W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Podczas dyskusji pojawiły się apele o kolejne sankcje na reżim Alaksandra Łukaszenki, ale również o humanitarne traktowanie migrantów. Tego samego dnia lider Platformy Obywatelskiej i były szef Rady Europejskiej Donald Tusk wystosował list otwarty z apelem do przywódców państw Wspólnoty. "Musimy - podkreślam, musimy - jako wspólnota polityczna użyć wszelkich dostępnych środków nacisku w celu powstrzymania eskalacji napięcia na wschodniej granicy Unii" - napisał.
W środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata pt. "Eskalacja kryzysu humanitarnego na granicy unijno-białoruskiej, w szczególności w Polsce". Kierownictwo PE podjęło decyzję o odpowiedniej zmianie w porządku obrad. Debata o kryzysie na granicy zastąpiła planowane wcześniej posiedzenie podsumowujące szczyt Unii Europejskiej.
Weber: Litwa i Łotwa pokazały, jak traktować migrantów w sposób humanitarny
Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji, powiedział, iż "jasne jest to, że władze Białorusi wykorzystują ludzi jako narzędzie do realizacji celów politycznych". - Dali im fałszywe nadzieje i oczekiwania i wprowadzili ich w niezwykle trudną sytuację - dodał.
Przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber mówił zaś, że "nikt nie chce budować murów i płotów, ale jeśli technicznie nie ma innej możliwości, by chronić nasze granice, wówczas inwestycje w bariery fizyczne również muszą być możliwe".
- Jako EPL opowiadamy się za tym, by w wyjątkowej sytuacji środki unijne udostępnić na budowę tego rodzaju infrastruktury - mówił.
Jego zdaniem "to nie jest kryzys migracyjny, tylko atak hybrydowy na Unię Europejską". - Dyktator Łukaszenka najpierw zwalczał demokratyczną opozycję we własnym kraju, zamykał ludzi w więzieniach. Uruchomiliśmy sankcje i teraz wywiera presję na Unię Europejską. To jest (jego - red.) model biznesowy. System oligarchiczny na Białorusi działa właśnie w taki sposób - ocenił niemiecki polityk.
- Będziemy chronić nasze granice. Przemytnicy i dyktatorzy nie będą decydować, kto do nas wjeżdża - zadeklarował. Zastrzegł jednocześnie, że przy ochronie granic nie wolno naruszać "godności i praw migrantów".
- Litwa i Łotwa pokazały, jak traktować te osoby w sposób humanitarny i odpowiedzialny. Tak się nie dzieje w Polsce. Władze Polski nie przyjmują obecnie wsparcia Frontexu. Nie mamy przejrzystości co do tego, co się dzieje na granicy - wskazywał Weber.
Iratxe Garcia Perez z Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów ocenił, że Unia Europejska nie może pozostać bierna wobec dramatu migrantów. - Nie możemy być zjednoczeni w niemocy, nie możemy sobie na to pozwolić - przekonywał.
Thun: musimy powstrzymać szaleństwo Łukaszenki wszyscy razem
Europarlamentarzystka Róża Thun z Polski 2050 (Odnówmy Europę) uznała, że to, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej, "jest sprawą całej Unii Europejskiej". - Tylko razem, razem z UE możemy ten problem rozwiązać - oceniła.
Zastrzegła przy tym, że "nie możemy żyć w świecie, w którym bezpieczeństwo wyklucza humanitarność". - Na wschodniej granicy Unii Europejskiej umierają ludzie. Musimy powstrzymać szaleństwo Łukaszenki wszyscy razem, potrzebujemy więcej sankcji - przekonywała.
Według niej "dyktatorzy (...) rozumieją tylko język potęgi, władzy i pieniędzy". - Więc nałóżmy sankcje na osoby odpowiedzialne za tę sytuację, ale również uderzmy w interesy gospodarcze reżimu - mówiła.
Zadała również pytanie, dlaczego polski premier Mateusz Morawiecki "odmawia zaproszenia Frontexu" na polską granicę.
Brudziński: ta niezwykle ważna debata znowu posłużyła jako pretekst do ataku na rząd
Europoseł PiS Joachim Brudziński (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy) mówił, że "z przykrością należy odnotować, że ta niezwykle ważna debata z punktu widzenia bezpieczeństwa obywateli całej Unii Europejskiej znowu posłużyła, przynajmniej w wystąpieniach niektórych z państwa, jako pretekst do ataku na rząd (Polski - red.)".
- Z ogromną przykrością odnotowuję, że szef największej frakcji w PE, pan Manfred Weber, po raz kolejny atakuje polski rząd - kontynuował.
- Przegłosowaliście dzisiaj jako większość lewicowa, że będziemy dyskutować o sytuacji humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej. Kiedyś przegłosowaliście, że ślimak to ryba, że marchewka to owoc. Możecie przegłosować, że nie ma płci, że mama to tata, a tata to mama, tylko co to ma wspólnego ze zdrowym rozsądkiem? - pytał. Według niego "ta sytuacja, która dzisiaj dotyka całą Unię Europejską, jest hybrydową wojną wymierzoną przez zbrodniczy reżim Łukaszenki i jego protektora z Moskwy w bezpieczeństwo całej UE".
Ostrzegł również, że jeśli Europa będzie wciąż wysyłać sygnały mieszkańcom Sahelu i Bliskiego Wschodu o swojej otwartości, to czeka nas powtórka z kryzysu migracyjnego w 2015 roku. - Ci wszyscy, którzy z tej mównicy mówią, że powinniśmy otworzyć granice, zaopiekować się tymi nieszczęśnikami, tak naprawdę napędzają kasę tym, którzy organizują przemyt (migrantów - red.). Dzisiaj wpływy z organizacji nielegalnej imigracji są większe niż wpływy z handlu bronią czy narkotykami - powiedział Brudziński.
Zbigniew Kuźmiuk z PiS (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy) mówił, iż "w tej debacie wielokrotnie wybrzmiało, że to, co się dzieje na granicy białorusko-polskiej, to jest element wojny hybrydowej prowadzonej przez reżim Łukaszenki, wspieranej także przez Putina i jego służby". - Konieczne są rzeczywiste sankcje na jeden i drugi reżim - ocenił.
Eurodeputowany zauważył, że Unia Europejska jest bliska zaakceptowania certyfikacji gazociągu Nord Stream 2, który będzie dostarczał kolejne miliardy euro do budżetu Rosji, która będzie wywierała presję na kraje Europy Zachodniej.
Kempa: naiwność będzie bardzo dużo kosztować, również samą Unię Europejską
Europosłanka Beata Kempa z PiS (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy) oceniła, że źródło kryzysu jest zarówno w Mińsku, jak i w Moskwie. Jej zdaniem oba kraje łączy porozumienie migracyjne i wspólna doktryna wojskowa. - Dzisiaj potrzebna jest nam przede wszystkim solidarność w odepchnięciu reżimu Łukaszenki od granic UE – powiedziała.
- Jestem Polką. Moja ojczyzna jest w przededniu święta narodowego. Jutro obchodzimy 103. rocznicę odzyskania niepodległości. Znowu, po tych wielu latach, zostaliśmy zaatakowani bardzo brutalnie. (...) Można być w polityce albo mądrym i roztropnym, albo naiwnym. Wybierajcie. Naiwność będzie bardzo dużo kosztować, również samą Unię Europejską – mówiła.
Dodała, że życzy powodzenia szefowi unijnej dyplomacji Josepowi Borrellowi w rozmowach z Alaksandrem Łukaszenką. - Wysłaliśmy konwój humanitarny, ale Łukaszenka go nie wpuścił. (...) Jest bezwzględny, będzie żądał bardzo wysokiej zapłaty, ale i tak waszych warunków nie spełni – dodała Kempa.
Halicki: tylko silna i wspólna Europa jest gwarancją wspólnego bezpieczeństwa
- Chciałbym wygłosić tu parę zdań jako Polak, bo to niezwykle istotne, także do pani, pani poseł Kempy – mówił zaś europoseł Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej (EPL).
Wskazywał, że "mamy już nie tylko hybrydowy, mamy fizyczny atak na granicę, granicę Unii Europejskiej, granicę Polski". - Łukaszenka wspierany jest przez Putina, to oczywisty fakt, bo wczoraj mieli debatę na temat wspólnej doktryny wojennej. (...) I dziwicie się, bo mówi pani o naiwności, że wasz słuszny wniosek i postulat dzisiaj nie ma pełnego wsparcia w izbie? Przecież przez miesiące atakujecie partnerów i przyjaciół Polski, instytucje europejskie – mówił. Według niego "to ostatni moment, żeby zawrócić z tej drogi". - Bo tylko silna i wspólna Europa jest gwarancją wspólnego bezpieczeństwa. I macie ostatnią szansę, żeby wrócić do tego grona, które jest gronem waszych partnerów, a nie szukać i flirtować przyjaźnie z sympatykami Putina, bo oni was oklaskiwali w Strasburgu. To nie są nasi przyjaciele. To właśnie ci, którzy wspierają destrukcję wspólnej Europy – powiedział Halicki.
- I zastanówcie się, bo to ostatni moment: jeżeli dzisiaj mamy, nawet przy różnicy zdań, szansę na wypracowanie wspólnej strategii, to wspierajcie ją. Bo tylko wspólna i silna Europa jest odpowiedzią na ten zamach Putina i Łukaszenki na nasze bezpieczeństwo – dodał.
Biedroń o "bezczynności" Unii. "To już nie jest żółte światło"
Robert Bieroń z Nowej Lewicy (Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów) mówił, że "Łukaszenka i Putin otwierają szampana, patrząc na to, jak nas podzielili, cieszą się, że polski rząd wpadł w pułapkę zastawioną przez nich". - Straciliśmy miesiące, namawiając polski rząd do tego, żeby się opamiętał i zaczął współpracować z Unią Europejską – ocenił.
- Zamiast pójść po rozum do głowy staliście się pożytecznymi idiotami Putina i Łukaszenki - mówił, kierując słowa do eurodeputowanych PiS.
Biedroń ocenił przy tym, że "Unia Europejska też dała się nabrać". - Gdzie jest Unia Europejska? Jaki my mamy mandat do tego dzisiaj, żeby przeciwstawić się Łukaszence? Ludzie muszą widzieć jasno, że przekraczając białorusko-polską granicę, przekraczają granicę między dyktaturą, terrorem, despotyzmem a wolnością, demokracją i prawami człowieka. Dzisiaj przez bezczynność Unii Europejskiej i działania polskiego rządu tego nie widać - kontynuował.
- Panie komisarzu, to już nie jest żółte światło, to jest czerwone światło. Musicie wziąć się do działania, bo wasza bezczynność potęguje tylko podział w Unii Europejskiej, a populiści temu klaszczą - dodał Biedroń.
Hetman apeluje o zwołanie w trybie pilnym szczytu Rady Europejskiej
Europoseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Krzysztof Hetman (EPL) wskazywał, że "Parlament Europejski zareagował niezwykle szybko na ten kryzys na zewnętrznych granicach Unii". - Życzyłbym sobie, aby takim samym refleksem wykazały się także inne instytucje europejskie. Dlatego uważam, że powinno odbyć się w trybie pilnym posiedzenie Rady Europejskiej, na którym szefowie rządów i państw (...) powinni podjąć decyzje o działaniach, które zmierzałyby do próby zakończenia tej kryzysowej sytuacji - mówił.
Wyraził również przekonanie, że dowodem wzajemnej solidarności państw członkowskich Unii Europejskiej byłaby decyzja o współfinansowaniu "zapór" na granicach zewnętrznych UE. Przypomniał, że ponad miesiąc temu domagało się tego kilkanaście krajów Wspólnoty.
- Przede wszystkim zaś trzeba zablokować kanały przerzutów migrantów i tu jest potrzebna ogromna ofensywa (...) wysokiego przedstawiciela (unii ds. zagranicznych Josepa Borrella - red.), przewodniczącej Komisji Europejskiej (Ursuli von der Leyen - red.) i przewodniczącego Rady Europejskiej (Charlesa Michela - red.) - podsumował Hetman.
Francuski europoseł: To nie jest problem Polski. To jest nasz problem
Francois-Xavier Bellamy, francuski eurodeputowany zasiadający w ławach frakcji EPL, mówił, że "na wschodzie Europy dyktatura białoruska organizuje kryzys migracyjny i Polska staje wobec tysięcy osób na swojej granicy". - To nie jest problem Polski. To jest nasz problem. Ponieważ Polska broni całej Europy - przekonywał.
- Jeśli nie pomożemy (Polsce - red.), to nie będziemy mieli przyszłości. Granica ta stała się przedmiotem szantażu migracyjnego. To nasza słabość pozwala dzisiaj Łukaszence, tak jak wczoraj Erdoganowi, narażać życie tysięcy ludzi, żeby nas zdestabilizować - kontynuował. Jego zdaniem "solidarność nie jest tutaj negocjowalna i powinna rozpocząć się od finansowania infrastruktury niezbędnej do ochrony naszych granic". - Natychmiast - podkreślił.
Przedstawiciel ONZ: Unia Europejska powinna i może radzić sobie lepiej
Jeszcze przed debatą w europarlamencie wystąpił Filippo Grandi, wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców (UNHCR).
Jak ocenił, wyzwania związane z kryzysem migracyjnym "nie uzasadniają odruchowej reakcji, jaką widzieliśmy w niektórych miejscach – nieodpowiedzialnego ksenofobicznego dyskursu, murów i drutu kolczastego, gwałtownych push backów, które obejmują bicie uchodźców i migrantów".
- Unia Europejska, Unia oparta na praworządności, powinna i może radzić sobie lepiej, a w kwestiach praworządności nadal może być przykładem dla innych - dodał.
Donald Tusk skierował apel do przywódców państw członkowskich UE
Również w środę Donald Tusk - w przeszłości przewodniczący Rady Europejskiej i były polski premier, a obecnie lider Platformy Obywatelskiej - wystosował list otwarty do przywódców państw członkowskich Wspólnoty.
"Zwracam się do Was, przywódców państw-członków Unii Europejskiej, z gorącym apelem o pełną solidarność z Polską i Litwą w obliczu wstrząsającego kryzysu na granicy z Białorusią" - napisał.
"Niezależnie od Waszych poglądów na kwestię migracji i oceny sytuacji wewnętrznej w Polsce musimy - podkreślam, musimy - jako wspólnota polityczna użyć wszelkich dostępnych środków nacisku w celu powstrzymania eskalacji napięcia na wschodniej granicy Unii" - ocenił.
Według niego "dla wszystkich powinno być już jasne, że ten kryzys został spowodowany cynicznie przez Aleksandra Łukaszenkę, a jego celem jest destabilizacja Polski, Litwy i całej Unii".
"W każdej chwili sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Chodzi o fundamentalne bezpieczeństwo całej naszej wspólnoty. Nie ma już czasu i miejsca na czekanie. Potrzebne są trudne decyzje wobec Mińska i wsparcie Polski i Litwy. Brak reakcji lub przesuwanie jej w czasie tylko rozzuchwali prowokatorów oraz ich protektorów i doprowadzić może do dramatycznych, trudnych do przewidzenia konsekwencji" - napisał Tusk. Dodał że liczy na "mądrość i determinację" adresatów listu.
List otwarty Tusk opublikował na Twitterze w dwóch językach.
Źródło: TVN24, PAP