W czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda decyzję w sprawie kredytów we frankach. To będzie niezwykle ważny dzień zarówno dla 800 tysięcy frankowiczów, jak i polskiego sektora bankowego. - Powiem to siedem razy: katastrofa gospodarcza czeka za rogiem - ocenił ekonomista profesor Marian Noga. Materiał magazynu "Polska i Świat" TVN24.
OGLĄDAJ PROGRAM SPECJALNY O WYROKU TRYBUNAŁU SPRAWIEDLIWOŚCI UE I JEGO SKUTKACH DLA FRANKOWICZÓW - W TVN24 BiS OD GODZ. 9.30
Dla niektórych wyrok Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu może być furtką do walki o godne życie. - Jest szansa na zatrzymanie windykacji. Zatrzymanie licytowania mnie przez komorników - powiedziała Agnieszka Bińska, która zaciągnęła kredyt we frankach.
Kredyt wzięła z mamą jedenaście lat temu. Na inny nie było je stać. Bank zaproponował tak zwany kredyt frankowy - rata szybko wzrosła, pojawił się komornik i gigantyczna kara. - Otrzymałyśmy 470 tysięcy złotych - poinformowała Agnieszka Bińska. Obecnie do spłaty ma 1,6 miliona złotych.
Bank już pozwała do sądu. W wygranej może pomóc wyrok Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, który może uznać, że jeżeli sąd w Polsce przyzna, że kredyt nigdy nie był frankowy - umowa z bankiem będzie mogła być unieważniona, a kwota kredytu przewalutowana po kursie z dnia zaciągnięcia. Kredyt będzie dalej spłacany, ale już w złotych - na bardziej korzystnych warunkach.
"Nie wszystkie kredyty we frankach będą anulowane"
- Klient dalej ma umowę kredytową z bankiem. Ona już nie jest we frankach, tylko w złotych, ale oprocentowanie dalej jest szwajcarskie. Więc to jest niesamowicie korzystna sytuacja dla tego, co wziął kredyt i niesamowicie niekorzystna dla banków, które z tego powodu stracą dużo pieniędzy - wyjaśniał dziennikarz ekonomiczny Rafał Hirsch.
- To nie były kredyty walutowe. To były kredyty w złotówkach. Żaden kredytobiorca nie widział na oczy franka. Mało, żaden bank nie miał w skarbcu franków - zwróciła uwagę Barbara Husiew ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Każda umowa jest inna, a sądy będą musiały podchodzić do nich indywidualnie. Ale dla każdego frankowicza może to oznaczać oszczędność od kilkuset do nawet tysiąca złotych miesięcznie.
- Ich koszty związane ze spłatą rat kredytowych będą zapewne niższe - stwierdził ekonomista, doktor Sławomir Franek. Dla kredytobiorców to rewolucja. - Mają szansę wygrać więcej spraw niż dotychczas -przyznał ekonomista Ignacy Morawski.
- Ale to też nie będzie tak, że wszystkie kredyty we frankach będą anulowane i przewalutowane po kursie z dnia zaciągnięcia - zastrzegł jednocześnie.
"Katastrofa gospodarcza czeka za rogiem"
To, co będzie korzystne dla kredytobiorców - zapewne będzie trudne dla banków. Profesor Marian Noga z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu podkreślił, że "może to być bardzo duży wstrząs dla polskiego sektora bankowego".
W perspektywie kolejnych procesów może się okazać, że banki nie zarobią tyle, ile planowały. Szacuje się, że koszt korzystnego dla frankowiczów wyroku może wynosić kilkadziesiąt miliardów złotych.
- Jeśli to miałby udźwignąć tylko sektor bankowy, to nas czeka katastrofa gospodarcza. Powiem to siedem razy: katastrofa gospodarcza czeka za rogiem - przestrzegł profesor Noga.
Kredyty we franku stanowią nieco ponad pięć procent wszystkich kredytów i dotyczą jedynie kilku banków. A stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu szacuje, że wciąż spłaca je od 400 do 500 tysięcy rodzin.
- Ci, którzy straszą, mają o tyle rację, że to będzie bardzo duża kwota. Ale nie mają racji, wieszcząc katastrofę. Po pierwsze, mamy mechanizmy by się przed katastrofą bronić. Po drugie, to będzie bardzo rozciągnięte w czasie - powiedział Rafał Hirsch.
Pole do działania będą miały na pewno instytucje kontrolujące. Prezes Narodowego Banku Polskiego uspokaja. - Jakichś niepokojących szczególnie rzeczy nie ma - ocenił profesor Adam Glapiński. Wyrok ogłoszony zostanie w czwartek po godzinie 9.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24