|

"W" jak wakacje czy jak wegetacja? Mało kto się załapie na cyrkowe sztuczki, wielu patrzeć będzie w ścianę 

shutterstock_2167002389
shutterstock_2167002389
Źródło: Shutterstock

Niektóre dzieci z Ukrainy spędzają letni czas w ośrodkach wczasowych, ale to nie będą dla nich żadne wakacje. Po prostu to tam od wielu tygodni są z rodzicami zakwaterowane. Na zajęcia, które choć na moment pozwoliłyby młodym Ukraińcom oderwać się od oczekiwania na koniec wojny, szanse ma niewielu. Część wróciła "na wakacje" do domów, bo to "być może jedyna szansa, by zobaczyć ojca". - Takie lato nie uleczy traum, tylko je pogłębia - słyszymy od nauczycieli.

Artykuł dostępny w subskrypcji

24 czerwca dzieci w całej Polsce odebrały swoje szkolne świadectwa i rozpoczęły wakacje. Dla nich to zwykle czas beztroski, ale dla ich rodziców to zwykle karkołomne starania, aby na te 68 dni znaleźć dla dzieci nie tylko wakacyjną rozrywkę, ale i codzienną opiekę, zwłaszcza wtedy, gdy sami codziennie chodzą do pracy.

- Nie da się mieć urlopu przez całe lato, nawet jakbyśmy go z mężem brali na zmianę i w ogóle nie chcieli jakoś wypocząć całą rodziną. I nie da się zostawić siedmiolatki samej w domu na całe dni - słyszę od znajomych rodziców.

Im więcej dzieci w domu, tym większe wyzwanie.

Letnie wakacje w Polsce to dla wielu rodziców trud związany z zamykanymi nawet na miesiąc żłobkami, przedszkolami działającymi w rytmie dyżurowym (dzieci zmieniają placówkę, a z nią rówieśników i nauczycielki co dwa, trzy tygodnie), wreszcie szkołami, które mogą, ale nie muszą organizować półkolonie. A te nie dość, że zwykle trwają maksymalnie dwa tygodnie, to jeszcze często trzeba się na nie zapisać nawet z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Nie wspominając już, że rzadko zdarza się, by były całkowicie bezpłatne.

Polakom trudno się w tym wszystkim połapać i odnaleźć, a co dopiero Ukraińcom.

Przed oczami mam wciąż taki obrazek z końcówki maja. Podstawówka w centrum Warszawy. Do sekretariatu przychodzi Ukrainka, matka dwójki dzieci, z których żadne nie chodzi do tej szkoły. Pyta, czy może zapisać dzieci na lekcje, wicedyrektor wręcza jej formularze i zaczyna opowiadać o tym, jakie widzi możliwości dla dzieci od września.

Wtedy okazuje się, że kobieta chce zapisać dzieci na lekcje od czerwca. I tylko na miesiąc.

- Wytłumaczyła mi, że zdalna edukacja w Ukrainie skończyła się wcześniej niż u nas, czyli w ostatnich dniach maja. Jej dzieci zaliczyły kolejny rok szkoły online, ale ona nie ma co z nimi zrobić w czerwcu, a chciałaby iść do pracy - opowiada wicedyrektor. - Była zdesperowana i zapewniała, że chodzi tylko o ten miesiąc. I że od września oni nie będą nam robić żadnych kłopotów. Chodziło tylko o opiekę - zaznacza.

Dyrektor uczniów nie przyjął, ale przyznaje, że miał łzy w oczach, gdy odprawiał matkę z kwitkiem. - Wiem, że nie byłem jedyny i próbowała tego też w innych szkołach - dodaje.

W teorii dzieci uchodźczyni, nawet w czerwcu, powinna przyjąć szkoła, w rejonie której dzieci mieszkają. Ale w praktyce dyrektorzy zniechęcają do tego rodziców, tłumacząc - zgodnie z prawem - że nie mogliby ich klasyfikować. Zachęcają, by wrócić po wakacjach.

Tyle tylko, że to właśnie o wakacje chodzi.

Nad tym, jak zapewnić ukraińskim dzieciom wsparcie i opiekę, głowią się głównie samorządy i organizacje pozarządowe. Bo sam minister edukacji długo powtarzał, że "wakacje są do odpoczywania".

Tylko jak odpoczywać, gdy w twojej ojczyźnie trwa wojna, a twoja mama, z którą jesteś w Polsce, nie może pracować, a chciałaby, by nie musieć żebrać i zarobić na choć cień wakacyjnego odprężenia?

Ekspertów nikt nie słucha

W te wakacje szkoły powinny pracować pełną parą - przekonywali na naszych łamach eksperci edukacyjni. To był początek kwietnia, a autorzy raportu na temat edukacji uchodźców z Transatlantic Future Leaders Forum (TFLF) apelowali: - Trzeba wykorzystać te wakacje, one nie mogą być bezczynne.

Fragment raportu TFLF o edukacji uchodźców
Fragment raportu TFLF o edukacji uchodźców

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w tym czasie mówił, że wakacje to "czas odpoczynku" i oceniał, że "dzieci też by tego chciały". Eksperci podkreślali, że latem ukraińskie dzieci powinny się uczyć - przede wszystkim języka. Minister, że bawić. Ale ani w kwestii edukacji, ani zabawy nie miał ukraińskim dzieciom za wiele do zaoferowania.

Gdy w połowie czerwca zapytałam wiceministra Tomasza Rzymkowskiego, czy nie ma poczucia, że administracja rządowa marnuje wakacje, odparł, że "nie ma takiego wrażenia". - W tym miejscu chciałbym skierować głęboki ukłon w stronę organizacji harcerskich i pozarządowych, które mocno zaangażowały się w organizację wakacji dla ukraińskich i polskich dzieci. Planują kolonie, półkolonie, obozy, imprezy - to jest bardzo dobra płaszczyzna do współpracy polskiej i ukraińskiej młodzieży. Dzieci z Ukrainy w dobrych warunkach będą uczyć się języka, polskich zwyczajów - dodał.

I rzeczywiście kilka dni wcześniej, 8 czerwca, szef MEiN Przemysław Czarnek podpisał z UNICEF specjalne porozumienie w sprawie przeciwdziałania wykluczeniu edukacyjnemu dzieci i młodzieży z Ukrainy. Organizacja ma wspierać władze państwowe w realizowaniu ich podstawowego obowiązku w reagowaniu na kryzys, udzieleniu pomocy dzieciom i rodzinom dotkniętym kryzysem, ułatwieniu pracy organizacjom humanitarnym.

Tego dnia w TVP Info mówił już o wspólnym działaniu z UNICEF. - To przygotowanie jest na rozmaitych płaszczyznach. Zarówno to dotyczące nauki języka polskiego, jak i to dotyczące możliwości korzystania z materiałów w języku ukraińskim, które będą na platformie internetowej dostępne online, jak i możliwości wypoczynku podczas wakacji po to, by zrzuciły z siebie tę traumę (wojenną - red.) i mogły spokojnie wejść do polskiego systemu w przyszłym roku, bo spodziewamy się, że może być tak, że ta liczba 200 tysięcy obecna podwoi się, a może nawet potroi - rozwijał Czarnek.

Zawiera m.in. książeczki dla dzieci w języku ukraińskim, historyjki promujące czytelnictwo, podcasty z ukraińskimi książeczkami.

Platforma edukacyjna Learning Passport
Platforma edukacyjna Learning Passport

Ale jeśli odnieśli państwo wrażenie, że to jakaś duża zorganizowana akcja edukacji i opieki wakacyjnej dla dzieci uchodźców - to niekoniecznie.

Minister nie mówi nic o szczegółach tych działań. W ostatnich dniach roku szkolnego próżno było ich też szukać na stronie resortu, gdzie dominują informacje o inwestycjach poczynionych w ramach Polskiego Ładu i miejscach, które odwiedził minister lub jego zastępcy.

Od marca jedyny komunikat ministerialny do ukraińskich dzieci dotyczył pomocy przysługującej uczniom i uczennicom z niepełnosprawnościami. Chodziło o to, że aby dzieci mogły korzystać z zajęć wspomagających, muszą wcześniej odwiedzić poradnię psychologiczno-pedagogiczną, w której specjaliści stwierdzają, czy dziecko ma niepełnosprawność i potrzebuje wsparcia w zakresie wczesnego wspomagania rozwoju.

Dzień przed końcem roku MEiN opublikowało jeszcze materiały informacyjne przygotowane przez Główny Inspektorat Sanitarny. Dotyczą one profilaktyki chorób zakaźnych.

Nie ma ogólnopolskiej bazy opcji wakacyjnych dla dzieci z Ukrainy. Nie ma też zestawień wojewódzkich, które prowadziłyby na przykład kuratoria. Ukraińcy są zdani na siebie i swoich polskich przyjaciół, lepiej zorientowanych w realiach szkolnych i wakacyjnych.

Fragment strony ministerstwa edukacji
Fragment strony ministerstwa edukacji

A skoro ministerstwo nie ma zbyt wielu konkretów, sprawdzamy więc, jak "przygotowanie dzieci ukraińskich przez okres wakacyjny" będzie wyglądało w wybranych samorządach.

Duże miasto, duży problem

Zaangażowanie UNICEF-u, którym pochwalił się Czarnek, widać wyraźniej w samorządach. Tak jak w Warszawie, gdzie sfinansuje program letnich zajęć dla ukraińskich dzieci - Wspólne Warszawskie Lato.

NAUCZYCIELE 2
Wiceprezydent Kaznowska o finansowaniu edukacji uchodźców
Źródło: TVN24

WWL to program uzupełniający coroczną akcję stolicy, czyli Lato w Mieście. Jeżeli dziecko w wieku szkolnym, bo to do nich skierowana jest akcja, przyjechało do Polski po 24 lutego, udział w akcji jest dla niego bezpłatny. To przede wszystkim zajęcia integracyjne, ale dzieci odwiedzają też różne atrakcje turystyczne Warszawy.

UNICEF pomógł też otworzyć przy ulicy Towarowej Centrum Edukacji i Rozwoju. Centrum powstało w budynku należącym do Alior Banku, który przeprowadził remont i modernizację, tak by miejsce nadawało się po wakacjach do spokojnego odbywania zdalnych lekcji, a już latem można było uczyć się języka polskiego na kursach dla uczniów, nauczycieli i rodziców. Można powiedzieć, że udało się przerobić bank na szkołę. 

Władze Warszawy szacują, że dodatkowe wydatki na edukację związane z kryzysem uchodźczym to w tym roku już około 200 milionów złotych. Wiceprezydentka Renata Kaznowska przypomina jednak: - Za okres od marca do czerwca otrzymaliśmy od rządu niecałe 18 milionów złotych na wsparcie zadań oświatowych.

UNICEF przekazał stronie stołecznej ok. 50 mln złotych. - To organizacja wakacji, wyżywienie, budowa centrum edukacji, nauka języka, pomoc psychologiczna, zakup wyprawek i strojów sportowych, środki wspierające inne organizacje pozarządowe – wylicza Kaznowska. - Bez nich byłoby bardzo krucho - przekonuje.

To ile jest tych dzieci?

Od wybuchu wojny w Ukrainie do placówek oświatowych w Warszawie dołączyło ponad 11 tys. uczniów podstawówek i ok. 3,3 tys. przedszkolaków, do tego ok. 3 tys. nastolatków do szkół ponadpodstawowych.

- Ale z danych rzeczywistych, które posiadamy wprost z bazy dotyczącej liczby wydanych numerów PESEL wynika, że obecnie grupa dzieci w wieku 7-15 lat to około 22,8 tysiąca osób, a liczba młodzieży od 15. do 19. roku życia wynosi blisko 9,2 tysiąca - zastrzega wiceprezydent Kaznowska.

Przedszkolaki, jeśli już mają miejsce w przedszkolu, są w najlepszej sytuacji - teoretycznie mogą zmieniać placówki przez całe lato, a ich mamy mogą w tym czasie pracować.

Z nastolatkami problem - nie tylko w Warszawie - jest największy. Bo większość działań pomocowych i ofert wakacyjnych jest kierowana do uczniów podstawówek. Najstarsi teoretycznie mogą zostawać w domu sami, ale czy na pewno to takie łatwe? I czy chętnie zostawicie nieznającego języka polskiego 14-latka samego w obcym domu, który was gości albo codziennie będziecie sugerowali mu, żeby "porobił coś na dworze"? No właśnie.

Kaznowska podkreśla zaś, że i nastolatków, i dzieci może być jeszcze więcej: - Na podstawie systemów logowania do sieci komórkowych szacujemy, że około 50 procent uchodźców z Ukrainy nie posiada jeszcze numeru PESEL, co oznacza, że powyższe liczby są dwukrotnie większe i liczba dzieci i młodzieży w wieku szkolnym tylko w Warszawie wynosi około 65 tysięcy osób.

UCZNIOWIE-UCHODZCOW.jpg
UCZNIOWIE-UCHODZCOW.jpg
Źródło: TVN24

Ile z nich będzie mogło skorzystać z zajęć w czasie wakacji? Miasto zaplanowało, że z bezpłatnych tygodniowych zajęć w ramach cyklicznej akcji Lato w Mieście będzie mogło skorzystać 5 tysięcy ukraińskich dzieci. Tak, z tych 65 tysięcy. I przez tydzień z dziewięciu tygodni wakacji.

Przecież nie wszyscy jeżdżą na wakacje. Tak, ale...

Oczywiście - również nie wszystkie polskie dzieci mogą skorzystać z letniego wypoczynku - szczególnie z wyjazdów, na które ukraińskie dzieci mają jeszcze mniejsze szanse niż na półkolonie.

Z badania CBOS przeprowadzonego w 2020 roku wynikało, że aż 54 proc. rodzin, w których są dzieci w wieku szkolnym, deklarowało, że żadne z ich dzieci nie wyjechało na wakacje. Ale równocześnie w 41 proc. rodzin na wakacje wyjechały wszystkie dzieci, a w 5 proc. część z nich (łącznie 46 proc.). Co ważne - rok wcześniej mogło na to liczyć aż 68 proc. dzieci.

Skąd to nagłe załamanie? 2020 rok był szczególny ze względu na doświadczenia i obostrzenia pandemiczne. W 2021 roku temat wakacji wrócił do normy.

Wyjazdy wakacyjne Polaków
Wyjazdy wakacyjne Polaków
Źródło: CBOS

Jak będzie w tym roku? Z badania przeprowadzonego na zlecenie Polskiej Organizacji Turystycznej wynika, że Polacy chętniej niż w ubiegłym roku myślą o wakacyjnych podróżach. Letni wyjazd planowało 65 proc. ankietowanych. W stosunku do ubiegłego roku to wzrost o 18 punktów procentowych.

Polacy zaciskają pasa. Co trzeci nie wyjedzie na wakacje
Źródło: TVN24

Skoro nie wszystkie dzieci w Polsce mogą liczyć na wakacyjne wyjazdy, to dlaczego w sposób szczególny pochylamy się nad tymi z Ukrainy? Odpowiedź jest prosta: bo one nie są u siebie. Część z nich mieszka kątem u udzielających im pomocy Polaków czy w różnego rodzaju masowych ośrodkach prowadzonych na przykład przez organizacje pozarządowe. Ich rodzice - zwykle matki - nie mają tu krewnych, z którymi dzieci mogłyby spędzić choć część lata, a to oznacza, że kobiety mają bardzo utrudnione podjęcie pracy zarobkowej. Dzieci nie mogą liczyć nie tylko na wyjazd, ale na żadne wakacyjne atrakcje.

Ukraińskie mamy, żeby się usamodzielnić, muszą pracować. To nie jest kwestia zarobienia na urlop nad greckim czy polskim morzem, ale kupienia choćby waty cukrowej na wakacyjnym festynie.

"W" jak wakacje, "w" jak wegetacja

Wakacje dzieci z Ukrainy
Wakacje dzieci z Ukrainy

- Kiedy chodziły do szkoły, miały możliwość, żeby choć na moment oderwać się od wojennych zmartwień, a teraz wiele z nich czeka patrzenie w cztery ściany cudzego mieszkania - mówi Monika, nauczycielka z Krakowa, do której klasy wychowawczej wiosną trafiło kilkoro dzieci z Ukrainy.

Gdy rozmawiam o pierwszym uchodźczym lecie Ukraińców w Polsce, przed oczami wciąż widzę głośny fotoreportaż sprzed kilku lat, który ukazał się na łamach magazynu “Time”. Miał tytuł "Nienawiść, nadzieja i lekcje pływania. Amerykańskie lato pierwszych Syryjczyków w Iowa". To zdjęcia ze zorganizowanych dla nich lekcji pływania na basenach, kursów językowych, zajęć artystycznych w pracowni stolarskiej czy treningów na siłowni. Systemowo, na stałe, nie na jeden tydzień. Wciąż zastanawiam się, ile osób dostanie podobną szansę w Polsce.

W krakowskich placówkach oświatowych przed agresją Rosji było 1830 dzieci z Ukrainy. W kilka miesięcy ich liczba wzrosła o blisko 7 tysięcy - do 8675 osób.

Od kilkunastu lat Kraków organizuje w czasie wakacji półkolonie Lato w Szkole w formie tygodniowych turnusów. Do tej pory jednym z warunków uczestnictwa było zamieszkanie na terenie Krakowa. - W tym roku, ze względu na problem uchodźczy, od tego kryterium odstąpiono, tak więc półkolonie będą miały charakter integracyjny - informuje Małgorzata Tabaszewska z krakowskiego magistratu.

W te wakacje z oferty przygotowanej przez 66 samorządowych szkół podstawowych, w tym cztery specjalne, skorzysta około 9 tys. dzieci, a miasto przeznaczy na ten cel 1,6 mln zł.

Miasto zapewnia bezpłatną opiekę dla dzieci, tzn. zabezpiecza środki na wynagrodzenie dla kierownika wypoczynku oraz dla wychowawców lub opiekunów. Pozostałe wydatki, związane np. z wyjściem na basen, do kina czy teatru, ponoszą rodzice.

W Krakowie za udział w dodatkowych atrakcjach płacą rodzice
W Krakowie za udział w dodatkowych atrakcjach płacą rodzice
Źródło: Shutterstock

- Mama jednego z moich uczniów zdecydowała, że na wakacje wracają do Ukrainy - mówi Monika, nauczycielka­­. - Nie, żeby tam się dało jakoś odpoczywać czy mieć normalne wakacje. Powiedziała, że to może być jedyna szansa, żeby dzieci zobaczyły tatę. - I że tu i tam tak samo będą odczuwać traumę, bo przecież może i one są tu bezpieczniejsze, ale ­ojciec jest ciągle na wojnie - dodaje.

Nauczycielka przyznaję, że nie wyobraża sobie, jak będzie o tym rozmawiała z dziećmi już po wakacjach. - Dla polskich uczniów to niewyobrażalne, że można wrócić do kraju ogarniętego wojną. Nie wiemy dziś, czy te dzieci wrócą do Polski. A jeśli wrócą, to z jakimi doświadczeniami - podkreśla.

Od 24 lutego funkcjonariusze Straży Granicznej odprawili na przejściach granicznych na kierunku Ukraina-Polska 4,619 mln osób.

7 lipca 23,1 tys. osób przeszło z Ukrainy do Polski, a 22 tys. w odwrotnym kierunku. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę odprawiono w kierunku Polska-Ukraina 2,68 mln osób.

Kropla w morzu potrzeb

Toruń do publicznych placówek oświatowych przyjął 1028 dzieci uchodźców. Kolejna ponad setka uczy się w szkołach i przedszkolach niepublicznych.

Co będzie się działo z nimi latem? Z pomocą miastu przyszły Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej oraz Fund­­acja Lotto im. Haliny Konopackiej.

Dzięki ich wsparciu finansowemu Ognisko Pracy Pozaszkolnej Dom Harcerza, Młodzieżowy Dom Kultury i Szkoła Podstawowa nr 17 latem zapewnią zajęcia ukraińskim dzieciom.

 Z kolonii w Domu Harcerza skorzystają dwie piętnastoosobowe grupy dzieci w wieku 7-11 lat. Będą uczyć się języka polskiego i kultury, odwiedzą także kino, planetarium czy ogród zoobotaniczny. Będą miały też zajęcia z robotyki.

W MDK postawią na warsztaty taneczne, wokalne, teatralne, plastyczne i modelarsko-techniczne. Skorzysta 63 dzieci z Ukrainy.

SP nr 17 ma w planie tygodniowe półkolonie dla 15 dzieci. Przewidywany koszt zorganizowania im tego krótkiego letniego czasu to 8,6 tys. złotych.

Czyli z wakacyjnego wsparcia w mieście będzie mogło w praktyce skorzystać co dziesiąte ukraińskie dziecko. A mówimy tylko o tych, które były zapisane do szkoły, bo ile jest tych, których w polskim systemie edukacji nie widzimy, gdyż uczyły się zdalnie w Ukrainie - nie wiadomo.

W Bydgoszczy w szczytowym momencie w systemie edukacji były 2282 osoby z Ukrainy. Jak będzie od września? - Szacowanie jest niemal niemożliwe, ponieważ zauważalna jest duża rotacja uczniów. Część z nich zmienia miejsce pobytu, pojawiają się nowi - zauważa rzeczniczka prezydenta Marta Stachowiak.

Latem odbywają się "Bydgoskie półkolonie 2022". Rodzice płacą tu tylko za wyżywienie, a uczniowie w szczególnie trudnej sytuacji materialnej nie ponoszą tej opłaty.

Ale, jak zauważa pan Michał, który wspiera ukraińskie rodziny:

Wakacje ukraińskich dzieci
Wakacje ukraińskich dzieci

- Pozostaje szukać bezpłatnych zajęć w domach kultury, żeby dzieci nie siedziały bezczynnie w domach - dodaje.

Asystenci w domach kultury, cyrkowcy w zakątkach

Dobry przykład daje Lublin. Do przedszkoli i szkół działających na terenie miasta przed 24 lutego uczęszczały 843 osoby z Ukrainy. 7 czerwca w szkołach i placówkach miejskich oraz niepublicznych zapisane były już 2072 osoby z Ukrainy. Temu miastu UNICEF przekazał już 25 mln złotych.

A pomagają też inni. W ramach programu "Cash for Work" w lubelskich szkołach pracę podjęli pedagodzy z Ukrainy. Opieką takiego asystenta objęto 41 lubelskich szkół. W zależności od liczby dzieci z Ukrainy uczących się w danej szkole przydzielono jednego, dwóch asystentów lub trzech. Obecnie w charakterze asystenta nauczyciela zatrudnionych jest 65 osób.

Co będzie z asystentami, gdy za moment skończy się rok szkolny? Powędrują ze szkół do innych miejskich jednostek. - W okresie wakacji wesprą miejskie instytucje kultury oraz organizacje pozarządowe realizujące działania w ramach corocznej miejskiej akcji Lato w Mieście - informuje Izolda Boguta z biura prasowego urzędu. - Pomogą opiekunom ukraińskich dzieci w komunikacji i włączeniu ich w zabawę lub zajęcia warsztatowe czy sportowe - tłumaczy.

Dzieci mogą odwiedzać placówki codziennie, trochę jak wcześniej szkolne świetlice.

W mieście udało się utworzyć w punktach tymczasowego zakwaterowania uchodźców specjalne "zakątki" dla dzieci. Ukraińskie mamy mogły je zostawić pod opieką specjalistów na kilka godzin, a dzieciom czas umilają regularnie występy animatorów, grup teatralnych i cyrkowych. Idealnie, by załatwić różne sprawy administracyjne czy zrobić zakupy, ale za mało i za krótko, by mamy z Ukrainy mogły w tym czasie pójść do pracy na pełen etat.

Od pierwszych dni wojny świetlice oraz miejsca spotkań dla dzieci i mam z Ukrainy działają m.in. w Galerii Labirynt, Centrum Kultury w Lublinie czy Dzielnicowym Domu Kultury "Węglin". A dzięki wsparciu Fundacji Rozwoju Dzieci im. J. A. Komeńskiego część tych podmiotów weszła do programu "SPYNKA - dla ukraińskich dzieci i matek", który dzięki grantowi UNICEF-u wspiera organizacyjnie i kadrowo działalność tych miejsc.

Dobrze, że są organizacje pozarządowe

W Młodzieżowym Domu Kultury nr 2 w Piekarach Śląskich lato dla ukraińskich dzieci udało się zorganizować z pieniędzy międzynarodowego funduszu wyszehradzkiego. Już 1 czerwca ruszył tam Klub Dziecięco-Młodzieżowy.

Wakacje ukraińskich dzieci
Wakacje ukraińskich dzieci

- To może ułatwić ukraińskim mamom znalezienie pracy, choćby na część etatu - słyszę od nauczycielki z Piekar, która podesłała mi tę szczególną ofertę.

Pod adresem "Freedom for UA" MDK prowadzi bloga z tej szczególnej inicjatywy. Po polsku, ukraińsku i angielsku można poczytać o tym, jak czas spędzają dwie grupy w wieku od 6 do 10 i od 11 do 16 lat. Tylko w pierwszym tygodniu odbyły się dla nich m.in. warsztaty z origami, modelarstwa, gry i zabawy z językiem angielskim oraz zajęcia kreatywne. Dzieci poszły też na basen.

Do wrocławskich szkół i przedszkoli (od 24 lutego) zapisanych zostało ok. 6,5 tys. ukraińskich dzieci. Najwięcej do szkół podstawowych (4070).

Dzieci mogą korzystać z tej samej oferty co polskie - półkolonie w mieście organizują szkoły i domy kultury. - Planowane jest także uruchomienie półkolonii z nauką języka polskiego dla dzieci uchodźców - zapowiada Monika Dubec z wrocławskiego ratusza. - W okresie wakacyjnym, w jednym z liceów ogólnokształcących, zostaną udostępnione też pomieszczenia na potrzeby organizacji pozarządowej, która przeprowadzi dzienne obozy letnie dla dzieci ukraińskich uchodźców - dodaje.

Właśnie. Organizacje pozarządowe - po raz kolejny potwierdza się ich rola. Bez nich oferta wakacyjna - zarówno dla polskich, jak i ukraińskich dzieci - byłaby bardzo uboga lub żadna.

Jak np. w Olsztynie. - Podczas tegorocznych wakacji przez miesiąc będą pracowały przedszkola, natomiast szkoły nie będą prowadziły zajęć edukacyjnych ani opiekuńczych - informuje Marta Bartoszewicz, rzeczniczka olsztyńskiego magistratu. Zapewnia, że być może coś zorganizują dzieciom miejskie jednostki kulturalne, ale 13 czerwca nie miała jeszcze konkretów.

Na letnie rozrywki nie mogą więc w mieście liczyć ani polskie, ani ukraińskie dzieci (jest ich blisko 700).

Daria, nauczycielka z Olsztyna: - Codziennie mijam przy moim miejscu zamieszkania dzieci z Ukrainy. Mieszkają całymi rodzinami w jednym z byłych domów studenckich w Olsztynie. Biegają po podwórku, na pobliskiej polanie. I to jedyna rzecz, jaka im pozostaje.

Jak możemy zapewnić wakacje urkaińskim dzieciom?
Jak możemy zapewnić wakacje urkaińskim dzieciom?
Źródło: Shutterstock

Podobnie dzieje się w części ośrodków wakacyjnych, które w marcu zostały przekształcone w punkty pomocy Ukraińcom. Tomasz Słomczyński opisał np. Powiatowe Centrum Młodzieży w Garczynie, gdzie w marcu przyjechało 121 dzieci i 10 opiekunów z dużego domu dziecka z miasta Chmielnicki. To ośrodek zarządzany przez powiat kościerski, pobyt uchodźców jest finansowany z budżetu państwa, w ramach dotacji od wojewody. Ale nie ma żadnej możliwości, by w tym sezonie ośrodek funkcjonował jak zwykle, kiedy odbywały się tu obozy organizowane przez polskie szkoły, fundacje, a także przez firmy komercyjne. W tym roku, jeszcze w marcu, wszystkie te podmioty zostały poinformowane o zaistniałej sytuacji, a wpłacone zaliczki zostały zwrócone.

A co po wakacjach?

Rok szkolny w Ukrainie, podobnie jak w Polsce, ma rozpocząć się 1 września.

Nikt nie jest dziś w stanie przewidzieć, ile dzieci zostanie w polskim systemie edukacji, a ile wróci do domów lub będzie kontynuowało lekcje zdalne (szacuje się, że do tej pory tak uczyło się około pół miliona Ukraińców w Polsce). Dla dzieci, które chciałyby połączyć się z ukraińską szkołą online, polski rząd uruchomił program "Szkoła dla Was". Inicjatywa to wspólne przedsięwzięcie Ministerstwa Edukacji i Nauki, GovTech, Związku Cyfrowa Polska oraz Poczty Polskiej i Fundacji Wolność i Demokracja. Te instytucje zbierają używane laptopy dla ukraińskich dzieci. Sprzęt, który do nich trafia, jest "czyszczony" i odpowiednio przygotowywany do ponownego użycia. Przekazywany sprzęt musi być w pełni działający, wolny od zauważalnych uszkodzeń czy usterek i mieć nie więcej niż 5 lat. Do sprzętu przekazywanego przez firmy będą miały zastosowanie ulgi podatkowe - zerowy VAT oraz możliwość zaliczenia wartości darowizny jako kosztu uzyskania przychodu. Podmioty, które chcą nieodpłatnie przekazać sprzęt (minimum 10 sztuk), mogą zgłosić się na adres mailowy szkoladlawas@cyfrowapolska.org.

Czytaj także: