To by się nie zdarzyło, gdyby nie natrętne powtarzanie, że wybory zostały sfałszowane, bez cienia dowodu - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były minister spraw zagranicznych i były minister finansów Andrzej Olechowski, odnosząc się do środowych zamieszek na Kapitolu. Stwierdził, że to jest "moment wstydu dla Stanów Zjednoczonych".
W środę, kiedy obie izby amerykańskiego Kongresu zebrały się, by zatwierdzić wyniki wyborów prezydenckich, do Kapitolu wtargnęli zwolennicy ustępującego prezydenta Donalda Trumpa, którzy wcześniej zebrali się przed budynkiem.
Doszło do zamieszek. Pięć osób zginęło, kilkadziesiąt zostało aresztowanych.
"Moment wstydu dla Stanów Zjednoczonych"
Do obecniej sytuacji w USA odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 były minister spraw zagranicznych i były minister finansów Andrzej Olechowski.
- To, co widziałem było szokujące. To jest moment wstydu dla Stanów Zjednoczonych, a dla nas, demokratów na całym świecie, moment smutny. Dlatego, że Stany Zjednoczone są jednak pewną latarnią morską, to jest najstarsza demokracja na świecie - wskazywał.
Jak stwierdził, wydarzenia z Kapitolu mówią dużo o "polityce tego typu, jaką prowadził Trump - judzenia, konfrontacji, jadu".
- To by się nie zdarzyło, gdyby nie natrętne powtarzanie, że wybory zostały sfałszowane, bez cienia dowodu - mówił dalej Olechowski.
Olechowski: impeachment Trumpa mógłby oznaczać kompletnie nowy okres dla Stanów
Były szef MSZ i były minister finansów był także pytany o to, jak teraz mogą ułożyć się relacje polskiego rządu z nową administracją amerykańską pod przewodnictwem Joe Bidena.
Jak mówił, "to będzie zależało od wewnętrznej sytuacji amerykańskiej, a ta z kolei będzie zależała od tego, czego będą chcieli przywódcy republikańscy".
Wspomniał tu o politycznych planach demokratów, aby przedłożyć w Izbie Reprezentantów artykuły impeachmentu prezydenta Trumpa.
- Bo jeżeli Trump zostanie ustawowo pozbawiony prezydentury (...), to wówczas nie będzie mógł brać udziału w amerykańskiej polityce, nie będzie mógł ponownie kandydować (na prezydenta - red.), wyleci z tej polityki - stwierdził.
Ocenił, że taka sytuacja może oznaczać "kompletnie nowy okres dla Stanów, dużo spokojniejszy, dużo normalniejszy". - Myślę, że wtedy polska polityka będzie miała łatwiej - ocenił. - Jednakże jeżeli pozostałby ten stan napięcia i zważywszy na to, że prezydent i wielu polityków demonstrowało swoje przywiązanie do prezydenta Trumpa, to może być trochę trudno - przyznał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24