Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) nałożył na Polskę karę w wysokości miliona euro dziennie w związku z funkcjonowaniem Izby Dyscyplinarnej. Do tej kwestii odnieśli się goście "Kawy na ławę". Wiceminister spraw zagranicznych i poseł PiS Piotr Wawrzyk zapewnił, że ustawa likwidująca Izbę pojawi się "w najbliższych dniach". Andrzej Zybertowicz, doradca Andrzeja Dudy, oświadczył, że prezydent czeka na efekt prac rządowych i wtedy zajmie stanowisko w tej sprawie. Według Bartosza Arłukowicza (KO) ustawy nadal nie ma, bo "premier Mateusz Morawiecki nie ma siły politycznej pokonania Zbigniewa Ziobry".
Milion euro dziennie - taką karę nałożył na Polskę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w związku z funkcjonowaniem Izby Dyscyplinarnej. "Polska, z uwagi na to, że nie zawiesiła stosowania przepisów krajowych odnoszących się w szczególności do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, została zobowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary" – napisano w komunikacie TSUE.
"Poszanowanie środków tymczasowych, zarządzonych w dniu 14 lipca 2021 r., jest konieczne, aby uniknąć poważnej i nieodwracalnej szkody dla porządku prawnego Unii oraz wartości, na których opiera się Unia, w szczególności wartości państwa prawnego" - przekazał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Do tej kwestii odnieśli się goście programu "Kawa na ławę".
Wawrzyk: nam chodzi o stworzenie nowego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów
Wiceminister spraw zagranicznych i poseł PiS Piotr Wawrzyk pytany o to, kiedy przygotowana zostanie ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną, odparł, że "pewnie w najbliższych dniach ją państwo zobaczycie". - Proszę pamiętać, że mówimy o stworzeniu całego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, nie mówimy tylko o likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Nam chodzi o stworzenie nowego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, którzy na przykład popełniają przestępstwo i nie byli do tej pory karani - dodał.
- Jak rozumiem, będzie to projekt Ministerstwa Sprawiedliwości - dodał Wawrzyk w późniejszej wypowiedzi.
- Zwracam uwagę, że nie mówimy o decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To jest takie robocze określenie, natomiast od strony formalno-prawnej to jest tak zwany środek tymczasowy, zastosowany przez sędziego rozpatrującego sprawę - stwierdził.
Zybertowicz: prezydent czeka na efekt prac rządowych
Andrzej Zybertowicz, doradca Andrzeja Dudy, oświadczył, że "prezydent czeka na efekt prac rządowych i wtedy zajmie w tej sprawie stanowisko".
Dopytywany, czy nie uważa, że to jest czekanie na Godota, odparł, że "Godot z definicji nigdy nie przychodzi". - A to rozwiązanie na pewno wyląduje na biurku prezydenta - dodał.
Arłukowicz: premier nie ma siły politycznej pokonania Zbigniewa Ziobry
Bartosz Arłukowicz (Koalicja Obywatelska) stwierdził, że "ustawy nie ma z bardzo prostego powodu". - Premier Mateusz Morawiecki nie ma siły politycznej pokonania Zbigniewa Ziobry, który nie pozwala mu na wprowadzenie tej ustawy, zaś prezes Jarosław Kaczyński nie może tego nakazać Ziobrze, kiedy większość wisi na jednym głosie. W związku z tym chłopaki są w klinczu, tak jak to bywa w takich organizacjach, które mają swojego ojca chrzestnego.
- Oni są wzajemnie powiązani i są bezradni. Ziobro szantażuje, Morawiecki nie daje rady, a Kaczyński się boi - ocenił.
Zgorzelski: każdy z tych dwunastu kabareciarzy kosztuje Polaków 83 tysiące euro dziennie
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL-Koalicja Polska) odniósł się do wypowiedzi Piotra Wawrzyka i Andrzeja Zybertowicza. - Właśnie widzieliście państwo, że przedstawiciele PiS-u dzisiaj mają dla obywateli taką odpowiedź: "ustawa na dniach, w ciągu kilku dni". Miesiąc temu pan mówił w tym programie to samo. To na ilu w końcu dniach? - zwrócił się do wiceministra spraw zagranicznych.
- Dzisiaj mówicie, że prezydent się zajmie ustawą, jak ona przyjdzie do prezydenta. Nie lekceważcie Polaków, każdy z tych dwunastu kabareciarzy w Izbie Dyscyplinarnej, którzy przebrali się za sędziów i udawali sądzenie, kosztuje Polaków 83 tysiące euro dziennie. Każdy z tych dwunastu kabareciarzy, którzy się nazywają sędziami, powinien te łańcuchy położyć i zmiatać z Sądu Najwyższego - dodał.
Jak ocenił, "dzisiaj to Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stoi po stronie Polaków, a trybunał Przyłębskiej zamiast bronić Polaków, broni PiS-u".
Biejat: nadal chodzi o to, żeby Ziobro mógł sobie umeblować sądownictwo
Według Magdaleny Biejat z Lewicy "nadal chodzi o to, żeby Ziobro mógł sobie umeblować sądownictwo tak, jak chce". - Problem polega na tym w tej chwili, że Prawo i Sprawiedliwość musi wymyślić, jak to zrobić, likwidując Izbę Dyscyplinarną, żeby nadal zapewnić Ziobrze możliwość wpływu na to, kogo tam będzie personalnie ustawiał - oceniała.
- Jednocześnie, kiedy kombinujecie, jak by tutaj zrobić dobrze Zbigniewowi Ziobrze, kompletnie w nosie macie to, jak wygląda sądownictwo dla zwykłych ludzi. Stawiacie na szali naszą wiarygodność w Unii Europejskiej, stawiacie na szali pieniądze, które powinny popłynąć dla Polaków, twierdząc, że chcecie reformować sądy, a jednocześnie od lat nic się nie zmienia - powiedziała.
Dopytywana, czy Lewica poparłaby projekt ustawy o likwidacji Izby Dyscyplinarnej, Biejat odparła "to zależy, co w niej będzie". - Izba Dyscyplinarna powinna zostać zlikwidowana. Żadna reforma wprowadzona przez Zbigniewa Ziobrę nie jest reformą, która działa na korzyść państwa. Jestem przekonana, że znajdzie się tam jakiś kruczek - dodała.
Hennig-Kloska: narażacie państwo na olbrzymie koszty i jeszcze nazywacie to patriotyzmem
W podobnym tonie wypowiedziała się Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050). - Oczywiście, że poprzemy likwidację Izby, ale pytanie, co tam jeszcze pojawi się w tym projekcie - mówiła.
- Prezes Kaczyński ma dzisiaj taki problem, że jest zakładnikiem Ziobry, a z drugiej strony jest na łasce opozycji i likwidując Izbę, musiałby to zrobić na demokratycznych, dobrych zasadach, które by musiały uwolnić sądy - dodała.
Zwracając się do polityków obozu rządzącego stwierdziła, że "w imię obrony obsesji Ziobry zadłużacie dzisiaj kraj". - Narażacie państwo na olbrzymie koszty i jeszcze nazywacie to patriotyzmem - stwierdziła.
Projekt "Stop LGBT" w Sejmie. Goście "Kawy na ławę" komentują
Goście "Kawy na ławę" odnieśli się również do pierwszego czytania w Sejmie obywatelskiego projektu ustawy, określanego przez jego autorów jako "Stop LGBT". Zakłada on między innymi zakaz organizacji parad równości. Uzasadnienie w czwartek w Sejmie przedstawił pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej w tej sprawie Krzysztof Grzegorz Kasprzak z Fundacji "Życie i Rodzina". Po jego przemówieniu prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty ocenił, że było to "najbardziej obrzydliwe wystąpienie", jakie w ciągu ostatnich lat swojej obecności w izbie usłyszał.
Według Piotra Wawrzyka "warstwa merytoryczna to jest kwestia oceny każdego z nas". - Proszę pamiętać, że to był projekt obywatelski, niezależnie od tego, czy to projekt liberalizujący aborcję, czy jakikolwiek inny, każdy z tych projektów powinien być rozpatrywany przez Sejm i trafić do komisji".
Piotr Zgorzelski stwierdził, że "ten projekt był antypolski". - W DNA Polaków jest tolerancja, a tam były zawarte elementy dyskryminacyjne wobec drugiego człowieka - podkreślił.
Zdaniem Magdaleny Biejat "ta debata przekroczyła wszelkie standardy". - Chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że wnioskodawcy odwoływali się do dobrze brzmiących haseł obrony rodziny. I właśnie z hasłami obrony rodziny chodzą marsze równości. Jedyne, czego się domagają osoby LGBT, to prawo do uznania ich rodziny - podkreśliła.
- Jestem przeciwnikiem zakazu manifestacji takich pragnień. Jeżeli są środowiska, dla których ważne są małżeństwa jednopłciowe, które uważam za szkodliwe społecznie, te środowiska powinny mieć prawo manifestacji swoich poglądów - powiedział z kolei Andrzej Zybertowicz.
Zdaniem Bartosza Arłukowicza projekt "Stop LGBT" to "obrzydliwe słowa obrzydliwej ustawy". - Stygmatyzujecie ludzi i jeszcze hańbą jest to, że w proces zbierania podpisów pod tą ustawą były zaangażowane również środowiska hierarchów kościelnych - dodał.
- Myśląc o tej debacie, która dość mocne piętno na mnie wywarła, to tak sobie pomyślałam, że w naturalnej rzeczy to, co wy robicie i to całe wystąpienie, było kontynuacją myśli Hitlera - powiedziała Paulina Hennig-Kloska. Jak argumentowała, "w gruncie rzeczy w III Rzeszy osoby homoseksualne, podobnie jak Żydzi czy osoby z chorobami psychicznymi, były po prostu eliminowane jako te, które zagrażały czystej rasie".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24