W wieku 37 lat zmarł Tomasz Kalita - poinformował w poniedziałek późnym wieczorem Sojusz Lewicy Demokratycznej. Były rzecznik tej partii od wielu miesięcy zmagał się z glejakiem mózgu. Walczył o dostęp pacjentów do medycznej marihuany.
Tomasz Kalita urodził się 8 lutego 1979 roku w Bielsku-Białej. Studiował w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora i na Uniwersytecie Warszawskim. Z wykształcenia był politologiem.
Karierę polityczną rozpoczął w 2003 roku. Uczestniczył wówczas w kampanii przed referendum akcesyjnym w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Od 2005 roku kierował zespołem programowym SLD.
W latach 2008-2011 pełnił funkcję rzecznika prasowego Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Klubu Parlamentarnego SLD.
W 2011 roku założył Centrum im. Ignacego Daszyńskiego, gdzie pełnił funkcję dyrektora. W tym samym roku został szefem zespołu doradców byłego premiera, przewodniczącego SLD Leszka Millera i doradcą wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha.
"Gdybym musiał scharakteryzować siebie w tylko dwóch słowach, wybrałbym te: homo politicus" - pisał o sobie Kalita na stronie internetowej Sojuszu.
Walka z chorobą
W 2016 roku były rzecznik SLD poinformował, że przeszedł skomplikowaną operację wycięcia złośliwego guza mózgu.
Przez wiele miesięcy zmagał się nie tylko z chorobą. Walczył również o to, by polscy pacjenci mieli legalny dostęp m.in. do oleju z marihuany. Obrót tą substancją jest dziś w Polsce zabroniony.
"Od kiedy wiem, że mam wielopostaciowego glejaka życie całkowicie się zmieniło. Doceniam je, jak nigdy wcześniej. Ponoć pomaga olej z marihuany. To straszne, że aby zrobić w mojej sytuacji wszystko, co możliwe, musiałbym łamać prawo. Oby mój post dał rządzącym do myślenia" - pisał w mediach społecznościowych.
Pod koniec sierpnia 2016 roku politycy SLD złożyli w Sejmu petycję, w której zaapelowali do posłów o szybką zmianę przepisów, by umożliwić leczenie medyczną marihuaną oraz substancjami zawierającymi olej konopny. Do petycji dołączono, dopuszczający takie leczenie, projekt tzw. "ustawy Kality".
W październiku zeszłego roku spotkał się w tej sprawie z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Prezydent tak samo jak ja i wielu naszych współobywateli nie rozumie, dlaczego coś, co może pomóc, ulżyć w cierpieniu, nie może być zalegalizowane - mówił po spotkaniu w "Piaskiem po oczach" w TVN24.
Dodał wówczas, że nie chce być "legalnym ćpunem". - Chcę po prostu wyzdrowieć - powiedział Kalita. - Jestem wkurzony, że polskie państwo naraża mnie na to, żeby traktować mnie jak przestępcę. To jest chore - tłumaczył.
"Oglądanie siebie bez włosów jest bardzo trudnym doświadczeniem"
W październiku zeszłego roku wziął ślub z Anną Monkos. W sierpniu w programie "UWAGA" TVN opowiadali, że poznali się przy okazji pracy - w gabinecie jednego z szefów Tomasza Kality, Grzegorza Napieralskiego.
- Zobaczyłem piękną dziennikarkę, pomyślałem sobie: "No, anioł! Niesamowite. Gdybym ja mógł być z taką kobietą... Spełnienie marzeń" - mówił Kalita.
Jednak to nie on, a ona wykonała pierwszy krok. - Powiedziała: "mam psa labradora, teraz do szczęścia potrzebny mi jesteś ty" - wspominał.
Jak przyznała wówczas jego narzeczona, ona sama była po prostu przekonana, że Tomek zakochał się w niej, bo zawsze entuzjastycznie witał się z nią, gdy tylko do niego dzwoniła.
- Potem, jak już byliśmy razem, to się zorientowałam, że jak dzwonią inne dziewczyny, dziennikarki, to on dokładnie tak samo reaguje - wspominała z uśmiechem.
Opowiedzieli wówczas także o wspólnych zmaganiach z ciężką chorobą. - Oglądanie siebie bez włosów jest na pewno bardzo trudnym doświadczeniem. Wolałbym się w pełnej sprawności oglądać - mówił Kalita.
Autor: ts//rzw / Źródło: TVN24, PAP