Po przyjęciu przez posłów ustawy anty-TVN przed budynkiem Sejmu zgromadziło się kilkaset osób protestujących w obronie wolnych mediów. Niektórzy z nich wyzywali i popychali opuszczającego Sejm posła Konfederacji Dobromira Sośnierza, który opuścił teren w asyście policji. Atak na polityka skrytykowali premier Mateusz Morawiecki, lider Porozumienia Jarosław Gowin a także posłowie opozycji.
Ustawę anty-TVN posłowie przegłosowali w środę wieczorem. Ustawa zmienia zasady przyznawania koncesji na nadawanie dla mediów z udziałem kapitału spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. PiS-owski projekt w zgodnej opinii komentatorów wymierzony jest w niezależność stacji TVN. Przeciwko zmianom w ustawie medialnej zaprotestowało wielu dziennikarzy, polityków i instytucji.
Protesty przed Sejmem po przyjęciu ustawy anty-TVN
W związku z przyjęciem projektu przez Sejm przed jego siedzibą przy ulicy Wiejskiej w Warszawie spontanicznie zgromadziło się kilkaset osób. Demonstrujący przynieśli ze sobą biało-czerwone flagi. Skandowali hasła dotyczące wolności mediów. Do zgromadzonych osób wyszli parlamentarzyści, m.in. szef klubu KO Borys Budka, wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka oraz senator Krzysztof Kwiatkowski. - Dziękujemy za to, że jesteście i pokazujecie, że wolne media i prawo do nieskrępowanej informacji (...) jest wartością, której będziemy bronić - mówił Kwiatkowski.
Atak na posła Dobromira Sośnierza
W pewnym momencie zgromadzeni zauważyli opuszczającego teren Sejmu posła Konfederacji Dobromira Sośnierza. Część z nich zaczęła wznosić pod jego adresem wulgarne okrzyki i popychać. Sośnierz opuścił teren Sejmu w asyście policji.
Sośnierz, podobnie jak większość koła Konfederacji, podczas głosowania nad nowelizacją ustawy medialnej wstrzymał się od głosu. Za ustawą głosowało 228 posłów, przeciw było 216, wstrzymało się 10 osób.
W czwartek Sośnierz poinformował, że dzwoniła do niego policja i ma się stawić w komisariacie. - Najwyraźniej zostało wszczęte postępowanie - powiedział poseł Polskiej Agencji Prasowej.
Premier: takie zachowania są skandaliczne
"Nastąpił fizyczny atak na posła Dobromira Sośnierza. Takie zachowania są skandaliczne i skrajnie szkodliwe społecznie. Cała klasa polityczna powinna potępić takie zachowanie" - napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Lider Porozumienia i były wicepremier Jarosław Gowin stwierdził, że "ten atak jest skandaliczny, zasługuje na jednoznaczne potępienie wszystkich sił parlamentarnych i tak naprawdę wszystkich Polaków". Zdaniem Gowina, to, że manifestanci wyrażali oburzenie przyjęciem przez Sejm ustawy anty-TVN jest w pełni uzasadnione. - Też uważamy tę ustawę za skandaliczną - zaznaczył w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie. - Natomiast jakiekolwiek formy fizycznej, a mówiąc szczerze, także słownej agresji, motywowane różnicami politycznymi, to jest naruszenie dobrego etosu polskiej kultury, polskiej demokracji, a moim zdaniem także prawa - podkreślił. W jego ocenie osoby, które zaatakowały posła Konfederacji "powinny być pociągnięte do odpowiedzialności karnej".
Kidawa-Błońska: atak na posła i na każdą inną osobę jest niedopuszczalny
Atak na posła Sośnierza potępili także posłowie Koalicji Obywatelskiej.
"Nie można naruszać nietykalności. W żadnym przypadku. To, że się z kimś fundamentalnie nie zgadzamy, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Nie ma mojej zgody na jakąkolwiek formę przemocy" - napisał w środę na Twitterze poseł KO Michał Szczerba.
"Atak na posła i na każdą inną osobę jest niedopuszczalny i musi spotkać się z konsekwencjami prawnymi. Trzeba reagować zawsze, nie tylko wtedy, kiedy to dla niektórych wygodne. Zło jest złem. Nie dajmy się zarażać nienawiścią i pogardą" - napisała w czwartek na Twitterze wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
- Wszystkie akty przemocy i takiej brutalizacji należy potępić. Ja osobiście je potępiam, wobec kogokolwiek by one były. Naprawdę powinniśmy raczej hamować agresję, niż dawać na nią przyzwolenie. Niestety uważam, że PiS daje na nią przyzwolenie - powiedział wiceszef klubu KO Robert Kropiwnicki.
Pytany, czy Sejm powinien przyjąć stanowisko w tej sprawie, poseł odparł, że "nie było do tej pory takiego zwyczaju". - Boleję nad tym, bo Sejm powinien jednak też wyrażać takie stanowisko, ale w momencie, kiedy (prezes PiS Jarosław) Kaczyński mówi do ludzi: "zdrajcy", "kanalie", i tym językiem mówi z mównicy sejmowej, to niestety jest to przyzwolenie na taki język również na ulicy. To jest bolesne - ocenił Kropiwnicki.
Okła-Drewnowicz: zróbmy wszystko, by takie sceny się nie powtarzały
W czwartek Konfederacja zarzuciła dwóm posłankom KO: Marzenie Okle-Drewnowicz i Magdalenie Filiks "zaangażowanie" i "podżeganie" do ataku na Sośnierza. Poseł Robert Winnicki zapowiedział w tej sprawie wniosek do komisji etyki poselskiej.
Kropiwnicki powiedział, że nie wierzy, żeby posłanki Koalicji podżegały kogokolwiek do ataku na Sośnierza. Zwrócił uwagę, że Okła-Drewnowicz opublikowała jedynie film z incydentu, choć przyznał, że jej komentarz w poście na Twitterze był "niestosowny". Napisała: "do posła Sośnierza przemówił Naród". - Pokazanie agresji czy może nawet niestosowny komentarz do tego na pewno nie jest podżeganiem do agresji, bo podżeganie musi być przed zdarzeniem, więc myślę, że to wkurzenie wczoraj było dość duże, ale na pewno nie może dochodzić do rękoczynów czy jakiejkolwiek innej agresji fizycznej - zaznaczył Kropiwnicki.
Okła-Drewnowicz, która po jakimś czasie usunęła swój post z Twittera, wyjaśniła, że chciała tylko pokazać, co się dzieje przed Sejmem. "Widzę, że moja relacja spod Sejmu wywołała duże emocje. Chciałam Wam pokazać, co się tam dzieje, co krzyczą ludzie czyli Naród do polityków. Akty agresji zdecydowanie potępiam. Zróbmy wszystko, by takie sceny się nie powtarzały" - napisała na Twitterze.
Filiks zarzuty Konfederacji nazwała "stekiem bzdur". - Jak tam przyszłam, to nie było tam już żadnej przemocy. Stał pan Sośnierz otoczony kordonem policji - powiedziała posłanka.. Zaznaczyła, że o samym ataku dowiedziała się pół godziny po fakcie. Wyjaśniła też, że w czasie, kiedy miało dojść do aktu przemocy, interweniowała u policji w sprawie innych zatrzymanych osób.
- Nie było takiej sytuacji, żebym ja do czegokolwiek podżegała. To jest absolutna bzdura i ktoś próbuje sobie na tym coś ugrać politycznego - oceniła.
Źródło: PAP