Klaps "boli dotkliwie, bo dziecko kocha swojego oprawcę"

przemoc dziecko pedofil_676425724
Klaps "boli dotkliwie, bo dziecko kocha swojego oprawcę"
Źródło: TVN24

W debacie prezydenckiej pojawia się temat klapsów. Zdaniem Sławomira Mentzena nikomu jeszcze nie zaszkodziły. Pytanie na temat kar cielesnych zadała Magdalena Biejat. Kary fizyczne według psychologów przynoszą tylko negatywne skutki, a słowa, które padły z ust kandydata Konfederacji, normalizują i dają ciche przyzwolenie na przemoc. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.

Debata prezydencka to moment, kiedy poglądy kandydatów może poznać cała Polska. Po pytaniu Magdaleny Biejat do Sławomira Mentzena na nowo rozgorzała dyskusja o bezpieczeństwie dzieci i obowiązku alimentacji. - Wielokrotnie pan mówił, że zwykle klapsy jeszcze nikomu nie zaszkodziły - mówiła posłanka Lewicy. - A komu zaszkodziły? - pytał kandydat Konfederacji.

Biejat pyta o przemoc wobec dzieci. Mentzen: komu klapsy zaszkodziły?
Źródło: Materiały organizatora

- W czasie naszej historii, w czasie największej przemocy, żył i tworzył Janusz Korczak. On wtedy mówił, że "kto uderza, jest oprawcą" - zwraca uwagę były rzecznik praw dziecka Marek Michalak.

- Są na to statystyki. Ministerstwo Sprawiedliwości policzyło, że w ubiegłym roku zostały skazane osoby za czyny, które skończyły się śmiercią 45 dzieci. Zaczynało się od klapsów - wskazuje Renata Szredzińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Oglądaj najnowsze wydania programu "Polska i Świat" >>>

"Jedno wystąpienie kandydata na prezydenta może zniweczyć lata pracy"

Jak podkreśla Daniel Mróz z Fundacji Feniks, słowa, które wypowiedział Sławomir Mentzen, normalizują i dają ciche przyzwolenie, zwłaszcza jeżeli padają z ust polityka. - Bardzo wiele instytucji i fundacji robi wiele, żeby to zatrzymać - mówi Daniel Mróz z Fundacji Na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy Feniks. - Ale takie jedno wystąpienie kandydata na prezydenta może zniweczyć lata pracy - dodaje.

Tak zwane klapsy to nie sposób wychowawczy, a przemoc. - Dlatego tym bardziej trzeba to bardzo mocno napiętnować, trzeba to bardzo mocno pokazać, że jest to w żaden sposób niedopuszczalne –- podkreśla Daniel Mróz.

Przemocy ze strony bliskich dorosłych doświadcza ponad 30 procent dzieci.
Przemocy ze strony bliskich dorosłych doświadcza ponad 30 procent dzieci.
Źródło: Shutterstock

Przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka Mirosława Kątna mówi, że klaps "to nie jest metoda wychowawcza". - Jeżeli uderzymy człowieka dorosłego, mówimy przestępstwo. Jeżeli uderzymy zwierzę, mówimy okrucieństwo. A jak uderzymy dziecko to co mówimy? Metoda wychowawcza? Nie zaszkodziło? Zaszkodziło - stwierdza.

Od 15 lat w Polsce obowiązuje prawny zakaz stosowania wobec dzieci kar fizycznych, w tym tak zwanych klapsów. Na przestrzeni lat spadło też społeczne przyzwolenie na ich stosowanie.

- Zmniejszyła się liczba rodziców, którzy twierdzą, że można bić dzieci. Ale nadal co trzeci z nas uważa, że dziecku można dać w pupę - zwraca uwagę Renata Szredzińska.

Klaps "boli dotkliwie, bo dziecko kocha swojego oprawcę"

Eksperci mówią wprost, że klaps wychowawczy nie istnieje. - Nie rozróżniamy klapsa od bicia. Bo co to jest klaps? Pięć newtonów na jeden centymetr pośladka? Kto ma odróżniać granicę między klapsem a uderzeniem? Nie ma takiej granicy. Klaps to bicie, klaps to uderzenie - wskazuje Daniel Mróz.

To przede wszystkim emocje, z jakimi boryka się dziecko, które wpływają na jego obecny oraz dalszy rozwój. - Klapsy obniżają poczucie własnej wartości, samoocenę, wycofują, powodują chęć odreagowania, czyli agresję wobec drugiego człowieka lub wycofanie wobec świata - podkreśla Marek Michalak.

Mirosława Kątna dodaje, że klaps "boli dotkliwie, bo dziecko kocha swojego oprawcę". - Ono żyje bardzo często w lęku przed nim, jest bezradne, samotne i nie potrafi sobie z tym poradzić - dodaje.

- Jeżeli mama i tata mnie biją, to ja się spodziewam raczej złych rzeczy od moich rodziców, niż tego, że jak będzie się coś działo niepokojącego, to mogę do nich spokojnie zwrócić się o wsparcie - zwraca uwagę Renata Szredzińska.

Przemocy ze strony bliskich dorosłych doświadcza - nadal - ponad 30 procent dzieci.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: