Tablica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej, która została usunięta przez Rosjan z obelisku w Smoleńsku jest już w Polsce. Pocztą dyplomatyczną została przekazana Ministerstwu Spraw Zagranicznych. MSZ zaproponowało stowarzyszeniu Katyń 2010, że ją przekaże. Współzałożyciel stowarzyszenia, Andrzej Melak, poinformował, że zostanie ona odebrana w maju, po długim weekendzie. Wcześniej przedstawiciele stowarzyszenia, w tym jego szefowa Zuzanna Kurtyka, mówili, że o wszystkim dowiadują się od mediów.
Jak powiedział na antenie TVN24 rzecznik MSZ Marcin Bosacki, tablica została przekazana w czwartek wieczorem. Przedstawiciele stowarzyszenia Katyń 2010 zostali już powiadomieni, że mogą ją odebrać.
- Dzisiaj zaproponowaliśmy właścicielowi tablicy, żeby ją odebrał - powiedział Bosacki, zastrzegając że działacze stowarzyszenia Katyń 2010 oświadczyli, że na razie nie chcą tego robić.
- Poinformowali nas, że będą chcieli ją odebrać prawdopodobnie przed 1 maja - powiedział Bosacki. I dodał, że tablica jest w dobrym stanie, nie została uszkodzona.
Tablica w sanktuarium
Z kolei Andrzej Melak, brat Stefana Melaka prezesa Komitetu Katyńskiego, który zginął w katastrofie 10. kwietnia 2010, powiedział, że stowarzyszenie odbierze tablicę po 3 maja, kiedy po świętach, długim weekendzie i beatyfikacji Jana Pawła II wszyscy przyjadą do Warszawy. - Wspólnie przymocowaliśmy tablicę i chcemy w tym samym lub podobnym składzie ją odebrać. W ten sposób chcemy zademonstrować, że jesteśmy jednością i mamy jedno zdanie - podkreślił Melak. Jak sprecyzował, stowarzyszenie najprawdopodobniej odbierze tablicę 7 maja.
Melak dodał, że potem tablica zawiśnie w którymś z sanktuariów - nie podjęto jeszcze decyzji, w którym. - Spotkamy się, to będziemy wiedzieć, gdzie ta tablica zawiśnie, gdzie będzie podarowana. W tej chwili tego jeszcze nie wiem - dodał.
"Poszukamy godnego miejsca"
Wcześniej szefowa stowarzyszenia Katyń 2010 Zuzanna Kurtyka stwierdziła, że o całej sprawie dowiaduje się z mediów i nikt jej nie proponował odbioru tablicy. - To jest jakieś nowe zjawisko medialne, że ktoś mówi, że się kontaktował, a się nie kontaktował. Ja się dowiaduję z mediów, w świat idzie jakiś dziwny przekaz. Mnie się to nie podoba - oświadczyła Kurtyka.
I dodała, że stowarzyszenie ma kilka pomysłów i propozycji dotyczących tego, jak wykorzystać tablicę. Nie chciała jednak szerzej na ten temat mówić.
Również Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze Tomaszu Mercie powiedziała na antenie TVN24, że o całej sprawie dowiedziała się z mediów. - Nikt nas nie powiadomił, że przyjeżdża do Polski, ani że plany w stosunku do niej są takie, aby nam ją zwrócić - oznajmiła Merta, podkreśliła jednocześnie, że nie ma żadnej gwarancji, że tablica zostanie oddana stowarzyszeniu. Cieszy się jednak, że trafiła do Polski.
- Doceniamy, że ministerstwo chciało ją odebrać (od Rosjan - red.) i przywieźć. Myślę, że będziemy szukać dla niej godnego miejsca, ale jeśli go nie znajdziemy, będziemy czekać lepszych czasów - powiedziała Merta, zastrzegając, że nie ma na razie pomysłu, gdzie tablica mogłaby stanąć, tylko sugestie.
Zdaniem Merty, tablica powinna się znaleźć na zewnątrz, a nie trafić do jakiegoś budynku czy instytucji.
Zamiana przed rocznicą
Do incydentu zamiany tablic na miejscu katastrofy smoleńskiej doszło w przeddzień pierwszej rocznicy tej tragedii. Pierwszą tablicę - w języku polskim - zawiesiła w minionym roku w Smoleńsku część rodzin ofiar zrzeszonych w stowarzyszeniu Katyń 2010.
Informowała ona m.in., że ofiary katastrofy zginęły "w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim". Rosjanie, bez udziału strony polskiej, zastąpili ją nową tablicą, po polsku i po rosyjsku; znajduje się na niej napis: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku".
Pierwszą tablicę w listopadzie ub. roku zawiesiła na obelisku w Smoleńsku część rodzin ofiar zrzeszonych w stowarzyszeniu Katyń 2010. Odbyło się to w obecności polskiego konsula.
Mimo to MSZ odcięło się sprawy, a szef MSZ Radosław Sikorski stwierdził, że w sprawie tablicy, zainstalowanej na miejscu katastrofy smoleńskiej przez stowarzyszenie Katyń 2010, doszło do prowokacji "tych, którzy bronią samowoli". - Tablica została powieszona bez uzgodnienia z władzami kraju, (...) nawet wdowy obowiązuje prawo, tak w Polsce jak i w Rosji - oznajmił szef MSZ.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP