Nie jestem bez grzechu w sprawie taśm - przyznał w "Kropce nad i" w TVN24 były szef MSZ Radosław Sikorski. Jednak - jak dodał - jedynym przestępstwem związanym wówczas z taśmami było same nielegalne nagrywanie. - Teraz, gdy możemy już o tym bardziej racjonalnie porozmawiać, bo sprawa dotyczy nie tylko jednego obozu politycznego, to ja mam nadzieję, że koledzy z PiS-u zaczynają rozumieć użyteczność prywatności - powiedział.
Gość "Kropki nad i", były szef MSZ Radosław Sikorski, komentował ujawnione taśmy z wypowiedziami Mateusza Morawieckiego z 2013 roku. Obecny premier był wówczas prezesem BZ WBK.
Sikorski przyznał, że "w sprawie taśm sam nie jest bez grzechu".
- Jeszcze raz chciałem wszystkich, których moje słowa na taśmach mogły urazić, przeprosić, choć przypominam, że słowa moje były skierowane do mojego rozmówcy, a do opinii publicznej trafiły wyłącznie w wyniku przestępstwa - powiedział Sikorski.
W 2014 roku ujawnione w tygodniku "Wprost" taśmy wywołały kryzys w rządzie premiera Donalda Tuska. Sprawa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 roku do czerwca 2014 roku w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika.
- Jedynym przestępstwem związanym z taśmami, a przecież podsłuchano kilkadziesiąt osób przez kilkaset godzin, było same nielegalne nagrywanie - ocenił Sikorski.
"Mam nadzieję, że koledzy z PiS-u zaczynają rozumieć użyteczność prywatności"
Jednak, jak dodał były szef MSZ, obecnie ujawnione taśmy "już szkodzą premierowi". - W środowisku PiS-u chociażby - stwierdził.
Całe nagranie spotkania z udziałem Mateusza Morawieckiego w restauracji Sowa i Przyjaciele z wiosny 2013 roku opublikował we wtorek Onet. Wcześniej znane były fragmenty stenogramu.
- Teraz, gdy możemy już o tym bardziej racjonalnie porozmawiać, bo sprawa dotyczy nie tylko jednego obozu politycznego, to ja mam nadzieję, że koledzy z PiS-u zaczynają rozumieć użyteczność prywatności - powiedział Sikorski.
Na uwagę, że kiedy ujawniono taśmy w 2014 roku, politycy PiS mówili, iż to "taśmy prawdy", a teraz nazywają je "odgrzewanym kotletem", odparł: - Hipokryzja tych świętoszków. Wtedy tak się oburzali na to, że politycy mówią językiem arcybiskupa Mordasiewicza, dzisiaj muszą mówić odwrotnie.
- Jak się w pierwszym rzędzie klęczy w kościele, to potem czasem wychodzi, że ma się diabła za skórą - dodał.
"Trzeba tę sprawę zbadać, ale po tej prokuraturze się tego nie spodziewam"
Na pytanie, czy był zaskoczony mocnym językiem premiera Morawieckiego, były szef polskiej dyplomacji odparł: - Kto z nas jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na niego kamień.
- Ja nie rzucam kamieniem, bo nie jestem bez grzechu, ale uważam, że trzeba tę sprawę zbadać - skomentował Sikorski.
- Tak jak badano wszystkie wątki potencjalnie przestępcze, jeśli chodzi o taśmy, które uderzały w innych polityków, tak trzeba to samo zrobić w tym wypadku. Tylko że oczywiście po tej prokuraturze się tego nie spodziewam - powiedział.
Gość "Kropki nad i" skomentował także słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który dopytywany, czy nie śni mu się po nocy Trybunał Stanu, przed który chce go postawić opozycja, zaprzeczył. - Absolutnie mi się nie śni, bo ja realizuję prawdziwe polskie interesy. Śpię spokojnie, absolutnie spokojnie, jak dziecko - dodał Duda.
- Każdemu życzę spokojnego snu - powiedział Sikorski.
Jednak, jak dodał, prezydent poniesienie konsekwencje za to, że "w kluczowym momencie źle wybrał między wiernością swojemu ślubowaniu prezydenckiemu a wiernością prezesowi".
Premier na taśmach
W poniedziałek portal Onet napisał o zeznaniach z afery taśmowej na temat premiera Mateusza Morawieckiego. Kelnerzy nagrywający polityków i biznesmenów, których cytuje portal, twierdzili, że Morawiecki (w latach 2007-2015 prezes BZ WBK), miał rozmawiać o zakupie nieruchomości na tak zwane słupy, czyli podstawione osoby.
Według dziennikarzy rozmowa ma być nagrana na nieznanej dotąd taśmie, jednak nie wiadomo, gdzie się ona znajduje.
We wtorek Onet opublikował inną taśmę, na której znalazł się zapis rozmowy Morawieckiego w 2013 r. z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską. To w tej rozmowie pada m.in. kwestia rozważania kandydatury Morawieckiego na szefa resortu Skarbu Państwa w rządzie Donalda Tuska. Fragmenty stenogramu z tej rozmowy ujawniły w 2016 r. "Newsweek" i Radio Zet.
W czwartek portal tvn24.pl opisał dwa nieznane wątki w sprawie nagrań z afery taśmowej z udziałem premiera. Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych "cichego" wsparcia dla Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu z rządu PO-PSL - wynika z nagrania z afery taśmowej. Morawiecki miał interweniować też w sprawie pracy dla syna Ryszarda Czarneckiego, europosła Prawa i Sprawiedliwości.
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24