Jak pisze "Gazeta Wyborcza", przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich przewiduje "możliwość umieszczania 10-latków w placówkach resocjalizacyjnych" czy "przyzwolenie na użycie wobec dzieci kajdanek". - Przypomina to raczej system więzienny. Kuriozalne jest, że nowy projekt powiela rozwiązania z ustawy sprzed 40 lat - ocenia w rozmowie z dziennikiem pedagog resocjalizacyjny prof. Marek Konopczyński.
W środę do Sejmu trafił projekt ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości.
Zakłada on m.in. że nieletni sprawcy najpoważniejszych przestępstw, takich jak zabójstwo czy gwałt, będą obligatoryjnie trafiali do zakładów poprawczych. Pobyt w takim zakładzie będzie mógł trwać do momentu ukończenia przez wychowanka 24 lat (do tej pory 21 lat). Projektowane przepisy określają minimalną granicę wieku odpowiedzialności za zachowanie naruszające porządek prawny lub stanowiące przejawy demoralizacji na poziomie 10 lat. Według opozycji dolną granicą powinno być 13-14 lat. Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś tłumaczył, że "teraz przed sąd można ciągać sześciolatka", a projekt wprowadza wolną granicę, której w obecnych przepisach nie ma.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", projekt zakłada również przyzwolenie na użycie wobec nieletniego środka przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej. "Dotyczy to zarówno wychowanków młodzieżowego ośrodka wychowawczego, schroniska dla nieletnich, jak i zakładu poprawczego. Jeśli siła fizyczna będzie niewystarczająca, to w przypadku autoagresji lub zamachu na życie można będzie użyć m.in. obezwładnienia, kajdanek na ręce lub nogi, kaftana bezpieczeństwa, pasa obezwładniającego czy zastosować izolatkę" - czytamy.
W projekcie ustawy znalazł się też przepis upoważniający dyrektora szkoły do zobowiązania ucznia, który dopuścił się czynu zabronionego, do prac na rzecz szkoły, w tym prac porządkowych, takich jak grabienie liści, koszenie trawy, sprzątanie czy mycie korytarzy.
Projekt, który "nie ma nic wspólnego z resocjalizacją"
Projekt resortu sprawiedliwości komentował w rozmowie z "Wyborczą" prof. Marek Konopczyński, pedagog resocjalizacyjny i profesor nauk społecznych.
W jego ocenie "to żaden kodeks, tylko zalegalizowanie pewnych nagannych praktyk, których się dopuszczano już wcześniej". "Przede wszystkim chodzi o stosowanie środków przymusu bezpośredniego wobec nieletnich: zakuwanie ich w kajdanki, zakładanie im pasów i kaftanów bezpieczeństwa, czy legalizacja tzw. izby adaptacyjnej, gdzie można nieletniego zamknąć, czyli izolacji. Pedagodzy resocjalizacyjni walczyli z tym od lat. A ten projekt chce to wszystko zalegalizować" – wskazuje Konopczyński.
Jego zdaniem przepisy zawarte w projekcie "nie mają nic wspólnego z resocjalizacją". "Przypomina to raczej system więzienny. Kuriozalne jest, że nowy projekt powiela rozwiązania z ustawy sprzed 40 lat: zapisy dotyczące środków wychowawczych żywcem przepisano z prawodawstwa, które powstało w czasach PRL-u, zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego" – zauważa rozmówca "Wyborczej".
24-latek spotka się w poprawczaku z 10-latkiem. "To jest skandaliczne"
Dla Konopczyńskiego oburzająca jest proponowana przez resort Zbigniewa Ziobry obniżenie - jak pisze "Wyborcza" - "odpowiedzialności za demoralizację".
"Jeśli ustawa wejdzie w życie, w poprawczaku 24-latek spotka się z 10-latkiem. Co na tym zyska ten ostatni? Nauczy się od starszych kolegów bardziej profesjonalnego podejścia do przestępstw, a także tego, jak unikać odpowiedzialności. To jest skandaliczne" – ocenia. Zwraca uwagę, że 10-letnie dziecko "nie jest w stanie przyswoić systemu wartości, moralności i zasad pożycia społecznego, bo jego mózg nie jest jeszcze do tego zdolny, tak samo psychika". Zanim trafi do poprawczaka, 10-latek będzie musiał stanąć przed sądem, "niezdolny" - jak twierdzi Konopczyński - "do zrozumienia tego, co się z nim dzieje".
W opinii profesora "równie dobrze granicę mogli określić na poziomie sześciu lat". "Z punktu widzenia nauk o rozwoju dziecka nie ma tu żadnej różnicy" - przekonuje.
Okręgowe ośrodki wychowawcze. "Czy mają to być miniareszty? Miniwięzienia?"
Projekt ustawy MS przewiduje również wprowadzenie modelu pośredniego między zakładami poprawczymi a młodzieżowymi ośrodkami wychowawczymi, do których trafiają sprawcy czynów zarówno dość błahych, jak i poważniejszych (obecnie jest tam około 4 tys. młodych ludzi). W całym kraju na bazie zakładów poprawczych mają powstać okręgowe ośrodki wychowawcze.
"Nie wiemy przede wszystkim, jaką rolę ma odgrywać ten nowy podmiot, za co ma być odpowiedzialny, kto ma tam trafić. Czy mają to być miniareszty? Miniwięzienia? Najgorsze jest jednak to, że projekt opisuje szczegółowo procedury formalnoprawne, a nie dotyka meritum sprawy, czyli resocjalizacji" – zauważa Konopczyński, podkreślając, że "resocjalizacja to ponowne uspołecznienie".
"Jak można kogoś uspołecznić w warunkach niespołecznych, w warunkach zamknięcia? Na całym świecie od kilkudziesięciu lat odchodzi się od rygoryzmu, punitywizmu. Pedagodzy starają się osiągnąć resocjalizację w środowisku otwartym, z rodziną i najbliższymi. W tym projekcie nie ma o tym słowa" – komentuje rozmówca "Wyborczej".
Wiceminister komentuje
Michał Woś artykuł "Wyborczej" nazwał "stekiem bzdur" i zarzucił dziennikarzom, że "nawet nie zajrzeli do projektu". "Do poprawczaka będą mogli trafić nieletni od 13 roku życia (dokładnie tak jak teraz, ustawa nie zmienia granicy wieku). Za to przed sąd (i np. kuratora) nie będą mogły trafić 6- czy 8-letnie dzieci jak teraz, bo PODNOSIMY dolną granicę wieku" - napisał.
CZYTAJ WIĘCEJ W PREMIUM:
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 GO