"Mój klient dostał komunikat od Kaczyńskiego: ten wieżowiec ma być pomnikiem moim i mojego brata, taką mam ideę i potrafię ją zrealizować. To ja podejmuję decyzje, a inni je wykonują" - powiedział w wywiadzie dla OKO.press mecenas Jacek Dubois. Jest on pełnomocnikiem Geralda Birgfellnera, austriackiego biznesmena, którego rozmowy z prezesem PiS zostały ujawnione przez "Gazetę Wyborczą" na tak zwanych taśmach Kaczyńskiego.
"Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek stenogram nagrania rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera i dwóch innych osób. Rozmowa dotyczyła między innymi planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną z Prawem i Sprawiedliwością spółkę Srebrna.
Inwestycja została wstrzymana ze względu na między innymi nieprzychylność władz stolicy. - Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie - miał powtarzać kilkakrotnie prezes Prawa i Sprawiedliwości w nagranej rozmowie.
Mecenas Jacek Dubois, pełnomocnik Birgfellnera (wraz z Romanem Giertychem), złożyli we wtorek zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS.
"Nagrywanie to był naturalny odruch człowieka, który czuje się oszukiwany"
W wywiadzie dla OKO.press Dubois potwierdził, że to jego klient, czyli Birgfellner jest autorem nagrań publikowanych przez "Wyborczą".
"Taśm jest więcej. Nagrywanie to był naturalny odruch człowieka, który czuje się oszukiwany i postanawia zabezpieczyć dowody na to, że pracę wykonał, a odmówiono mu obiecanego wynagrodzenia" - twierdzi mecenas.
Umowa niepodpisana, ale zawarta ustnie
Dubois wymienia też konkretne działania Birgfellnera, które biznesmen podjął w związku z budową wieżowca, a za które nie uzyskał zapłaty.
Jak mówi dla OKO.press, Austriak "założył spółkę celową Nuneaton, na którą pan Kaczyński obiecał przenieść ze spółki Srebrna prawo wieczystego użytkowania nieruchomości, pozyskał znanego architekta, który przygotował projekt koncepcji architektonicznej budynku, przygotował strategię realizacji projektu Tower Srebrna z kosztami i terminarzem, przygotował wyceny nieruchomości, zatrudnił renomowaną kancelarię Baker MacKenzie, która przygotowała umowy z firmami Gleeds Polska (m.in. zarządzanie inwestycją) i Strabag oraz umowę kredytową z bankiem Pekao S.A.".
Wszystko to - jak mówi Dubois - zrobił zgodnie z umową, która nie została podpisana, ale zawarta ustnie.
"Aura omnipotencji pana Kaczyńskiego uśpiła czujność biznesmena"
Na uwagę, że inwestowanie dużych pieniędzy bez podpisywania umowy to dziwne zachowanie doświadczonego biznesmena, Dubois wskazuje na "bliską relację rodzinną" Austriaka z Kaczyńskim.
"Wie, że ma do czynienia z byłym premierem, słyszy zewsząd, że to osoba numer jeden w państwie, jest przekonany o jego uczciwości" - dodaje Dubois w wywiadzie dla OKO.press.
Jak mówi, "ta aura omnipotencji pana Kaczyńskiego uśpiła czujność biznesmena".
Mecenas twierdzi, że jego klient dostał komunikat od Kaczyńskiego: "ten wieżowiec ma być pomnikiem moim i mojego brata, taką mam ideę i potrafię ją zrealizować. To ja podejmuję decyzje, a inni je wykonują".
"Mój klient widział przez cały rok, że tak to działa. Pan Kaczyński wskazywał partnerów, ich akceptował, rozmawiał o finansach, wskazał bank itd. Wszystko utwierdzało mojego klienta w przekonaniu, że jedynym organem decyzyjnym jest pan Jarosław Kaczyński" - podkreśla mecenas.
"To nie jest tak, że bez umowy nie ma roszczeń"
Na pytanie, czy niepodpisanie umowy nie wpływa negatywnie na pozycję Birgfellnera w postępowaniu przeciwko Kaczyńskiemu, Dubois odpowiada, że "to kwestia dowodowa".
"To nie jest tak, że bez umowy nie ma roszczeń. Idzie pan do sklepu i kupuje butelkę wina. Nie podpisuje pan żadnej umowy, ale jak pan w domu otworzy butelkę i okaże się, że w środku jest płyn do mycia szyb, to przysługuje panu roszczenie, bo został pan oszukany" - porównuje mecenas.
W tej sprawie - jak wskazuje - "mamy czarno na białym stwierdzenie, że praca została wykonana, tak jak zostało to uzgodnione i pan Kaczyński wprost to potwierdza".
To - jak wyjaśnia Dubois - oznacza, że "doszło do osiągnięcia korzyści majątkowej na niekorzyść mojego klienta".
"Jest tylko kwestia ustalenia, czy był zamiar wprowadzenia w błąd, co jest konieczne by uznać, że to było oszustwo. Szczegółowo w zawiadomieniu opisaliśmy, dlaczego uważamy, że taki świadomy zamiar był" - dodaje.
Zaangażowanie Kaczyńskiego "ma znaczenie przy decyzji kredytowej"
Dubois zdradza też, że Michał Krupiński, prezes banku Pekao S.A., który miał kredytować inwestycję spotykał się z Birgfellnerem i zapewniał, że "to zaangażowanie pana Kaczyńskiego ma dla niego znaczenie przy decyzji kredytowej".
Autor: ads/adso / Źródło: OKO.press
Źródło zdjęcia głównego: tvn24