Jeśli Polska nie rozwieje naszych obaw dotyczących Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, nie zawaham się skierować sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na początku przyszłego roku. Nie chcę tracić czasu - powiedziała wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Der Tagesspiegel". Oceniła jednocześnie, że "mechanizm praworządności nie jest cudowną bronią".
Wiceprzewodnicząca KE została zapytana, czy była zaskoczona groźbą zawetowania unijnego budżetu przez Polskę i Węgry, które nie zgadzały się na mechanizm wiążący wypłatę środków finansowych z kwestią praworządności.
- Jeszcze przed szczytem, który odbył się latem, wiedzieliśmy, że Węgrom i Polsce nie podobał się ten nowy mechanizm. Ale nadal nie spodziewałam się weta z ich strony - wyznała Czeszka. Jak przypomniała, cała sprawa rozpoczęła się w 2018 roku, gdy Jourova wystąpiła z propozycją powiązania środków unijnych z przestrzeganiem zasady rządów prawa. - Pieniądze nie mogą trafiać do państw, których rządy odrzucają wartości demokracji. Zawsze było dla mnie jasne, że potrzebuję zgody szefów państw i rządów, by wprowadzić nowy mechanizm. I tak się stało - zaznaczyła.
"Mechanizm praworządności nie jest cudowną bronią"
Podkreśliła jednocześnie, że "mechanizm praworządności nie jest cudowną bronią". - Dysponujemy teraz co prawda dodatkowymi możliwościami sankcji, będziemy jednak musieli wykonać trudną pracę, żeby móc rzeczywiście skorzystać z możliwości obcięcia funduszy z budżetu – stwierdziła wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. Jak dodała, wszystkie dotychczasowe procedury unijne dotyczące monitorowana praworządności w państwach członkowskich będą nadal stosowane.
Warszawa i Budapeszt zapowiedziały zaskarżenie mechanizmu warunkowości do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Do czasu wydania orzeczenia TSUE w tej sprawie implementacja mechanizmu zostaje zawieszona. - Oczywiście to TSUE musi zdecydować o czasie trwania postępowania. Ale według moich prognoz wypracowanie werdyktu zajmie miesiące, a nie lata. Jeśli dojdzie do postępowania w procedurze przyspieszonej, to należy liczyć się z okresem krótszym niż dwanaście miesięcy – oceniła Jourova. Dodała, że Komisja Europejska zajmie się wdrażaniem dyrektywy w sprawie praworządności z początkiem przyszłego roku, zajmie się więc wtedy - jak zaznaczyła - także Polską i Węgrami
Zapytana o swoje zastrzeżenia wobec tych dwóch państw, Czeszka zwróciła uwagę, że wobec obu krajów trwa postępowanie na podstawie art. 7 , "co teoretycznie może doprowadzić do pozbawienia ich głosu". Jak wskazała, w przypadku Polski chodzi m.in. o reformę wymiaru sprawiedliwości rozpoczętą w 2015 roku.
"Nie chcę tracić czasu"
Jourova była także pytana o postępowanie KE w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego w celu ochrony niezawisłości sędziów w Polsce. - Jeśli Polska nie rozwieje naszych obaw dotyczących Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, nie zawaham się skierować sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na początku przyszłego roku. Nie chcę tracić czasu - oświadczyła wiceszefowa Komisji.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że od 1 stycznia każdy przypadek ewentualnego naruszenia praworządności będzie odnotowywany zgodnie z nowym mechanizmem. Jourova powiedziała, że to ona będzie odpowiadać za ten proces wspólnie z komisarzem sprawiedliwości Didierem Reyndersem. Jak zaznaczyła, nowy mechanizm nie zmienia faktu, że Komisję wiążą unijne traktaty. Dodała, że KE nie będzie działała w tej kwestii w sposób arbitralny bądź nieprzejrzysty.
"Zasada praworządności jest decydująca dla funkcjonowania Wspólnoty"
Jak mówiła Jourova, "przez długi czas Komisja była zupełnie osamotniona w propagowaniu praworządności w całej Unii Europejskiej". - Sytuacja się jednak zmieniła - podkreśliła, zwracając uwagę, że po wszczęciu postępowania przeciwko Polsce i Węgrom na mocy art. 7, rozpoczęła się na poważnie między państwami członkowskimi dyskusja na temat wspólnych, unijnych wartości.
- To musi być jasne: zasada praworządności jest decydująca dla wzajemnego zaufania między krajami członkowskimi i tym samym dla funkcjonowania Wspólnoty. To nie ma nic wspólnego z ideologią. Ani z tym, czy jest się w polityce na lewo czy na prawo – przekonywała Czeszka. W jej opinii nie ma racji premier Węgier Viktor Orban, który zarzuca KE polityzację.
- Jako Czeszka mogę powiedzieć: gdy nowe kraje z Europy Środkowej i Wschodniej wchodziły w 2004 roku do Unii Europejskiej, wszystkie były zgodne co do tego, że podstawowe wartości unijne są uniwersalne. Każdy, kto dochodzi do władzy, niezależnie od politycznego kierunku, musi przestrzegać tych wartości – oznajmiła Jourova.
Wywiad ukazał się na łamach berlińskiego dziennika "Der Tagesspiegel" w niedzielę wieczorem.
Źródło: Tagesspiegel, Deutsche Welle
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock