Nie, nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów. (...) (Polska - red.) jest także państwem, które nie będzie zmuszane do jakichkolwiek ruchów solidarnościowych względem innych państw - mówiła w wywiadzie dla "Faktów" TVN Ylva Johansson, unijna komisarz do spraw wewnętrznych. - Moim zdaniem jest to przymus, ponieważ musimy płacić za to, że my się nie zgadzamy na ochronę polskich granic na takich zasadach, jakie odpowiadają Polakom - mówił z kolei premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki, który w czwartek udał się do Brukseli na szczyt Rady Europejskiej, zaprezentował na konferencji prasowej plan bezpiecznych granic Unii Europejskiej, przygotowany przez polski rząd. - Postawimy weto wobec mechanizmu przymusowej relokacji. Europa bezpiecznych granic to także Europa bez przymusowej relokacji - mówił.
Czytaj więcej: Morawiecki zapowiada "plan bezpiecznych granic". "Potrzeba jest na to więcej pieniędzy z Unii Europejskiej"
Komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson, odpowiedzialna także za kwestię unijnej polityki migracyjnej, udzieliła wywiadu w tej sprawie dziennikarzowi "Faktów" TVN Michałowi Traczowi.
Johansson: nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów
- Nie, nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów. Wniosek i ogólne podejście Rady jest takie, że solidarność wobec krajów, które mierzą się z presją migracyjną, powinna być obowiązkowa. Ale to kraje członkowskie mogą wybrać, w jaki sposób chcą je wspierać. Mogą robić to poprzez relokację oraz na inne sposoby, więc nie ma przymusowej relokacji imigrantów - powiedziała.
Komisarz odniosła się także do kwestii Polski w obliczu wprowadzenia unijnego mechanizmu. - Ważne jest też to, co jasno mówi Rada: kraj taki jak Polska, który naprawdę mierzy się z presją migracyjną, który przyjął milion ukraińskich uchodźców, jest państwem członkowskim, który również może liczyć na solidarność od innych państw członkowskich. Jest także państwem, które nie będzie zmuszane do jakichkolwiek ruchów solidarnościowych względem innych państw członkowskich, dopóki sam mierzy się z tą presją - stwierdziła.
- Myślę więc, że jest to dość zbilansowana propozycja dążenia do solidarności państw europejskich, ale gwarantująca, że nie będzie to robione w sposób, który jest nie do przyjęcia dla innych - dodała.
Premier: unijna polityka migracyjna polega na przymusie
- Jaka była propozycja trzy tygodnie temu? Propozycja była bardzo jasna: albo przyjmiecie uchodźców, albo będziecie płacić 22 tysiące euro za jednego uchodźcę. Dyskryminacja, żeby nie użyć dużo gorszego słowa. Sami państwo sobie pomyślcie jakiego, jeżeli się w zupełnie inny sposób traktuje imigranta z jednego państwa, jak z Ukrainy, względem uchodźcy lub imigranta nielegalnego z Bliskiego Wschodu. Na pewno na to nie pozwolimy - mówił w czwartek premier Mateusz Morawiecki.
Reporter TVN24 Maciej Sokołowski zaznaczył, że unijny pakiet, o którym mówi premier, nie zakłada przymusu relokacji uchodźców. Innymi rozwiązaniami są pomoc finansowa oraz wsparcie operacyjne na rzecz państw UE zmagających się z presją migracyjną.
- Czy jeżeli byłaby taka alternatywa: albo przyjmiecie 10 tysięcy, czy w przyszłości 100 tysięcy, czy jeszcze więcej uchodźców, albo za nich płacicie, albo musicie zrobić to, to, czy tamto, to jest to przymus, czy nie? Moim zdaniem jest to przymus - odpowiedział. Dodał, że Polska musiałaby płacić za "ochronę polskich granic na zasadach, jakie odpowiadają Polakom".
Co zawiera projekt unijnego rozporządzenia?
Wbrew twierdzeniom obecnego rządu projekt unijnego rozporządzenia nie zakłada obowiązkowej relokacji. O tym, jakie zapisy znajdują się w proponowanym pakcie, mówił niedawno korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski.
Sokołowski wyjaśnił, że projekt paktu przewiduje trzy możliwości pomocy. Jak tłumaczył, "jednym ze sposobów jest przyjmowanie do siebie migrantów", czyli wspomniana już relokacja. - Ale to jeden ze sposobów. Kolejny sposób wsparcia to opłata za utrzymanie migrantów. Jest specjalny przelicznik. Okazuje się, że do Polski mogłoby trafić wtedy mniej niż 2 tysiące osób. Opłata za te osoby to 20 tysięcy euro za osobę, około 40 milionów euro łącznie - powiedział reporter. Dodał, że celem jest wsparcie takich państw jak Włochy i Grecja w obsłudze wniosków azylowych.
Sposób trzeci to pomoc operacyjna. - To na przykład wysłanie służb na granice zewnętrzne Unii Europejskiej, wysłanie sprzętu, czy wsparcie służb z łodzi patrolowych, które działają na Morzu Śródziemnym - tłumaczył Sokołowski.
Sokołowski wskazał, że projekt paktu migracyjnego zawiera punkt, który może całkowicie zwolnić dany kraj z udziału w programie solidarnościowym. Artykuł 44 F a. stwierdza, że państwo "znajdujące się pod presją migracyjną lub które uważa, że znajduje się pod presją migracyjną (...) może w każdej chwili wystąpić o częściowe zmniejszenie lub całkowite zwolnienie z wykonania deklarowanych wkładów określonych w akcie wykonawczym Rady".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24