Marek Raczkowski* krząta się po swoim domu, nalewa mi wody, parzy kawę. Po chwili dołącza do nas jego przyjaciółka, komiczka Kinga Kosik-Burzyńska, która pomaga mu w codziennych obowiązkach. Raczkowski poważnie choruje. Od dwóch dni wspólnie przygotowują aukcję rysunków, by zebrać środki na dalsze leczenie artysty. Rysunki są przytwierdzone magnesem do lodówki, rozłożone na kanapie, część schowana jest już w czerwonych teczkach. Jemy cynamonki i dziwny w smaku placek czosnkowy na słodko. Ciągle ktoś dzwoni.