawdopodobniej nie wystawi Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Jego miejsce mógłby zająć profesor Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk - wynika z nieoficjalnych informacji "Dziennika Gazeta Prawnej". Zarówno "DGP", jak i "Rzeczpospolita" piszą też, że co prawda kandydatem PO jest Bronisław Komorowski, jednak duża część polityków jego ugrupowania jest rozczarowana działaniami marszałka po przejęciu uprawnień po zmarłym tragicznie Lechu Kaczyńskim.
Z nieoficjalnych informacji "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że największe szanse na poparcie PiS ma prof. Michał Kleiber - prezes Polskiej Akademii Nauk, a prywatnie wieloletni bliski przyjaciel Lecha Kaczyńskiego.
W przeszłości był ministrem nauki w lewicowych rządach i szefem Komitetu Badań Naukowych. Choć ta kandydatura nie wszystkim w PiS się podoba, jednak są tacy, którzy przypominają, że to właśnie prof. Michała Kleibera Jarosław Kaczyński wskazywał kiedyś jako ewentualnego premiera w ponadpartyjnym rządzie z udziałem PiS.
Na dodatek - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej" - takiej kandydatury jako ponadpartyjnej nie wyklucza lewica, która po tragicznej śmierci Jerzego Szmajdzińskiego zastanawia się co dalej.
W rozmowach z politykami lewicy, pojawiają się również nazwiska Ryszarda Kalisza i prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
PO rozczarowana Komorowskim
Gazeta pisze również, że co prawda kandydatem PO w wyborach prezydenckich jest Bronisław Komorowski, jednak duża część polityków Platformy jest rozczarowana działaniami marszałka Sejmu po przejęciu uprawnień po Lechu Kaczyńskim.
Dziennik przypomina, że w ubiegły weekend Komorowski publicznie przemawiał dwukrotnie, jednak po jego wystąpieniach nikt nie bił braw. Oklaskiwany był za to premier Donald Tusk.
Również "Rzeczpospolita" pisze o rozczarowaniu polityków PO postawą Bronisława Komorowskiego podczas żałoby. Marszałek Sejmu był krytykowany m.in. za pospieszne nominacje (Jacka Michałowskiego na p.o. szefa Kancelarii Prezydenta i generała Stanisława Kozieja na p.o. szefa BBN).
Działacze PO obawiali się, że wpłynie to na poparcie dla ich kandydata. – Zastanawialiśmy się poważnie, czy nie lepiej byłoby, gdyby to jednak premier wystartował – powiedział "Rzeczpospolitej" wysoki rangą polityk PO. – Te głosy dotarły też do premiera. Odpowiedział, że w trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kraj, on tym bardziej będzie dzierżył ster rządów - dodał polityk.
Tym samym Tusk uciął wszelkie spekulacje na temat kandydata partii w wyborach prezydenckich.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna", "Rzeczpospolita"