Mężczyźni, którzy zginęli 9 lutego potrąceni przez samochód ciężarowy na trasie S8, przyczynili się do tego wypadku - to wstępne ustalenia prokuratorów z Łomży. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mieli oni wcześniej pokłócić się przez CB radio, po czym zatrzymali pojazdy na drodze ekspresowej i wysiedli, by wyjaśnić sytuację. Wtedy wjechała w nich ciężarówka.
Według śledczych, obaj kierowcy przyczynili się do tego wypadku, bo nie powinni zatrzymywać swoich aut w takim miejscu na drodze ekspresowej.
Mieli wcześniej pokłócić się przez CB radio
Z nieoficjalnych informacji reporterki TVN24 wynika, że obaj kierowcy, zanim wysiedli z samochodów, mieli pokłócić przez CB radio.
Według świadków, do których dotarł lokalny portal poranny.pl kierowcy zdecydowali się zatrzymać na drodze ekspresowej po tym, jak ich auta niegroźnie się zderzyły. Wtedy też doszło między nimi do szarpaniny.
- Bójka była naprawdę gwałtowna, może o tym świadczyć znaleziony na miejscu pojemnik z gazem - mówi Jarosław Solomacha, dziennikarz "Kuriera Porannego".
Kierowca nie miał czasu na reakcję
Choć wszystkie okoliczności wypadku nie są jeszcze ustalane, wiadomo, że białoruski kierowca ciężarówki był trzeźwy i nie miał szans na uniknięcie potrącenia.
- Wstępna relacja kierowcy wskazuje, że najprawdopodobniej nie zdążył zmienić pasa ruchu. Tłumaczył też, że przed nim znajdował się inny pojazd, który po tym, jak zmienił pas ruchu, odsłonił mu dwa stojące pojazdy. Niestety, nie zdążył zahamować - mówił w dniu wypadku Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
- Niewątpliwie ze sprawy wynika, że osoby, które zginęły, w sposób istotny przyczyniły się do zaistnienia tego wypadku. Nieprawidłowo zatrzymali pojazdy na prawym pasie ruchu, wyszli z samochodów, zostali potrąceni przez nadjeżdżający samochód - tłumaczy Maria Kudyba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomży.
Do wypadku doszło 9 lutego, 5 kilometrów za Starym Jeżewem w stronę Warszawy, na wysokości miejscowości Krzewo Stare.
Autor: mnd/AG / Źródło: tvn24