Na debacie konfrontuje się poglądy. (...) Tutaj była naga, bezmyślna, dobrze zorganizowana, brutalna siła - tymi słowami określiła wtargnięcie grupy ok. 50 osób na swój wykład na UW prof. Magdalena Środa w "Faktach po Faktach". Do zdarzenia doszło we wtorkowe popołudnie.
Profesor Środa stwierdziła, że "poza 1968 rokiem" na Uniwersytecie Warszawskim " pierwszy raz po II wojnie światowej (...) mieliśmy do czynienia z akcją przemocową".
Agresorzy mieli na twarzach maski koni, małp i klaunów. Wyrwali drzwi do sali, po czym tańczyli i krzyczeli "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Doszło do przepychanek z ochroną. Dwie osoby zostały ukarane mandatem przez policję. Nikt nie został ranny.
Wiec polityczny, a nie debata?
Prof. Środa stwierdziła w "Faktach po Faktach", że ta grupa wybrała "dziwny" sposób protestowania przeciwko rzekomemu łamaniu wolności słowa na UW. Jak mówiła, osoby związane ze skrajnie prawicowym Ruchem Narodowym przed kilkoma dniami starały się o zorganizowanie debaty na uniwersytecie, ale rektor im odmówił.
- Na debacie konfrontuje się poglądy. Na tę zaproszono trzy osoby bez tytułów naukowych - stwierdziła, argumentując, że w związku z tym nie byłoby mowy o debacie, bo to spotkanie "nie spełniano jej wymogów i raczej przypominało wiec polityczny".
List profesorów "skandaliczny"
Prof. Środa mówiła, że we wtorek też chodziło "nie o debatę, a o demonstrację siły". To, co ją zaskoczyło to fakt, że ta "bezmyślna, brutalna siła", jaką zaprezentowały osoby, które wtargnęły na jej wykład, była tak "zorganizowana".
Dlatego prof. UW "radziłaby" się zastanowić politykom w kraju nad tym, jak przez lata "zmarginalizowane kiedyś grupy zyskały organizację polityczną". Odpowiedzialnością osobistą za to obwiniła przede wszystkim Romana Giertycha i organizowanie Młodzieży Wszechpolskiej.
Magdalena Środa dodała też, że "jest skandaliczne" to, że po incydencie na UW pojawił się list otwarty podpisany przez "osoby z tytułami naukowymi", które wzięły w obronę "debatę poświęconą Ruchowi Narodowemu", która nie doszła do skutku.
Ponad 40 osób z tytułami profesorskimi i doktorskimi stwierdziło w liście opublikowanym w środę, że na Uniwersytecie Warszawskim ograniczana jest wolność słowa. "Odwołanie debaty poświęconej Ruchowi Narodowemu jest skandaliczne w kontekście niczym nieskrępowanej ekspansji skrajnej lewicy w polskim życiu akademickim, jaką od lat możemy obserwować" - można przeczytać w dokumencie podpisanym m.in. przez prof. Piotra Glińskiego, kandydata PiS na premiera rządu fachowców.
- To jest raczej wyraz stanowiska politycznego - skwitowała tę inicjatywę prof. Środa.
Autor: adso/tr / Źródło: TVN 24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24