O wizycie szefów rządów Polski, Słowenii i Czech rozmawiali w "Faktach po Faktach" były i aktualny wiceminister spraw zagranicznych - Paweł Kowal i Marcin Przydacz. - Chcemy, aby Ukraińcy mieli świadomość, że zarówno Polska, jak i Unia Europejska nie zostawią Ukraińców wtedy, gdy ta wojna się skończy - powiedział Przydacz pytany między innymi o szczegóły przejazdu delegacji do Kijowa. - Chcemy więcej niż tylko ta wizyta. Cieszymy się, że była, ale chcemy, aby w tym samym gronie, a może poszerzonym, pojechać do różnych stolic europejskich, do naszych sojuszników i odpowiadać na wątpliwości - mówił Kowal.
Wieczorem premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński wraz z premierem Czech Petrem Fialą oraz premierem Słowenii Janezem Janszą dojechali do Kijowa. W planach mają spotkanie z prezydentem i premierem Ukrainy. Gośćmi wtorkowego wydania "Faktów po Faktach" byli wiceszef MSZ Marcin Przydacz i były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal (Koalicja Obywatelska), którzy komentowali wagę tej wizyty.
Przydacz: są dwa cele wizyty
Przydacz tłumaczył, że "cel tej wizyty jest jasny i wyartykułowany przez pana premiera". - Chodzi o wykazanie solidarności z Ukrainą i wsparcia jej, także poprzez obecność fizyczną tam na miejscu, w Kijowie. Celem jest pokazanie, że nie tylko Polska, nie tylko region Europy Środkowo-Wschodniej, reprezentowany przez polskiego premiera i wicepremiera oraz premierów Czech i Słowenii, ale też cała Unia Europejska pamięta o Ukrainę, wspiera ją i będzie wspierać
Podsumował, że pierwszym celem wizyty jest więc "wyrażenia solidarności i wsparcia celem podniesienia i tak już wysokiego morale", a drugim - "chęć przedyskutowania programu ekonomicznego dla nowej Ukrainy".
- Chcemy, aby Ukraińcy mieli świadomość, że zarówno Polska, jak i Unia Europejska nie zostawią Ukraińców wtedy, gdy ta wojna się skończy. Te wszystkie zburzone miasta, zburzone drogi i koleje będą musiały zostać odbudowane. Tu jest duża rola dla nas, jak dla wspólnoty euroatlantyckiej, aby wesprzeć Ukrainę - zaznaczył.
Pytany, jak wygląd przejazd do Kijowa, Przydacz zastrzegł, że nie może zdradzić wiele szczegółów ze względów bezpieczeństwa.
- To odbywało się pociągiem - podał. Dodał, że zdjęcia opublikowane między innymi przez premiera Morawieckiego są właśnie z przejazdu pociągiem. - Strona ukraińska udostępnia tego typu infrastrukturę i pomaga w logistyce. Wszystko odbywa się w najwyższym ryzyku i z zachowaniem najwyższych procedur bezpieczeństwa - zapewnił. Dodał, że o wizycie zostały powiadomione ONZ i OBWE.
Kowal: Chcemy więcej. Ukraińcy nie mają czasu czekać
Paweł Kowal na antenie TVN24 przekazał, że jest w domu rodzinnym w Rzeszowie. - Kilkadziesiąt kilometrów za mną jest wschodnia granica Unii Europejskiej. Polacy odczuwają tu, że z jednej strony bardzo się angażują, pomagają, robią wszystko, co można, ale też czują, że wojna także nam zagraża, jeżeli jej nie zatrzymamy, jeżeli nie powiemy Putinowi "stop" - powiedział.
- To kryterium oceny opozycji na temat tej sytuacji: powinien być jasny sygnał i wsparcie dla Ukraińców, którzy dziś walczą. Dobrze, że to wsparcie dzisiaj idzie od premiera Polski i premierów Europy Środkowej - podkreślił. - My oczekujemy szybszej drogi Ukrainy do Unii Europejskiej, to jest możliwe, mamy do tego plan. Oczekujemy bezpiecznego nieba nad Ukrainą - wymieniał.
Kowal mówił dalej, że oczekiwane przez opozycję są "dostawy amunicji, aby Ukraina mogła się bronić", a także tego, żeby sprawy wokół Ukrainy były szeroko dyskutowane na forum unijnym.
- Krótko mówiąc: chcemy więcej niż tylko ta wizyta. Cieszymy się, że ona była, ale chcemy, aby w tym samym gronie, a może poszerzonym, pojechać do różnych stolic europejskich, do naszych sojuszników i odpowiadać na wątpliwości - podsumował. - Bo wątpliwości ma dziś premier Holandii (Mark Rutte), ma dziś (premier Węgier) Orban - stwierdził. - Trzeba więcej, trzeba tym zespołem rozruszać całą Europę - dodał.
Kowal przekazał przy tym, że ma wrażenie, że po 20 dniach rosyjskiej inwazji Rosji na Ukrainę "Europa osiadła na laurach i czeka, co będzie". - Ukraińcy nie mają czasu czekać - podkreślił.
Źródło: TVN24