Jestem pewny, że są nowe taśmy. To, co zostało ujawnione, to jest jedna część, a na tzw. rynku chodzą inne - powiedział w "Jeden na jeden" poseł SLD Stanisław Wziątek, wiceszef sejmowej speckomisji.
Wziątek zaznaczył, że w jego opinii nowe nagrania z afery podsłuchowej zostaną opublikowane jeszcze przed wyborami.
- Jestem pewny, że są nowe taśmy. Są taśmy, które być może ujrzą światło dzienne w najbliższym czasie - powiedział poseł SLD.
Dodał, że jego przekonanie, iż pojawią się kolejne nagrania, "wynika z analizy sytuacji". - To, co zostało ujawnione, to jest jedna część, a na tzw. rynku chodzą inne - powiedział Wziątek.
"Hochsztapler i kelnerzy"
Poseł SLD stwierdził, że "najbardziej przykre jest, iż jeden hochsztapler, który kreuje się na bohatera, dwóch kelnerów i parę osób współpracujących trzęsie podstawami państwa".
- Mówię o panu, który jest w tej chwili określany jako pan S. - powiedział Wziątek. Wyjaśnił, że chodzi mu o Zbigniewa S., który na swoim profilu na Facebooku upublicznił zdjęcia kilkunastu tomów akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
S. został zatrzymany we wtorek wieczorem w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów. Usłyszał zarzut i po kilku godzinach został wypuszczony. Za publiczne rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów ze śledztwa grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara do lat dwóch pozbawienia wolności.
- Próbuje, na podstawie ujawnienia informacji, które pozyskał, ciekawe w jaki sposób i od kogo, kreować nowe byty polityczne. Będzie pewnie chciał wykorzystać swoją popularność, którą zdobywa w bardzo szybkim tempie, aby przebić Kukiza - stwierdził poseł SLD, odnosząc się do Zbigniewa S.
- Poprzez chamski język, poprzez chamskie zachowanie i podważanie podstaw państwa, (próbuje) pokazywać, że jest jedynym sprawiedliwym. To jest nieprawdziwe - dodał Wziątek.
"To skandal"
Odnosząc się do dymisji w rządzie premier Ewy Kopacz, stwierdził, że to "rozpaczliwa próba pójścia do przodu".
- Ten ruch jest jednak niewiarygodny - ocenił. Tym bardziej, że jak stwierdził, dymisje powinny były nastąpić w ubiegłym roku, kiedy wybuchła afera podsłuchowa.
W ocenie posła SLD, Kopacz boi się przegrać wybory i robi wszystko, aby do tego nie doszło.
Wziątek skrytykował też premier Kopacz za to, że powinna kontrolować służby specjalne, ale nie robi tego skutecznie.
- Służby powinny być koordynowane i funkcjonować w oparciu o taką rację stanu, której ma strzec pani premier jako szefowa kolegium ds. służb specjalnych, a pani premier nie ma na to czasu, pan premier Tusk nie miał serca - ocenił poseł SLD.
Jako przykład podał list szefa CBA Pawła Wojtunika do premier Kopacz, w którym pisze on o tym, że poseł PSL Jan Bury publikując na swojej stronie anonimy o działaniach CBA, sprowadza realne zagrożenie dla życia funkcjonariuszy Biura. - To jest po prostu skandal - ocenił Wziątek, dodając, że nie ma partnerstwa między służbami a premier.
Zarzuty za podsłuchy
Śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
W czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewniał, że jest niewinny. Śledztwo jest przedłużone do września.
Autor: mac//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24