Tomasz Komenda nie żyje

pilne
Grzegorz Głuszak o Tomaszu Komendzie
Źródło: TVN24

Nie żyje Tomasz Komenda, miał 46 lat. Spędził 18 lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił. Informację jako pierwszy podał dziennikarz "Uwagi!" TVN i "Superwizjera" Grzegorz Głuszak. - Tomek zmarł z samego rana. Od dłuższego czasu miał problemy ze zdrowiem. Zmarł w wyniku długiej choroby - przekazał Głuszak na antenie TVN24.

Tomasz Komenda spędził za kratami wiele lat, odsiadując wyrok za bestialską zbrodnię, której nie popełnił. Sprawę wielokrotnie nagłaśniał reporter TVN i TVN24 Grzegorz Głuszak, który za zbadanie tzw. sprawy miłoszyckiej otrzymał wiele prestiżowych wyróżnień dziennikarskich, w tym nagrodę Grand Press.

REPORTAŻ GRZEGORZA GŁUSZAKA "UTRACONA MŁODOŚĆ TOMASZA KOMENDY"

Komenda w 2004 roku został niesłusznie skazany na 25 lat pozbawienia wolności za zgwałcenie i zabójstwo 15-letniej dziewczyny. W połowie marca 2018 został warunkowo zwolniony z więzienia i wyszedł na wolność po 18 latach. 16 maja 2018 roku Sąd Najwyższy go uniewinnił.

Głuszak: Tomasz Komenda zmarł w wyniku długiej choroby

- Tomek zmarł z samego rana. Dowiedziałem się o tym fakcie dosłownie kilka godzin (temu). Wiem, że Tomek od dłuższego czasu miał problemy ze zdrowiem. Zmarł w wyniku długiej choroby, z którą walczył już od pewnego czasu - powiedział Głuszak na antenie TVN24.

Zobacz pierwszy reportaż Uwagi! o Tomaszu Komendzie >>>

- Tomek jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych trafił do zakładu karnego, oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo nastoletniej dziewczyny. Nie wiedzieć czemu prokuratura to jego posadziła na ławie oskarżonych, a sąd skazał na 25 lat pozbawienia wolności - przypominał.

Jak mówił dalej Głuszak, mniej więcej po 16 latach od początku pobytu Komendy za kratami prokuratorzy, policjant Remigiusz Korejwo, a także on sam, postanowili przyjrzeć się sprawie jeszcze raz. Okazało się bowiem, że w trakcie postępowania prokuratorskiego, które doprowadziło do skazania Komendy, nie zostali wykryci wszyscy sprawcy tamtego zdarzenia. 

"Nie jestem aniołem". Człowiek, który uwolnił Tomasza Komendę

- Próbując znaleźć pozostałych sprawców, doszliśmy do wniosku, przekonaliśmy się, że w zakładzie karnym, siedzi niewinny Tomasz Komenda - kontynuował.

- Nie mogliśmy przejść obok tego obojętnie i stwierdziliśmy, że zrobimy wszystko, żeby tego mężczyznę wyciągnąć z zakładu karnego, bo nie powinien tam siedzieć ani dnia dłużej. To była długa droga i droga przez mękę, żeby doprowadzić do wznowienia postępowania w sprawie Tomasza Komendy, żeby wyciągnąć go na warunkowe przedterminowe zwolnienie, żeby nie czekał na całkowite uniewinnienie. W końcu (był - red.) proces, odszkodowanie. No więc wydawało się, że ta historia znajdzie swój szczęśliwy finał, (…), ale niestety Tomasz przegrał z chorobą - mówił dziennikarz.

Ćwiąkalski: wydawałoby się, że po tych 18 latach nareszcie mu się ułoży życie

- Wydawałoby się, że po tych 18 latach nareszcie mu się życie ułoży, tym bardziej że sytuacja finansowa była w tym momencie korzystna ze względu na uzyskane przez niego odszkodowanie i zadośćuczynienie, ale w rzeczywistości los zgotował mu dalszy ciąg tragedii, która doprowadziła do jego śmierci - powiedział profesor Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik Komendy. Wspomniał, że był to bardzo spokojny i sympatyczny człowiek. - Nie słyszałem, żeby on kiedykolwiek podniósł głos, chociaż z drugiej strony wiadomo było, że 18 lat w zakładzie karnym, w bardzo trudnych warunkach, w celach wieloosobowych, gdzie szczególnie źle go traktowano, spowodowało jednak zmianę w jego osobowości i trudno było mu się przystosować do warunków życia na wolności - dodał Ćwiąkalski.

Czytaj także: