Sejmowa komisja sprawiedliwości po niemal 10 godzinach obradowania, po godz. 5. rano w piątek, przyjęła projekt ustawy represjonującej sędziów. Dyskusje nad kolejnymi poprawkami, które w przypadku opozycji oznaczały z reguły wnioski o wykreślenie wielu przepisów, trwały do godziny 3.30. Potem doszło do serii ponad 100 głosowań. Przeszły między innymi poprawki zgłoszone przez Porozumienie. Ponad 80 poprawek opozycji odrzucono.
Posiedzenie komisji rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem, w czwartek o godz. 19.30. Wcześniej w sali trwało drukowanie poprawek złożonych do projektu.
Gasiuk-Pihowicz: posłowie nie mają poprawek
Obrady od początku miały burzliwy przebieg. Po rozpoczęciu posiedzenia posłowie opozycji składali wnioski formalne, m.in. o przeprowadzenie wysłuchania publicznego w sprawie projektu. Pojawiły się wnioski o przerwę w związku z koniecznością zapoznania się z poprawkami.
- Kto z posłów nie ma poprawek, ręka do góry. Posłowie nie mają poprawek, a pan przewodniczący chce ten legislacyjny taran przeprowadzić - mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) w czasie głosowania nad przyjęciem porządku obrad komisji.
W głosowaniu 15 posłów było za przyjęciem porządku obrad, dziewięciu przeciw. Po przyjęciu porządku obrad posłowie opozycji zgłaszali kolejne wnioski formalne.
Przerwa na "wychłodzenie emocji"
Wówczas poseł Przemysław Czarnek (PiS) zawnioskował o przerwanie wstępnej części posiedzenia i przejście do procedowania nad poszczególnymi zapisami projektu.
- Panie przewodniczący, każdy poseł reprezentujący Polaków ma prawo wnioski formalne składać, to nie jest pana dobry gest - protestował Arkadiusz Myrcha (KO), zwracając się do prowadzącego obrady Marka Asta (PiS).
Ostatecznie za przejściem do procedowania głosowało 14 posłów, przeciw było 12. Posłowie opozycji zaczęli protestować. W związku z tym przewodniczący komisji Marek Ast zarządził minutę przerwy na - jak powiedział - "wychłodzenie emocji".
Gdy po przerwie głos zabrał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, Kamila Gasiuk-Pihowicz powiedziała, że nadal budzi jej wątpliwość tak szczegółowa znajomość tego aktu prawnego przez ministerstwo (projekt został złożony jako poselski). Wyraziła obawę, że mieliśmy "ominięcie ścieżki rządowej wymagającej i konsultacji społecznych i oceny skutków regulacji".
"Koniec gwałtu na konstytucji i na obywatelach"
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks zawnioskowała o odrzucenie przez komisję całego projektu, który, jak powiedziała, został "rozjechany" przez Biuro Analiz Sejmowych. - Koniec gwałtu na konstytucji i na obywatelach - podkreśliła.
Głosowanie odbywało się w głośnej i burzliwej atmosferze. Wniosek o odrzucenie projektu w całości przepadł jednym głosem. Głosowało 25 posłów, 12 posłów było za, 13 przeciw. Nikt się nie wstrzymał.
Projekt ustawy "o bezkarności polityków PiS-u"
Michał Szczerba (KO) powiedział, że ta ustawa potocznie nazywana jest represyjną, w związku z czym zaproponował zmianę tytułu ustawy na "ustawę o represjach wobec sędziów związanych ze stosowaniem konstytucji i prawa Unii Europejskiej". Z kolei Adam Szłapka (KO) proponował tytuł projektu ustawy "o bezkarności polityków PiS-u".
Ze względu na "dezorganizację prac komisji" poseł PiS Bartosz Kownacki zgłosił wniosek formalny, zgodnie z którym z każdego klubu parlamentarnego mogła wypowiedzieć się tylko jedna osoba, a jej wypowiedź może trwać maksymalnie minutę. Wcześniej o zdanie w tej kwestii zapytano przedstawiciela Biura Legislacyjnego Sejmu. Zdaniem Biura taki wniosek można było poddać pod głosowanie, jednak samo ograniczanie możliwości wypowiadania się budzi wątpliwości. Wniosek przyjęto głosami posłów PiS.
"Bortniczuk zgłosił poprawkę, ale się z niej nie cieszy"
Po odczytaniu preambuły przez posła Kamila Bortniczuka (Porozumienie) poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek wniósł o merytoryczną zmianę treści preambuły ustawy. - Ustawa o ustroju sądów powszechnych to ustawa z 2001 roku. Żyliśmy 18 lat bez tej preambuły i jakoś sobie bez niej radziliśmy. Zgodnie z nauką prawa, preambułę przyjmuje się wtedy do ustawy, jeśli jest ważny powód - uzasadniał.
Po kilkuminutowej przerwie Paulina Henning-Kloska (KO) oceniła, że preambuła to zabieg "czysto propagandowy".
- Pan poseł Bortniczuk zgłosił poprawkę, ale się z niej nie cieszy - skomentował z kolei Krzysztof Paszyk (PSL-Kukiz'15).
"Rana krwawi, musimy znaleźć plaster"
Przemysław Czarnek (PiS) apelował: - Nie róbcie hucpy z tej komisji.
- Rana krwawi, musimy znaleźć plaster. Podnieśliście rękę na praworządność, rękami sędziów wam poddanych i teraz trzeba naprawić sytuację. Obrażacie inteligencję Polaków - mówił.
Bałagan z poprawkami
Jacek Ozdoba (PiS) zaproponował przyjęcie większości z ponad 20 przedłożonych przez jego klub w komisji poprawek w pakiecie. Ozdoba przedstawił wszystkie poprawki łącznie, odczytując ich jednostki redakcyjne bez treści i uzasadnienia, co zajęło jedynie kilka minut i spotkało się z gwałtownym sprzeciwem opozycji.
Poseł PiS uzasadniał, że poprawki łączą się ze sobą, "w zasadzie są nierozerwalne". Przekonywał, że ich pełną treść posłowie mają w drukach.
Posłowie opozycji domagali się złożenia pisemnej wersji tych z poprawek, które uległy modyfikacji w stosunku do wersji złożonej na papierze. Okazało się także, iż do pierwotnej liczby 18 poprawek z tego pakietu dołączona została jeszcze jedna. - Bardzo proszę pilnować prawa i proszę o oddanie głosu Biuru Legislacyjnemu, żeby wypowiedzieli się w tej sprawie obiektywnie, merytorycznie – apelowała Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO).
Propozycja łącznego głosowania wywołała wzburzenie opozycji i przedłużenie przerwy w obradach. Ostatecznie Ozdoba wycofał się z pomysłu łącznego procedowania poprawek. W zarządzonym przez szefa komisji głosowaniu za procedowaniem projektu poszczególnymi artykułami opowiedziało się 17 posłów, a przeciwko temu – sześciu.
Według posłów opozycji omawianie projektu całymi artykułami było niemożliwe, gdyż np. pierwszy z tych artykułów liczy 14 stron i zmienia blisko 40 przepisów.
"Tego gniota nie da się poprawić"
- Chciałem zwrócić uwagę, że siedzimy już szóstą godzinę, a w tej sali znajduje się wiele tęgich głów od prawa i wymyślilibyśmy doskonałą reformę sądownictwa, ale zamiast tego zajmujemy się jakimś bublem prawnym - mówił Franciszek Sterczewski z Koalicji Obywatelskiej po godz. 2 w nocy.
- My też mamy zegarki - odpowiedzieli mu posłowie PiS, którzy wskazywali, że zachowanie posłów opozycji wydłuża obrady.
- Tego gniota nie da się poprawić, musicie to w końcu przyznać - mówił z kolei Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej.
- W związku z tym, że słyszę pretensje, że nie wszyscy są zauważani, niektórzy są pomijani proszę, aby posłowie zapisywali się do głosu i występowali według listy zgłoszeń - mówił szef komisji Marek Ast.
Po ośmiu godzinach obrad, około godziny 3.30 w piątek posłowie zakończyli ostatecznie swoje wypowiedzi oraz zgłaszanie poprawek do projektu nowelizacji ustaw sądowych. PiS zgłosił ponad 20 poprawek, szereg poprawek zgłosiła też opozycja. Marek Ast ogłosił przerwę do godz. 4.15. W tym czasie Biuro Legislacyjne Sejmu miało uporządkować zgłoszone poprawki i przygotować kolejność głosowań nad nimi.
Opozycja była temu przeciwna. Chciała przerwy dłuższej, co najmniej do godz. 7. rano. "To przegięcie", "Dajcie ludziom żyć", "Proszę nie iść tą drogą" - apelowali do polityków obozu rządowego. Protesty niczego nie dały.
Ponad 100 głosowań
Poprawki klubu PiS - w sumie 22 - zostały formalnie złożone w dwóch częściach. Następnie odczytywali je w trakcie obrad posłowie tego ugrupowania. W pierwszych godzinach posiedzenia przyjęto poprawkę dotyczącą preambuły do projektu, która głosi, że nowelizacja zostaje uchwalona "w poczuciu odpowiedzialności za wymiar sprawiedliwości w RP (...), uznając konieczność poszanowania trójpodziału i równoważenia władz".
Pozostałe 21 poprawek klubu PiS głosowanych było - wraz z ponad 80 poprawkami opozycji - kilka godzin później.
Blok głosowań rozpoczął się o godz. 4.15 nad ranem i trwał godzinę. W tym czasie przeprowadzono 105 głosowań. Odrzucono w nich wszystkie poprawki opozycji, a przyjęto wszystkie poprawki PiS.
Pozytywnie zaopiniowano też - w ostatnim głosowaniu - całość projektu. Za nim, wraz z przyjętymi poprawkami, głosowało 14 posłów komisji, przeciwko było 10, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Kamil Bortniczuk z Porozumienia tuż po wyjściu z komisji, której obrady zostały zamknięte przez Marka Asta o godz. 5.30, powiedział, że jest zadowolony z efektu prac, bo punkty projektu przewidziane do zmiany przez Porozumienie, zostały uwzględnione.
Kamila Gasiuk-Pihowicz powiedziała, że ustawa "powinna się znaleźć na śmietniku historii".
Zgodnie z przyjętymi zmianami zniesiony zostanie wymóg składania przez sędziów oświadczeń o prowadzeniu portalu lub aktywności na internetowych portalach, jeśli dotyczą one spraw publicznych. "Należy uznać, że składanie tego rodzaju oświadczenia nie jest konieczne dla zapewniania prawidłowości wykonywania obowiązków związanych z pełnieniem urzędu sędziego" – podkreślono w uzasadnieniu poprawki.
Projekt ustawy represyjnej
Obszerny projekt nowelizacji przepisów o ustroju sądów i Sądzie Najwyższym, a także o sądach administracyjnych, wojskowych i prokuraturze posłowie klubu PiS złożyli 12 grudnia w Sejmie w zeszłym tygodniu.
Projekt przewiduje między innymi "możliwość złożenia z urzędu takich sędziów, którzy domniemywaliby sobie możliwość podważania Krajowej Rady Sądownictwa". Projekt zakazuje też samorządom sędziowskim "podejmowania uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz". Wprowadza jednocześnie zmiany w procedurze wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
W czwartek po południu posłowie w pierwszym czytaniu ponad dwie godziny debatowali nad tym projektem.
Autor: js,adso//kg,adso / Źródło: PAP, TVN24