Ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA jest na rękę Rosji - mówił w "Faktach po Faktach" publicysta Marek Ostrowski. - Świat znalazł się w trudnym momencie - ocenił Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, eurodeputowany PO.
W TVN24 goście komentowali zbliżające się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. O fotel prezydenta walczą Hillary Clinton (Partia Demokratyczna) i Donald Trump (Partia Republikańska).
Dariusz Rosati ocenił, że ewentualna wygrana przedstawiciela republikanów może być groźna w skutkach nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale również porządku całego świata.
- Mamy populistów i w Polsce, i w Europie, i we Francji i na Węgrzech... W związku z tym to jest jakieś ogólne zjawisko generalnie, ale po raz pierwszy dotknęło kraju o ustabilizowanej demokracji, gdzie jednak te partie były obie odpowiedzialne. I w tej chwili mamy faceta, który może to wszystko wysadzić w powietrze. Naprawdę jest to duże ryzyko. Świat znalazł się w bardzo trudnym momencie - powiedział były minister spraw zagranicznych.
"Nie bez przyczyny Putin skłania się ku Trumpowi"
Dziennikarz "Polityki" Marek Ostrowski zauważył, że komentując wybory w USA nie możemy brać pod uwagę jedynie naszych interesów. Jego zdaniem zwycięstwo Trumpa będzie na rękę Rosji.
- Jest całkiem czytelne, że Putin się skłania ku Trumpowi. No przecież, do cholery, nie bez przyczyny. Nasze interesy nie są tożsame z interesami Rosji - powiedział publicysta. - Gallup (Instytut Gallupa, ośrodek badania opinii publicznej - red.) zrobił ostatnio taki test. Z 45 badanych krajów jedyny kraj, gdzie Trump osiągnął wyraźną przewagę nad panią Clinton, to jest Rosja - zaznaczył.
Rosati ocenił, że największym zagrożeniem wynikającym z wygranej Trumpa może być "wyłączenie się Stanów Zjednoczonych z dotychczasowej polityki międzynarodowej, oddanie pola Chinom i Rosji, wycofanie się z aktywnej polityki w Europie". - Na pewno oznacza to mniejsze zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Europie, a to jest dla naszego bezpieczeństwa bardzo zła wiadomość - dodał.
- Po drugie te jego pomysły gospodarcze doprowadzą gospodarkę amerykańską do stagnacji i recesji - ocenił Rosati. Równocześnie podkreślił, że "większy biznes" jest po stronie kandydatki demokratów, podczas gdy Trumpa popierają "ludzie, którzy dostrzegają, że w ciągu ostatnich lat im się nie poprawiło tak, jak oczekiwali". - I obarczają chińską konkurencję, i Meksykanów, i wydatki jakieś nadmierne na cele socjalne, system medyczny - wyliczał.
- W momencie, kiedy Ameryka pogrąży się w kryzysie na skutek realizacji szalonych pomysłów Trumpa, to będzie miało również ogromny wpływ na gospodarkę - zaznaczył były minister spraw zagranicznych.
Wina Obamy?
Goście "Faktów po Faktach" oceniali kończącą się prezydenturę Baracka Obamy.
- Obama moim zdaniem bardzo cierpi z powodu niesprawiedliwych ocen. To, że za jego kadencji stworzono 11 milionów nowych miejsc pracy, to w ogóle tego nikt nie bierze pod uwagę. To, że on trafił na największy kryzys od kilkudziesięciu lat, w 2008 r., to był początek jego kadencji, to nic. Robi mu się zarzuty z czegoś, na co on naprawdę nie miał wpływu - ocenił Ostrowski. Przywołał przykład zarzutów, że nie zlikwidowano więzienia w Guantanamo, podczas gdy zgody na to nie wyraził nie prezydent USA, ale Kongres. Podobnie, jak mówił, Obamie zarzuca się nierozwiązanie problemu Syrii, kiedy nie miał możliwości tego zrobić.
- Wydaje mi się, że ocenia się go bardzo, bardzo niesprawiedliwie. Więcej powiem: że wychodzi na to, że Ameryka naprawdę nie była przygotowana na czarnego prezydenta - dodał publicysta. Rosati zgodził się, że Obamę postrzega się nie przez pryzmat jego zasług. - My (Polacy - red.) też mamy do niego trochę pretensji - zauważył.
- W Stanach Zjednoczonych do głosu dochodzi nurt antyestablishmentowy. Trump reprezentuje kogoś spoza polityki. Jeżeli ludzie są od kilkunastu lat niezadowoleni z tego, jak wygląda sytuacja w ich kraju, to mają dość Bushów i Clintonów. I w związku z tym mówią: chcemy kogoś z zewnątrz, niech będzie Trump - dodał Rosati.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24