Ksiądz Dariusz Olejniczak, którego historię opowiada film "Tylko nie mów nikomu", miał sądowy zakaz pracy z dziećmi, ten zakaz, niestety, złamał - podkreślił metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz w rozmowie z tvn24.pl. Pytany, jak to się stało, że duchowny skazany za pedofilię i objęty sądowym zakazem pracy z dziećmi prowadził rekolekcje, stwierdził, że "stuprocentowego sprawdzania do tej pory nie było". - Natomiast, jeżeli ten ksiądz proboszcz nie znał tego księdza i ktoś mu go polecił, to powinien go sprawdzić - zaznaczył hierarcha.
W sobotę w internecie został opublikowany film dokumentalny Tomasza Sekielskiego i jego brata Marka "Tylko nie mów nikomu" przedstawiający przypadki pedofilii w polskim Kościele.
W filmie przedstawiony jest między innymi ksiądz Dariusz Olejniczak, który w 2012 r. został skazany na dwa lata i dwa miesiące więzienia oraz objęty sądowym dożywotnim zakazem pracy z dziećmi, a mimo to prowadził rekolekcje w różnych miastach w Polsce. W poniedziałek rzecznik Archidiecezji Warszawskiej ksiądz Przemysław Śliwiński poinformował, że ksiądz Dariusz Olejniczak złożył "w niedzielę wieczorem na ręce papieża Franciszka swoją prośbę o przeniesienie do stanu świeckiego".
- Swoją prośbę umotywował tym właśnie, że wbrew nałożonemu na niego zakazowi sądowemu prowadził pracę duszpasterską, mającą związek z kontaktem z dziećmi i młodzieżą i nie poinformował o tym fakcie ustanowionego dla niego przez władze kościelne kuratora - przekazał ksiądz Śliwiński.
Jak dodał, "w ciągu kilku tygodni możemy oczekiwać odpowiedzi papieża Franciszka, jego przychylenia się do prośby księdza Dariusza".
Ksiądz Śliwiński poinformował również, że kardynał Nycz zawiesił księdza Olejniczaka w wykonywaniu czynności kapłańskich niezwłocznie po tym, jak organa ścigania poinformowały, że prowadzą przeciwko niemu postępowanie o złamanie sądowego zakazu, w marcu 2019 roku.
"Proboszczowie sami sobie wybierają rekolekcjonistów"
W rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl metropolita warwszawski kardynał Kazimierz Nycz podkreślił, że nikt księdzu Olejniczakowi nie zlecał prowadzenia rekolekcji.
- Wręcz przeciwnie: miał zakazaną pracę z dziećmi. Ten zakaz - niestety - złamał. Proboszczowie sami sobie wybierają rekolekcjonistów. On też został wybrany przez tego proboszcza na północy Polski. Jego wina [księdza Olejniczaka - przyp. red.] teraz polega na tym, że złamał zakaz sądowy i mój zakaz wszelkiej pracy z dziećmi - zaznaczył metropolita.
Według kardynała, do wygłaszania rekolekcji "szuka się księży, których się powszechnie zna".
- Stuprocentowego sprawdzania do tej pory nie było. Natomiast jeżeli ten ksiądz proboszcz nie znał tego księdza i ktoś mu go polecił, to powinien go sprawdzić - ocenił arcybiskup Nycz.
Pytany, w jaki sposób polski Kościół powinien wprowadzić zmiany, które wykluczą takie sytuacje, jak przytaczana sprawa księdza Olejniczaka, odpowiedział: - Zapraszanie rekolekcjonistów należy do proboszcza i żadna kuria w to nie ingeruje. Natomiast w przypadku osób nieznanych albo budzących wątpliwości na pewno tak - dodał.
"Odchodząc, wyraził skruchę"
Rzecznik Archidiecezji Warszawskiej poinformował w poniedziałek, że ksiądz Olejniczak po złożeniu wniosku w sprawie przeniesienia do stanu świeckiego opuścił dotychczasowe miejsce pobytu w seminarium misyjnym w Warszawie.
- Odchodząc, wyraził skruchę i zapewnił, że będzie w pełni współpracował z organami państwowymi - przekazał ksiądz Śliwiński.
Rzecznik podkreślił jednocześnie, że "kuria nie wiedziała o tym, że ksiądz Dariusz prowadzi rekolekcje". - Zostaliśmy o tym skutecznie powiadomieni w momencie, kiedy organy ścigania poinformowały nas, że chcą ustalić miejsce pobytu księdza Dariusza w związku z prowadzonym przez policję postępowaniem w sprawie zakazu sądowego - wyjaśniał.
"Ta procedura bardzo szybko się zakończy"
- Wtedy została uruchomiona ta procedura zwykła związana z wytycznymi, to znaczy zawieszenie księdza Dariusza w czynnościach duszpasterskich, przeniesienie do zamieszkania na terenie seminarium misyjnego w Warszawie - tłumaczył ksiądz Śliwiński.
Jak dodał, "gdyby ksiądz Dariusz nie złożył tej prośby wczorajszej o zlaicyzowanie, przeniesienie do stanu świeckiego, ta procedura trwałaby o wiele dłużej".
- Najpierw musielibyśmy zgodnie z wytycznymi czekać na ustalenie faktów przez państwowe organy ścigania, a potem dopiero można byłoby rozpocząć tę procedurę kościelną. Oczekiwanie na taki rozwój wypadków byłoby o wiele dłuższe. Dzięki temu, że ksiądz Dariusz wyrażając głęboką skruchę przez to, co się stało, złożył prośbę o przeniesienie do stanu świeckiego, tym samym ta procedura bardzo szybko się zakończy - tłumaczył rzecznik Archidiecezji Warszawskiej w rozmowie z TVN24.
Sąd kościelny nie przeniósł księdza do stanu świeckiego
Reporterka TVN24 zapytała rzecznika, dlaczego ksiądz po odbyciu wyroku za pedofilię nie został pozbawiony statusu duchownego.
- Procedura w tej sytuacja wygląda tak, że najpierw jest wyrok skazujący, odbycie kary - wyjaśniał ksiądz Śliwiński. - Potem, po wyjściu księdza Dariusza z więzienia, był proces kanoniczny, który zawsze kończy się decyzją, potwierdzeniem Stolicy Apostolskiej, czy dana osoba jest wydalona ze stanu duchownego, czy jest inna kara. W tej sytuacji mieliśmy do czynienia z takim wyrokiem sądu kościelnego, który nie przeniósł księdza Dariusza do stanu świeckiego. Innymi słowy, nadal pozostawał on kapłanem, mógł prowadzić pracę duszpasterską, ale z ograniczeniem sądowym: bez jakiejkolwiek pracy z dziećmi i młodzieżą. Więc była to posługa bardzo ograniczona - podkreślił.
"Proboszcz parafii nie wiedział o sądowym wyroku"
Tomasz i Marek Sekielscy w swoim filmie "Tylko nie mów nikomu" ujawnili, że ksiądz Dariusz Olejniczak prowadził rekolekcje w jednym z kościołów w Malborku. Odnaleźli go w Białymstoku, próbowali też porozmawiać z proboszczem o skazanym duchownym.
Na pytania reporterki TVN24 skierowane do Archidiecezji Białostockiej odpowiedział jej rzecznik, ksiądz Andrzej Dębski. Zapewnił, że "proboszcz parafii nie wiedział o sądowym wyroku, ciążącym na księdzu Olejniczaku".
"Po uzyskaniu takiej informacji [proboszcz - przyp. red.] natychmiast zrezygnował z jego posługi, a rekolekcje poprowadził inny kapłan" - zaznaczył w odpowiedzi.
Ksiądz Dębski wyjaśnił, że "dobór księdza prowadzącego rekolekcje w parafii odbywa się na zasadzie wolnego wyboru proboszcza i nie wymaga delegacji kurialnej".
"Ksiądz proboszcz wyraził ubolewanie, że doszło do takiej sytuacji i zapewnił, że w przyszłości będzie weryfikował niekaralność zapraszanych spoza diecezji kapłanów" - napisał rzecznik.
Prokuratura o księdzu Olejniczaku
W sprawie księdza Olejniczaka głos zabrała również Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
"Pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów w Warszawie prowadzone jest dochodzenie w sprawie niestosowania się do orzeczonego przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa w Warszawie wyrokiem z dnia 9 lipca 2012 r. środka karnego w postaci zakazu wykonywania zawodu nauczyciela oraz wykonywania działalności związanej z wychowywaniem, edukacją oraz opieką nad małoletnimi poprzez prowadzenie w grudniu 2018 r. rekolekcji, w tym mszy świętej dla dzieci z nauką w Parafii Św. Józefa w Malborku, tj. o przestępstwo określone w art. 244 kk." - napisał w odpowiedzi przesłanej TVN24 Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Jak dodał, "przedmiotowe dochodzenie zostało wszczęte w dniu 10 kwietnia 2019 roku".
"Zostało zainicjowane zawiadomieniem pełnomocnika jednej z pokrzywdzonych małoletnich w sprawie Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów, a następnie Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa w Warszawie, zakończonej wyrokiem skazującym i orzeczeniem zakazu, o którym mowa wyżej" - wyjaśnił prokurator Łapczyński.
Poinformował również, że "policja realizuje wskazane przez prokuratora czynności procesowe zmierzające do pełnego wyjaśniania okoliczności zdarzeń objętych postępowaniem".
ZOBACZ ROZMOWĘ Z AUTOREM ARTYKUŁU GRZEGORZEM ŁAKOMSKIM:
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl, PAP