Sędzia Tomasz Szmydt jest wysokiej rangi funkcjonariuszem publicznym, na pewno cennym dla służb białoruskich czy rosyjskich - powiedział w RMF FM sędzia Łukasz Piebiak, były wiceminister sprawiedliwości odnosząc się do sprawy jednego z bohaterów tak zwanej afery hejterskiej za rządów PiS, który w poniedziałek poinformował, że ubiega się o azyl na Białorusi. Piebiak mówił, że "wszystko na to wskazuje, że on tak naprawdę jest wschodni".
- Jest to na pewno wysokiej rangi funkcjonariusz publiczny (...) na pewno cenny dla służb białoruskich czy rosyjskich (...) i myślę, że był dla nich cenny wcześniej, czy w pracy orzeczniczej, czy w tym co robił w Ministerstwie Sprawiedliwości, albo później - powiedział w RMF FM Łukasz Piebiak wiceminister sprawiedliwości w latach 2015 - 2019, który także był zamieszany w aferę hejterską.
- Nie wierzę, żeby z dnia na dzień ktoś przejeżdżał granicę białoruską i miał organizowaną konferencję prasową - dodał.
Pytany, czy kontakt z białoruskimi służbami sędzia Tomsz Szmydt musiał mieć wcześniej, odparł: - "Według mnie tak. Białoruskimi albo rosyjskimi".
Został zapytany o słowa szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który w poniedziałek odnosząc się do sprawy Szmydta napisał w mediach społecznościowych: "Zdrajca. Pytanie tylko, od kiedy".
- Myślę, że minister Sikorski zna się na tych sprawach doskonale, w związku z tym ja szanuję tę opinię i podzielam ją - powiedział Piebiak.
Jak mówił, to czy Szmydt "jest pisowski, ziobrystowski, platformerski, czy jakikolwiek, to niech sobie każdy sam odpowiada na te pasjonujące zagadki intelektualne". - Wszystko na to wskazuje, że on tak naprawdę jest wschodni i to jest problem, a nie to, do której opcji politycznej zostanie przypisany – mówił były wiceminister sprawiedliwości.
Piebiak: Szmydt ma poważne problemy finansowe
Odniósł się do także oświadczenia majątkowego Szmydta. - Potwierdziło się to, co gdzieś tam w środowisku było mówione, że pan Tomasz Szmydt ma poważne problemy finansowe, ponieważ w oświadczeniu majątkowym wykazuje zero majątku po stronie aktywów, a po stronie pasywów ma długi bodajże kilkaset tysięcy złotych, które ujawnia, a pytanie jeszcze, czy ma jeszcze jakieś inne długi, których nie ujawnia i wobec kogo - powiedział Piebiak.
Pytany, czy dlatego był łatwy do zwerbowania, sędzia powiedział, że "na ile zna się na służbach, a jest to raczej obserwacja filmowo-telewizyjna, to problemy finansowe są jednym z takich czynników".
Piebiak: mam pretensje do służb
Piebiak mówił, że Szmydt należał do dość szerokiego kręgu jego współpracowników. - Może wykazałem się zbytnią ufnością - przyznał.
- Teraz wszyscy będą mądrzy, że sędzia też może być szpiegiem obcego wywiadu. Dotychczas nikt się nad tym nie zastanawiał. Środowisko sędziowskie jest dość hermetyczne, ale sędziowie traktują się z pewnym zaufaniem. Możemy się nie lubić, ale raczej nie podejrzewamy, że ktoś, kto wybrał taką drogę kariery, w rzeczywistości robi coś innego - powiedział.
- Mam pretensje do służb naszej wspólnej ojczyzny, że ten człowiek prawdopodobnie uprawiał ten proceder od dawna i powinien się wyświetlić, a co za tym idzie, powinien mieć problemy, choćby z tym, żeby wyjechać na Białoruś - dodał.
Sędzia Szmydt na Białorusi
Państwowa, propagandowa, agencja informacyjna BiełTA opublikowała w poniedziałek relację z konferencji prasowej, na której polski sędzia Tomasz Szmydt poinformował, że zwrócił się do białoruskich władz o azyl. Po konferencji Szmydt rozmawiał jeszcze z białoruskimi mediami, a nagranie z fragmentem tej wypowiedzi pojawiło się na profilu "Szmydt Tomasz" na platformie X.
Sędzia mówił o "rezygnacji ze stanowiska sędziego Rzeczypospolitej Polskiej ze skutkiem natychmiastowym". - Poproszę ambasadę białoruską o przekazanie tego dokumentu stronie polskiej - oświadczył. Działania w związku z tym podjęła Prokuratura Krajowa i ABW.
Afera hejterska
Sędzia Szmydt był jednym z bohaterów tzw. afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, kierowanym wówczas przez Zbigniewa Ziobrę. Tę sprawę w sierpniu 2019 roku jako pierwsi opisali dziennikarze Onetu. Podali wówczas, że na komunikatorze WhatsApp działała, skupiona wokół byłego wiceministra sprawiedliwości w rządach PiS Łukasza Piebiaka, zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez PiS w sądach.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: RMF24