Karol Nawrocki pod koniec debaty prezydenckiej otrzymał od Rafała Trzaskowskiego kopertę. Kandydat Koalicji Obywatelskiej, wyjmując ją, powiedział, że "to jest ostatnia szansa, żeby zachować się w sposób uczciwy". Po debacie nie chciał powiedzieć dziennikarzom, co się w niej znalazło. Podkreślił, że kandydat PiS powinien o tym opowiedzieć sam.
Na sam koniec ostatniej debaty prezydenckiej przed wyborami w niedzielę 18 maja kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski podszedł do kandydata PiS Karola Nawrockiego i położył na jego pulpicie kopertę. - A to jest ostatnia szansa, propozycja, żeby się zachować w sposób uczciwy. Proszę bardzo, panie Karolu - powiedział Trzaskowski.
Kandydat PiS nie wziął od razu do ręki koperty i spytał: - Łapówkę mi pan wręcza?
- Przeczyta pan sobie i zobaczy, jak można się zachować w sposób uczciwy - odpowiedział mu Trzaskowski.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Po zakończeniu debaty kandydaci uścisnęli sobie dłoń. Widoczny był moment, w którym Nawrocki pyta ponownie Trzaskowskiego o kopertę, wskazując na nią palcem. Kandydat KO odpowiedział coś krótko i odszedł.
Przed zakończeniem transmisji widoczne było to, jak Nawrocki zabiera ze sobą kopertę.
Już po debacie dziennikarze próbowali dowiedzieć się od prezydenta Warszawy, co znalazło się w kopercie dla Nawrockiego. Ten stwierdził, że kandydat PiS sam powinien chcieć o tym powiedzieć i skierował uwagi do niego. Zaznaczył powtórnie, że to propozycja zachowania się w sposób przyzwoity.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Gadżety na debacie
- Zgodnie z regulaminem tej debaty, bo zaroiło się już od gadżetów, nie można ich mieć. Na to zgodziły się wszystkie sztaby. Nie można też korzystać z telefonów komórkowych - przypominał w trakcie debaty jeden z prowadzących ją dziennikarzy, Piotr Witwicki.
Jednak debatujący kandydaci wielokrotnie posługiwali się wspomnianymi "gadżetami", a jako pierwszy zasady debaty złamał Krzysztof Stanowski, stawiając na swoim pulpicie co najmniej kilkanaście różnych flag.
Autorka/Autor: sz/akw, adso
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara