- Jesteśmy przeszczęśliwi. Trudno znaleźć słowa, żeby to wszystko opisać, bo strach był duży - mówiła reporterowi TVN24 mama trzyletniego Karolka Stadnika cierpiącego na rzadkie schorzenie genetyczne. Chłopiec dzięki internetowej zbiórce ma szansę na przełomową operację za oceanem. W sumie na leczenie chłopca udało się zebrać ponad trzy miliony złotych.
Karolek Stadnik od urodzenia musiał walczyć o życie. Cierpiący na rzadką chorobę genetyczną chłopczyk dostał szansę na normalne życie. Amerykański chirurg zdecydował się przeprowadzić skomplikowaną operację, która nie tylko może uratować życie dziecka, ale też znacznie poprawić komfort jego życia.
Zbyt długi kręgosłup trzylatka
Karolek cierpi z powodu zespołu Bealsa - choroby, która dotyczy 150 ludzi na świecie. Jest to bardzo rzadki zespół wad o podłożu genetycznym. Polega na nieprawidłowej budowie kości i mięśni, co z kolei powoduje liczne przykurcze.
Trzylatek ma zbyt długi i wygięty kręgosłup, przy czym ta deformacja wciąż postępuje. Co gorsze, skrzywiony w 85 procentach kręgosłup miażdży narządy wewnętrzne dziecka, tchawicę i płuca, wypycha żebra do przodu, prawdopodobnie napiera też na żołądek. Chłopiec nie jest w stanie sam jeść, zdarzają mu się często wymioty. Nie mówi. Postać tej choroby u Karola Stadnika jest uznana za najcięższą na świecie.
Operacja przeprowadzona w Stanach Zjednoczonych może poprawić stan zdrowia chłopca.
"Jesteśmy przeszczęśliwi"
Rodzice Karolka zorganizowali internetową zbiórkę pieniędzy na leczenie. Udało im się, dzięki wpłatom internautów, zgromadzić trzy miliony złotych, czyli 100 procent potrzebnej kwoty. Ostatni milion zebrano zaledwie w trzy dni. Leczenie chłopca wsparło za pośrednictwem strony Fundacji Siepomaga ponad 150 tysięcy osób.
- Jesteśmy przeszczęśliwi - mówiła reporterowi TVN24 uśmiechnięta mama chłopca. - W ogóle trudno znaleźć słowa, żeby to wszystko opisać, bo strach był duży - wskazywała. Jak zaznaczyła, były też momenty zwątpienia.
- Wszystkim, którzy nam pomogli, którzy wpłacili parę groszy, bardzo serdecznie dziękujemy - dodała.
Operacja, którą przejdzie trzylatek, jest szczególna. Będzie dopiero siódmą taką operacją na świecie.
- Strach jest - stwierdził tata chłopca. - Ale tak jak często powtarzam, wiemy, że poprzednie skończyły się powodzeniem. Wiemy dosyć dobrze, na czym polegają te operacje i jesteśmy dobrej myśli - dodał.
"Jest o co walczyć"
- My liczymy na efekt piorunujący. Bo sytuacja jest taka, że ta operacja ma nie tylko ratować życie, ale ma właściwie zmienić całkowicie życie Karolka - kontynuował tata chłopca. Podkreślił, iż "cały czas jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie on w miarę zdrowym i w miarę standardowym obywatelem, członkiem naszego społeczeństwa".
- Mówimy często, że szczytem marzeń - oczywiście poza uratowaniem życia - jest to, żeby Karol na przykład mógł mówić - zaznaczył.
- Jest po prostu o co walczyć - podkreślił.
"Mamy szansę"
Jak z kolei podkreśliła mama dziecka, operacja będzie "ogromnym przedsięwzięciem logistycznym".
- Planujemy całą rodziną wyjechać, także córeczka z nami pojedzie - wyjaśniała. Jej zdaniem "to na pewno nie będzie trwało tydzień, dwa, ale co najmniej dwa miesiące".
- Trzeba będzie się tam jakoś ulokować, znaleźć sobie mieszkanie. Myślę, że wszystko jest do zrobienia. Faktycznie to, co było najtrudniejsze, czyli zebranie pieniędzy, mamy. Czyli mamy szansę i teraz żebyśmy jak najlepiej z niej skorzystali - dodała.
Pieniądze na konto Karolka - na ewentualne dodatkowe zabiegi lub pomoc rehabilitacyjną - można wciąż wpłacać do 15 maja. Fundusze zbierane są za pośrednictwem Fundacji Siepomaga.
Autor: JZ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24