Czym kierowało się kierownictwo Instytutu Pamięci Narodowej, które powołało Tomasza Greniucha na tego rodzaju stanowisko - pytał w rozmowie z TVN24 były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Bogdan Bartnikowski. Jego zdaniem decyzja o odsunięciu Greniucha z funkcji szefa wrocławskiego oddziału IPN powinna zapaść szybko.
9 lutego stanowisko pełniącego obowiązki dyrektora Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu objął doktor Tomasz Greniuch, dotychczasowy naczelnik Delegatury IPN w Opolu. Greniuch w przeszłości działał w skrajnie prawicowym Obozie Narodowo-Radykalnym. Przypominają o tym między innymi zdjęcia sprzed lat, na których ubrany w zieloną koszulkę z charakterystyczną falangą - symbolem używanym przez polskich nacjonalistów - Greniuch maszeruje i hajluje.
W opinii publicznej pojawiają się głosy domagające się odsunięcia Greniucha od stanowiska. W sobotę prezydencki minister Wojciech Kolarski napisał na Twitterze, że podczas rozmowy z prezesem IPN Jarosławem Szarkiem i członkami kolegium Instytutu przekazał jednoznaczne stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie nominacji we wrocławskim oddziale, zgodnie z którym "dyrektorem w IPN może być wyłącznie osoba o nieposzlakowanej opinii".
"Decyzje o odsunięciu takich ludzi powinny zapadać szybko"
W poniedziałek do kwestii nominacji Greniucha odniósł się w TVN24 były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Bogdan Bartnikowski. Zwrócił uwagę na zwłokę prezesa IPN w podjęciu decyzji o odsunięciu szefa wrocławskiego oddziału Instytutu. - Decyzje o odsunięciu takich ludzi jak doktor [Tomasz Greniuch-red.], powinny zapadać szybko, a nie żeby to się ciągnęło Bóg wie jak długo – mówił.
- Niejednokrotne tłumaczenia i przepraszania za tego rodzaju wypowiedzi brzmią trochę śmiesznie. To jest dla nas, tych, którzy przeżyli obozy, nieludzkie. (…). Czym się kierowało kierownictwo [IPN-red.], które go powołało na tego rodzaju stanowisko – pytał.
Bartnikowski mówił, że nie potrafi zrozumieć, "dlaczego porusza się i popularyzuje idee nacjonalizmu, hitleryzmu i powołuje się do władz państwowych ludzi o poglądach, którzy wspominają i gloryfikują hitleryzm, który przyniósł tyle strat naszemu narodowi".
- Dużo czytałem na temat II wojny światowej, na temat powstawania i działalności hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Trzeba o tym wiedzieć, trzeba mówić o tym, co się działo w latach wojny w obozach koncentracyjnych, ale powoływać ludzi, którzy w jakiś sposób cenią, patrzą z zadowoleniem na dzielność Niemców w tamtym okresie, to jest dla mnie niezrozumiałe – oświadczył.
"Musimy o tym mówić"
- Rozmawiam z moimi koleżankami i kolegami obozowymi, z którymi jeszcze mam kontakt, i wszyscy jesteśmy zaskoczeni, oburzeni tym, że popularyzuje się ludzi, dla których Hitler, nacjonalizm jest źródłem dużej fascynacji – powiedział Bartnikowski.
Jak dodał, wszystkie osoby ocalałe z obozów koncentracyjnych, z którymi teraz rozmawia, mają "jednakową opinię". – Jako ostatni świadkowie historii musimy o tym mówić. Ale mówiąc, nie wychwalamy tamtych czasów ani tamtych ludzi. Jesteśmy głęboko oburzeni, że tak ważna instytucja jak Instytut Pamięci Narodowej dopuszcza do takich opinii, że wraca się do czasów II wojny światowej i gloryfikuje się tych ludzi – mówił w rozmowie z TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24