W poniedziałek odbyła się ostatnia debata przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Wzięli w niej udział wszyscy kandydaci i odpowiadali na pytania dotyczące polityki krajowej i zagranicznej. Padły deklaracje o reformie systemu NFZ czy reformie mieszkalnictwa. Pomimo zasad, które zakazywały korzystania z telefonów komórkowych i gadżetów, Krzysztof Stanowski postanowił przynieść ze sobą do studia kilkanaście przedmiotów, które postawił na swojej mównicy. Dziennikarz nazwał też współprowadzącą debatę Dorotę Wysocką-Schnepf "kapłanką propagandy". Z kolei Marek Woch przyszedł z kluczem. Doszło także do spięcia między Rafałem Trzaskowskim i Karolem Nawrockim. Chodziło o sprawę kawalerki, którą Nawrocki pozyskał od starego, schorowanego mieszkańca Trójmiasta, z czego do końca wciąż się nie wytłumaczył opinii publicznej. - Mam tutaj oświadczenie, w którym pan się zobowiązał do dożywotniej pomocy panu Jerzemu. Jak wszyscy wiemy, pan Jerzy jest w DPS. Czy panu naprawdę nie wstyd? - pytał Trzaskowski, trzymając w dłoniach skan oświadczenia Nawrockiego. Kandydat PiS potwierdził, że dokument jest autentyczny. Uszczypliwości nie brakowało również między lewicowymi kandydatami. Magdalena Biejat starła się z Adrianem Zandbergiem. - W przeciwieństwie do ciebie Adrian ja nie szukam wymówek, żeby nic nie robić - skwitowała Biejat.