W wymiarze prawnym działalność Antoniego Macierewicza i jego podkomisji smoleńskiej jest czymś, za co powinien odpowiedzieć - powiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Jak podkreślał, "nie ma miejsca na państwo, które wykonuje na grobach ofiar tragicznej katastrofy polityczne gusła".
Dziś wieczorem zapraszamy na specjalne wydanie programu "Czarno na białym". O reportażu "Siła śledztwa" będzie mówił jego autor Piotr Świerczek i goście. Początek w TVN24 i na TVN24 GO o godzinie 20.30.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podczas środowej konferencji prasowej został zapytany przez reportera TVN24 Sebastiana Napieraja, czy czeka na dzień, w którym Antoni Macierewicz usłyszy zarzuty za to, co robił w sprawie Smoleńska. Wskazał na niszczenie, przetrzymywanie i manipulowanie dowodami.
- Odpowiadając na to pytanie z tezą, muszę powiedzieć o dwóch rzeczach. Pierwsza to wymiar prawny. Mam wrażenie, że w tej kwestii działalność pana Macierewicza i jego podkomisji smoleńskiej, to całe zamieszanie, które robił, jest czymś, za co powinien odpowiedzieć - powiedział Hołownia.
- To jest w mojej ocenie sprzeniewierzenie środków publicznych, a przynajmniej jest bardzo mocne podejrzenie, że do tego właśnie doszło. To jest właśnie, jak pan wspomniał, podejrzenie niszczenia dowodów, niewłaściwego obchodzenia się z nimi - dodał.
Marszałek Sejmu podkreślił, że miałoby się to dziać "nie w logice politycznej zemsty, bo tego też nie chciałyby od nas ofiary smoleńskie". - Tylko w logice państwa, które upomina się o swoje w spokojny, merytoryczny i rzeczowy sposób, bo my wreszcie na taki poziom musimy wejść, że nie ganiamy duchy, nie zajmujemy się tropieniem spisków, bo państwo nie jest od tego, ono było od tego przez osiem lat. Dzisiaj państwo musi w zimny, konkretny i metodyczny sposób stosować prawo - powiedział Hołownia.
- I mam nadzieję, że te wątki, o których pan mówi i ja wspomniałem, zostaną sprawdzone - dodał.
"Nie ma miejsca na państwo, które wykonuje na grobach ofiar tragicznej katastrofy polityczne gusła"
Mówiąc o "drugim wymiarze", Hołownia wyraził "głębokie przekonanie", że "niektóre aspekty działalności pana Macierewicza, podkomisji smoleńskiej, organów państwa w tej sprawie, to rzeczy, które zasługują na najgłębszą naganę, jeśli chodzi o wymiar etyczny naszego życia publicznego". Marszałek Sejmu wymienił tu "ekshumacje bez zgody rodzin, rozdrapywanie tych ran w sposób skrajnie partyjniacko-polityczny, próby prywatyzacji tej dramatycznej katastrofy przez to czy inne środowisko polityczne".
- To było coś, co budziło w nas etyczny, głęboki, ludzki sprzeciw. I my sobie jasno musimy powiedzieć, że nie ma miejsca na państwo, które wykonuje na grobach ofiar tragicznej katastrofy polityczne gusła, polityczny taniec. Nie ma miejsca na państwo, które płaczące rodziny zmusza do tego, żeby ekshumowano szczątki ich bliskich, mimo że oni się na to nie zgadzają i powiększa ból, dramaty, cierpienie. To państwo nie może się w ten sposób zachowywać - zaznaczył Hołownia.
Jak dodał, "ten wymiar też trzeba będzie kiedyś rozliczyć". - To rozliczają wyborcy, głosując lub nie, mówiąc: zgadzamy się na takie zachowanie lub nie - zauważył.
- Dzisiaj, kiedy byłem na Cmentarzu Powązkowskim, jak chyba wszyscy, miałem wrażenie, że z tej katastrofy płynie oczywiście wiele wniosków dla państwa jako organizacji, ale dla nas jako dla ludzi, jako dla polityków płynie jeden wniosek. Niezależnie od tego, jak się dzisiaj pospieramy. Niezależnie od tego, z której partii będziemy, wszyscy jesteśmy równi i powinniśmy o tym codziennie sobie z całą bolesną, dojmującą twardością tej konstatacji przypominać - podsumował Hołownia.
Tezy o zamachu a nagrania, zdjęcia i ekspertyzy
Kłam tezom forsowanym przez kosztującą podatników miliony złotych podkomisję Antoniego Macierewicza zadał w reportażu "Siła kłamstwa" dziennikarz TVN24 Piotr Świerczek ujawniając nagrania, zdjęcia i ekspertyzy zlecone przez podkomisję, które nigdy nie znalazły się w jej raportach.
Materiały te albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii. Świerczek rozmawiał także z ludźmi, którzy pracowali dla podkomisji, ale nie zgadzają się z jej wnioskami, że w Smoleńsku miało dojść do zamachu. Co więcej, rozmówcy dziennikarza wprost mówili, że ich badania zostały zmanipulowane lub wybiórczo wykorzystane pod tezy z góry założone przez podkomisję.
W najnowszym reportażu "Siła śledztwa", który miał premierę we wtorek wieczorem w "Czarno na białym" i jest dostępny w TVN24 GO, Piotr Świerczek rozmawiał z prokuratorem Krzysztofem Schwartzem, szefem Zespołu Śledczego nr 1, powołanego do zbadania przyczyn katastrofy w Smoleńsku.
- Tak, żałuję - odpowiada, pytany, czy żałuje, że wszedł do Zespołu Śledczego nr 1. - Uznałem to za wyzwanie zawodowe, mimo tego że 30 lat pracuję w prokuraturze, robiłem różne postępowania - wyjaśnia. - To jest bardzo dużo emocji, czasami bardzo niesprawiedliwych osądów, łatek, które nam przyszyto - podkreśla.
Katastrofa pod Smoleńskiem
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i przedstawiciele Rodzin Katyńskich. Polska delegacja zmierzała na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Jej raport został opublikowany w lipcu 2011 roku.
We wnioskach końcowych raportu eksperci wskazali, że przyczyną wypadku było "zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".
Źródło: TVN24